czwartek, 28 sierpnia 2014

50.

 Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób od 18 roku życia... bla bla bla. I tak wiem, że to przeczytasz :D

*
Gdy byliśmy już na schodach, Harry nieco się zachwiał pod wpływem moich pocałunków, ale nie zamierzałam ani na sekundę przestać. Niech się trochę pomęczy chłopak.
 - Jeśli nie chcesz, abyśmy spadli z tych schodów, radziłbym ci przestać. - Usłyszałam mocno ochrypnięty głos Stylesa. Zamruczałam tylko z nie chęcią, po czym wtuliłam się w jego tors.
 Harry praktycznie rzucił mnie na łóżko w sypialni. Gorąc jaki bił od jego wspaniałego ciała, był wyczuwalny na odległość. Dawno tego nie robiłam i bałam się, że mogłam wyjść z wprawy. Na szczęście chłopak wydawał się tego nie zauważać. Zawisł nade mną wsuwając dyskretnie dłonie pod moją bluzkę. Skutecznie rozpraszał mnie swoimi pełnymi ustami, które cały ten czas zajmowały się moimi. Powiem szczerze, że nigdy nie poznałam nikogo, kto by tak niesamowicie całował. Harry błądził dłońmi pod moją bluzką, gładząc przy tym mój brzuch. Poczułam motylki w dole brzucha gdy chłopak zjeżdżał coraz to niżej i niżej. W pewnym momencie chwycił za skrawek materiału, zwinnie go ze mnie zdejmując. Nię byłam mu długo jednak winna, gdyż i ja ściągnęłam z niego niepotrzebną część garderoby. Dopiero teraz mogłam w pełni podziwiać jego nagi tors od dość długiego czasu. Nawet do końca nie wiem o co się posprzeczaliśmy, o ile w ogóle o coś poszło...
 Z zamyśleń wyrwała mnie ręka Harrego, która była niebezpiecznie blisko moich jeansów. Już po chwili obawy zniknęły, gdy poczułam jak odpina moje spodnie oraz odsuwa rozporek. Przełknęłam głośno ślinę, gdy chłopak zaczął delikatnie, lecz skutecznie ściągać ze mnie dół mojego stroju. Już po nie wielkiej chwili leżałam pod nim w samej bieliźnie. Nie ukrywam, że nie wstydziłam się, gdyż prawda jest taka, że byłam cholernie speszona. Harry szybkim ruchem zdjął również swoje spodnie, aby po chwili i on został prawie nagi.
 Wrócił spojrzeniem do mojej twarzy uważnie jej się przyglądając, dokładnie tak jakby szukał w niej jakiegokolwiek protestu.
 - Jeszcze możesz się wycofać. - Nagle usłyszałam ten pełen seksapilu głos, który poznam wszędzie.
 - chce tego. - Powiedziałam tak twardo, jak tylko zdołałam. Chciałam aby wiedział, że jestem stu procentowo pewna co do tego. Chłopak zjechał z pocałunkami na moją szyje, aby później zawitać w jej wgłębieniu.
 - Żeby nie było, że nie ostrzegałem. - Odparł znów tym swoim cudownym głosem,ssąc skórę nie daleko obojczyka, przez co z moich ust wydostał się pojedynczy jęk. Harry w odpowiedzi uśmiechnął się łobuzersko. Ahh jak ja cholernie kocham ten uśmiech, niestety dość rzadko go widuje. Wplątałam jedną rękę w jego kręcone loki, po czym i on wydał z siebie pomruk zadowolenia. Uwielbiam mieć nad nim władzę i oto tę władzę dziś otrzymam.
 Harry ścisnął delikatnie moje piersi, aby po chwili zrobić to samo tyle, że z większą siłą przez co znów jęknęłam z rozkoszy. Ten chłopak wie co dobre. Bawił się dość krótką chwile moimi piersiami, aby zrobić kolejny krok. Dyskretnie wsunął swe dłonie pod moje plecy, aby dobrać się do mojego zapięcia od biustonosza. Oczywiście nie protestowałam, bo po co. Chciałam tego równie mocno jak i on. Gdy już uporał się ze swoją przeszkoda, rzucił ją gdzieś za siebie, nie martwiąc się nawet gdzie wyląduje. Pod wpływem impulsu zakryłam wolną ręką nowo odkryte miejsce. Harry zareagował nie mal od razu chwytając moje obie ręce w swoją dużą dłoń i umieszczając je za moja głową. Niezbyt spodobał mi się ten pomysł, lecz nie miałam ochoty mu o tym mówić.
 - Nie zasłaniaj się. - Powiedział patrząc wprost w mój biust, co mnie krępowało. - Jesteś piękna. - Dodał dopiero po chwili. Jakoś nie przyjmowałam jego slow zbytnio do świadomości. Jednak jak to się mówi - każdy wie swoje, choć prawda jest tylko jedna.
 Harry`ego dłoń zjeżdżała coraz to niżej, aż w końcu zatrzymała się przy gumce od dołu mojej bielizny. Prz co wstrzymałam powietrze. Szczerze? Przestraszyłam się. Tylko czego...
 Już po chwili moje figi leżały tuż obok góry. Odruchowo zacisnęłam mocno uda. Widocznie Harremu sie to wcale nie spodobało, gdyż chwycił mnie dokładnie za to miejsce rozchylając moje nogi. Gdy poczułam jak drażni dłonią moją kobiecość, wzdrygnęłam się. Odchyliłam głowę do tył z napięcia jakie powoli buduje się we wnętrzu mnie. Na szczęście Harry nie kazał mi na siebie patrzeć, jak to zrobił za naszym pierwszym razem. Zastanawiałam się czy będzie bolało tak jak poprzednio... W końcu to mój dopiero drugi raz. Natomiast Harrego chyba ze setny. Jak nie więcej. Ale nie chce o tym myśleć. Nie teraz. Nie w tak czułym zbliżeniu..
