czwartek, 3 września 2015

Blog miesiąca.

Hej.. wiem ,ze nie było mnie tutaj bardzo długo, ale skończyłam już tego bloga także ten.. :)
Aczkolwiek powracam z prośbą do was. Ten blog oraz inny, (także mojego autorstwa), został nominowany  do bloga miesiąca sierpień.

Jeśli podoba wam się moje fanfiction, to zachęcam do głosowania w sondzie. [LINK]

Głosowanie trwa do końca miesiąca, jak na razie nie jest źle z wynikami, ale mam nadzieję na zwycięstwo :)

Jeżeli ktoś czytał "Addiction" (lub czyta) to także mam prośbę o zagłosowanie w innej sondzie, także na blog miesiąca, jednakże w innym konkursie. [LINK]

Dzięki takim małym konkursikom mój blog może zdobyć większą popularność i właściwie dlatego głównie proszę was o pomoc.

A przy okazji zapraszam na moje kolejne ff, które niedawno dopiero zaczęłam. Wszystkie moje prace znajdziecie po prawej stronie strony.  

 

poniedziałek, 2 lutego 2015

67. - Epilog.

     Czasem życie jest po naszej stronie, a czasami daje nam mocnego kopa w dupę, aczkolwiek zawsze jest przy nas. Nie opuszcza nas, niezależnie od tego jak bardzo nabroiliśmy.Niektórzy niestety nie doceniają tego i robią wszystko, aby jednak życie przestało się o nich troszczyć i pozwoliło odejść. Tylko, że to wcale nie jest odważny czyn, a nawet wręcz przeciwnie. Ludzie, którzy decydują się opuścić wszystko co ich otacza, są zwykłymi tchórzami. Nie potrafią poradzić sobie z własnymi problemami, więc szukają jak najprostszego wyjścia, a raczej ominięcia trudnych sytuacji i wtedy popełniają największy błąd jak tylko mogli. Decydują się skończyć to wszystko, na co przez tyle lat pracowali, a przy tym zostawić ludzi, którym zawdzięczają to wszystko.

Wiem, że sama miałam ciężkie chwile, w których myślałam, a nawet popełniałam wiele nieprzemyślanych błędów i teraz jest mi wstyd za nie. Nie myślałam wtedy racjonalnie. Nie widziałam sensu życia, szczególnie gdy poznałam Harrego. Wydawał się wtedy jedną wielką zagadką, której nie byłam w stanie odgadnąć. Wzbudzał we mnie ogromny strach, a zarazem pożądanie.

Pamiętam dzień w którym to wszystko mnie przerosło i starałam się odebrać sobie życie, poprzez podcięcie sobie żył, gdyby nie Harry pewnie bym już nie żyła.

W moim życiu wiele było podobnych sytuacji, ale zawsze jednak coś mnie powstrzymywało, przez co nadal żyje i mam się dobrze. Teraz nie wyobrażam sobie żebym mogła tak po prostu zostawić to wszystko, a raczej tych wszystkich ludzi, którzy mnie otaczają. i odejść pod pretekstem "tak będzie lepiej". Nie jestem aż tak wielką egoistką, aby zrobić coś takiego mojej własnej córce. Wiem, że jestem jej potrzebna i zapewne jeszcze przez długi czas będę. Chce aby ona miała we mnie wsparcie do samego końca, a przynajmniej do momentu  w którym umrę, ale nie z czyjejś ręki, tylko dlatego, że tak jest zapisane i po prostu nadejdzie moja kolej. Mam nadzieję, że Samantha nie będzie musiała przechodzić przez to co ja przeszłam, w przeszłości.

Nie sądzę, abym była w stanie znaleźć sobie kogoś kto zastąpi Harrego, gdyż nadal czuję pustkę w moim sercu, której nikt nie zdoła wypełnić. Chociaż kto wie... może z czasem uda mi się oswobodzić z tym, ale na pewno nie zapomnieć. Na szczęście zawsze mogę liczyć na Damon'a.....


czwartek, 22 stycznia 2015

66.

3 miesiące później...

Aktualnie mieszkam z dala od problemów. Przeprowadzka to był świetny pomysł, razem z Sam zamieszkałam w Nowym Jorku. Wybrałam to miasto, ponieważ nie mam tu żadnej rodziny, ani kogokolwiek znajomego, więc uznałam, że będzie idealnie.
Mała sama zaczęła już gaworzyć, co jest mega słodkie.Szkoda, że Harry nie może tego widzieć, tak wiem. Już dawno miałam o nim zapomnieć, ale nie da się. To nie na moje możliwości, choć i tak się staram. Czasem tęsknie za Damon'em, a nawet chwilami żałuje, że tak po prostu uciekłam. Czuje się jak tchórz, no ale taki obrót sytuacji uważam za najlepszy. Szkoda tylko ,że Samantha musi wychowywać się bez ojca...