Z zamyśleń wyrwał mnie Harry, a właściwie jego palec we mnie. Jęknęłam głośno przez nowe doznania. Harry widząc moją reakcje wyciągnął go ze mnie, po czym ponownie wszedł. Poruszył się kilkakrotnie, uzyskując przy tym identyczną reakcje jak za pierwszym razem. Wreszcie nadeszła pora na jego bliskiego przyjaciela. Harry szybkim i tym samym zwinnym ruchem zdjąć siebie jedyną rzecz, która była przeszkodą między nami. Wstrzymałam oddech gdy zbliżał się nim do mojej kobiecości.
 - Spokojnie. - wyszeptał z podnieceniem. Chyba zauważył moją obawę, ale nie zaprzestał swych czynności. Powoli i delikatnie wszedł we mnie, jęknęłam głośno pod wpływem jego ruchu. Nie poruszył się nadal, czekając na jakikolwiek znak. Dał mi czas na przystosowanie się do jego długości. Co na marginesie, była sporych rozmiarów. Gdy lekko skinęłam głową, pozwolił sobie na małe poruszenie.
 Gdy zauważył, że nie przeszkadza mi to, a nawet podoba, zaczął coraz to mocniej i szybciej we mnie wchodzić. Przez co wbiłam paznokcie w jego nagi tors, aby choć w najmniejszej części powstrzymać się od głośnych jęków i nieprecyzyjne wymawianie imienia chłopaka. Mój jak i zarówno jego oddech stał się nierównomierny, a nawet bym powiedziała, że przepełniony walką. Walką o jakikolwiek gram powietrza.
 - Ha-Harry. - krzyczałam z rozkoszy, podczas gdy chłopak cały czas wchodził i wychodził ze mnie w błyskawicznym tempie. Co prawda jak dla mnie było to nieco za szybko, ale nic sie nie odzywałam. zapewne nawet gdybym chciała cokolwiek powiedzieć, nie dałabym rady. Harry dokonał jeszcze kilka solidnych pchnięć, po czym fala rozkoszy rozlała się po całym moim ciele, tym samym dając możliwość na choć trochę bardziej normalny oddech. Harry chwilę po mnie również opadł na mnie zdyszany. Już nawet zapomniałam jaki to seks może być przyjemny.
*
Jeszcze dłuższą chwile tak leżeliśmy, aż w końcu Harry wstał, tym samym wychodząc ze mnie. Wyszedł z pokoju jak gdyby nigdy nic. A może dla niego to właśnie było nic? Pogubiłam się już w tym wszystkim. Szybkim ruchem wstałam z łóżka, aby po chwili znów do niego wejść, tyle że tym razem okryta szczelnie kołdrą. Jakoś tak nagle zrobiło się strasznie zimno. Może dlatego, ze chłopaka nie ma przy mnie. Właśnie przypomniałam sobie o Lily, śpiącej kilka pokoi dalej. A co jeśli wszystko słyszała? Byleby tylko nie zobaczyła Harrego chodzącego po domu nago. To dopiero byłoby upokarzające. Nie wiem jak ja jej sie jutro na oczy pokaże. Mam tylko nadzieje, że dobrze spi w nocy i nie budzi się co 5 minut. Nagle moim oczom pokazała się postać Harrego. Miał na sobie czyste bokserki. Czyli jednak mnie nie zostawił, tylko poszedł wziąć prysznic. Ale ze mnie kretynka. Harry obszedł cale łózko, po czym położył się za mną, wnioskuje to po uginającym się materacu. Byłam do niego plecami, gdyż dopiero teraz do mnie doszło, ze jestem całkiem naga. Zamiast wykorzystać sytuacji i włożyć na siebie cokolwiek, to leżałam w najlepsze .
 - Trzymaj.
 Nagle usłyszałam słowa wydobywające się z ust Harrego. Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi, ale gdy się odwróciłam, spostrzegłam jego bluzkę, którą trzymał w ręce. Bez wahania wzięłam go od niego mówiąc ciche ` dzięki `, po czym szybkim ruchem założyłam ją na siebie pod kołdrą.
 ~*~
 Rano obudziło mnie coś co znajdowało się nade mną. Nie miałam pojęcia co to może być, ale wiem jedynie że zrobiło mi się nagle bardziej gorąco. Dopiero gdy uchyliłam lekko oczy zdziwiona, zorientowałam się, że to Harry. Otworzyłam je szerzej gdy poczułam pełne wargi chłopaka tuż przy mojej szyi. Byłam zbyt zdezorientowana, aby cokolwiek zrozumieć. Dopiero gdy usta Harrego zahaczyły o mój dekolt, odzyskałam rozum.
 - Co ty właściwie robisz? - Spytałam przez śmiech, na co chłopak odpowiedział mi tym samym.
 - Budzę cię. - Odparł zwyczajnie, szczerząc się przy tym. Mhm... Taką pobudkę to ja mogę mieć codziennie, ale znając mnie i moje szczęście a raczej jego brak , jest to tylko jednorazowe.
 - Podoba mi się. - Pochwaliłam zaspanym głosem. Harry tylko uśmiechnął się nieziemsko, po czym złożył pocałunek na moich ustach, który oczywiście odwzajemniłam. W tej chwili czułam się jakbym śniła. Jakby to wszystko miało zaraz zniknąć. Żyj chwilą - Pomyślałam, po czym jeszcze bardziej pogłębiłam pocałunek. Niestety chłopak nie chętnie przerwał tę magiczną chwilę, oddalając się. Poczułam ogromną pustkę, gdy nagle wstał z łóżka i ruszył w stronę uchylonych drzwi.
 - Czekamy na dole. - Powiedział przed całkowitym zamknięciem drzwi. Nie tracąc ani minuty dłużej również wstałam i poszłam do łazienki, po drodze zbierając ubrania z fotela.

 ~*~

 Po śniadaniu wszyscy udaliśmy się na zakupy do galerii. Obiecałam to Lily podczas wczorajszej rozmowy, więc nie miałam wyjścia. Z tego co było widać, Harremu takie plany również nie były na rękę, ale zbytnio nie protestował. W głębi duszy cieszyłam się, że jednak pojechał z nami. Przynajmniej mam co robić, gdy Lily przeszukuje wszystkie regały z ubraniami. Nie wiem co ona widzi takiego cudownego w kupowaniu nowych ubrań. To znaczy sama to lubię, ale bez przesady.
 Wchodzę, przymierzam, wychodzę.
 Właśnie wyszliśmy z chyba setnego sklepu odzieżowego, a Lily nadal nic nie wybrała, choć przymierzała mnóstwo ubrań.
 - Gdzie teraz? - Spytałam przyjaciółkę zerkając ukradkiem na komórkę.
 15:28.
 Super. Siedzimy już ponad trzy godziny w tym centrum handlowym. Dziewczyna chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią, lecz w końcu wskazała.
 - Um.. Tam! - Powiedziała uradowana. A już miałam cichą nadzieje, że jednak odpuści. No, ale w końcu to Lily. Ona nigdy nie odpuszcza.I za tą ją właśnie uwielbiam.
__________________________
Jak już może zauważyliście fragment rozdziału +18 jest oddzielony od reszty gwiazdkami, więc bez problemu można opuścić tylko ten fragment :) Rozdział jednak pojawił się wcześniej, gdyż dokładnie teraz skończyłam go pisać i bardzo chciałam wam go "pokazać". Myślę, że to nie problem :)
Liczę na wasze komentarze i do następnego :*

piątek, 22 sierpnia 2014

49.