3 lata później...

Moje życie obróciło się po raz kolejny o 180 stopni. Zapisałam Sam do przedszkola, dzięki czemu mogę uczęszczać do pracy. Jeszcze kilka miesięcy temu myślałam, że mogę zacząć od nowa, sama z dala od wszystkich, aczkolwiek mój brat nie dął za wygraną i przez ten cały czas, gdy ja żyłam sobie normalnym życiem, on mnie szukał po całym świecie.  Wydawałoby się to nie do zrealizowania, a jednak jemu się udało. Może dlatego, że ma cały gang do swojej dyspozycji. W każdym bądź razie pewnego, normalnego dnia ktoś zapukał do moich drzwi, niczego nieświadoma, otworzyłam je. To co wtedy tam zobaczyłam wryło mnie w ziemie. Przede mną stał mój brat, we własnej osobie. Od tamtego dnia zamieszkał ze mną, poniekąd mi pomaga, ale tym razem płacić za mnie nie będzie. Obydwoje pracujemy, a Sam odprowadzam do przedszkola każdego dnia. Mieszkamy w piętrowym domku na obrzeżach miasta. Ogólnie Nowy Jork to ogromne miasto, dlatego wolę mieszkać z dala od tłoku, na ile tylko to możliwe. Sam bardzo polubiła Damon'a i uwielbia się z nim bawić. Często brat zabiera ją w przeróżne miejsca, z czego ona jest zadowolona. Jestem wdzięczna Damon'owi, że nie powiedział Zayn'owi gdzie aktualnie przebywam. Jeszcze jego by mi tu brakowało. Jak na razie nie chce go wiedzieć i szczerze wątpię, aby kiedykolwiek to się zmieniło.

Damon wiele mi pomaga, choćby nawet odprowadzaniem Sam do przedszkola, gdy ja nie dam rady. Teraz dopiero zrozumiałam, że warto jest mieć kogoś takiego blisko siebie...

Kilka lat później....

 - Sam wstawaj! - Już dłuższy czas próbuję obudzić córkę, aby wstała i zaczęła przygotowywać się do pierwszego dnia szkoły. Nie mogę uwierzyć, że moja mała Sam już ma 7 lat i właśnie zaczyna szkołę - piekło , które ja wcale nie tak dawno skończyłam. Razem z Damon'em odwozimy ją pod szkołę, jest dziś przepiękny dzień, aż szkoda wracać do szkoły czy pracy, ale niestety taka jest kolej rzeczy.

- Czekamy w samochodzie. Pospiesz się. - Powiedziałam do Damon'a, który szukał swoich butów. Tak jak powiedziałam, wzięłam Sam za rękę i udałam się do wnętrza pojazdu, po czym otworzyłam drzwi po stronie małej i zapięłam jej pasy. Chwile później Damon dołączył do nas i ruszyliśmy. Nie jechaliśmy jednak długo, gdyż szkoła do której zapisałam Sam jest na tyle blisko, abym równie dobrze mogła odprowadzać ją na piechotę. Gdy zaparkowaliśmy, wyszłam jako pierwsza i otworzyłam Sam drzwi, po czym pomogłam wysiąść. Po chwili Damon stał tuż obok mnie, zakładając plecak na małe ramiona Sam, która spojrzała na mnie spod swoich długich rzęs. Posłałam jej wspierający uśmiech, po czym ta również lekko się uśmiechnęła. W jej oczach można było zauważyć strach, niepewność. Współczułam jej, gdybym tylko mogła poszłabym z nią , aby dodać jej odwagi, ale niestety nie mogę. Sam zaczyna już niemal prawdziwe życie, w którym musi brać odpowiedzialność za swoje czyny. Szczególnie w momentach gdy nie ma mnie przy niej, jest zdana tylko na siebie, co mnie trochę martwi, ale wierzę, że da sobie radę. 

Mam nadzieję, że będzie silną dziewczyną i w życiu znajdzie sobie wspaniałego męża z którym założy szczęśliwą rodzinę. Będzie dążyć do spełnienia najskrytszych marzeń, nawet jeśli mogłoby to wydawać się wręcz niemożliwe. 

W życiu wszystko można - zależy tylko od tego, jak mocno tego pragniesz. 

Harry. Możesz być z niej dumny. 

_______________________________________
Wow, a więc to był właśnie ostatni rozdział z serii Feeling, został nam jedynie epilog.
Wiem, że zawaliłam z rozdziałami, ale nie miałam weny, dlatego również kończę go dokładnie w tym momencie. Mam nadzieję, że podobał się wam ogólnie blog, gdyż ja jestem zadowolona, że odprowadziłam go do samego końca. Dodam jeszcze jeden post tak na marginesie, w którym pojawią się statystyki fanfiction z całej działalności :)

Do następnego :*