  Stałam nadal jak wryta, gdy Lily przekroczyła próg domu. Nie wiedziałam co powiedzieć, czy jak się zachować. Zapewniłam dziewczynę, że wszystko jest załatwione, a tym czasem Harry o niczym nie wie. Nie mam pojęcia jak zareaguje, czy będzie zły, a może wściekły od razu... Jedno wiem na pewno - to nie skończy się za dobrze, a już na pewno nie dla mnie.
Już po chwili Lily siedziała w salonie na kanapie, oglądając jakiś program telewizyjny. Nagle poczułam czyjąś dłoń, sięgającą powoli lecz stanowczo po moją. Poczułam wtedy, że może jednak nie będzie aż tak źle jak przypuszczałam. W końcu to tylko moja przyjaciółka, która przyjechała do mnie na kilka dni. Mam nadzieje, że Harry nie będzie nic próbował na niej. Znienawidziłabym go wtedy i o tak na poważnie. Miejmy nadzieję, że jednak zachowa się jak mężczyzna, a nie dupek bez serca.
- wszystko okay? - Nagle z zamyśleń wyrwał mnie nie co ochrypły głos tuż przy moim uchu. Spojrzałam na niego nie pewnie.
- Um .. Możemy porozmawiać? - spytałam patrząc na moje gołe stopy. Harry bez żadnych zbędnych , chwycił mnie za rękę i poprowadził do jego pokoju.
- więc o czym chcesz ze mną rozmawiać, skarbie? - Stanął na przeciwko mnie wyczekująco. Zaraz, co? Czy on właśnie powiedział do mnie.. Skarbie? To takie nie w jego stylu.
- Ja.. Chciałam cię przeprosić..- zaczęłam skrępowana. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Pokazywanie tego typu uczuć, nie idzie mi jednak najlepiej. - Za tą sprawę z Lily. - Dodałam już trochę pewniejszym tonem.
- Przecież nic się nie stało. Ale jednak na następny raz mogłabyś informować mnie o takich rzeczach. Nie lubię dowiadywać się wszystkiego w ostatniej chwili.
- Jasne. - zdziwiłam  się na jego słowa, nie powiem, ale pomimo tego szczerze się uśmiechnęłam. Kamień spadł mi z serca. Dosłownie.
- Czyli ni jesteś na mnie zły? - Spytałam niewinnie.
- Oczywiście, że nie. - Zaprzeczył niemal od razu. Podobał mi się taki Harry.
- To dobrze. - Odetchnęłam z ulgą, ponownie się uśmiechając do bruneta. Chłopak zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko, na co moje serce zaczęło głośniej bić. Chwycił mnie w talii, tym samym przyciągając do siebie, po czym jego pełne usta spotkały się z moimi. Pocałunek był delikatny i taki czuły. Przyznam szczerze, że nigdy bym się tego nie spodziewała. Nie po nim i nie w tej chwili. Harry prosił swoim językiem o , oczywiście nie musiał długo czekać na dostęp. Niemal od razu uległam mu, zakładając ręcę na jego szyi. Po dość czułym pocałunku, wreszcie odsunęliśmy się od siebie z uśmiechami, nnawet nie wiem czemu się tak szczerzyłam do niego, ale on również to robił, więc w tym momencie nie przejmowałam się tym.
- Muszę iść do Lily.. - powiedziałam bez jakiegoś większego przekonania. Szczerze wolałabym teraz zostać tu z Harrym, niż wracać na dół do przyjaciółki, która tylko czeka aby mnie zaatakować ogromną falą przeróżnych pytań. Wiem, że muszę jej o wszystkim opowiedzieć, ale najzwyczajniej w świecie w tej chwili mi się nie chce.


Po dość długim czasie nudzenia przez Lily, zdecydowałam się jej wszystko wyjaśnić, a przynajmniej postarać się. Harrego akurat nie było w domu, co ułatwiało mi sprawę. Jakoś nie bardzo chciałabym, aby słyszał o moich uczuciach do niego, których właściwie sama nie potrafiłam określić. Sama nie jestem pewna czy go w ogóle kocham.. To tak cholernie skomplikowane,że brak mi słów. Opowiedziałam jej właściwie o wszystkim, co było istotne w moim dotychczasowym życiu. Lily cały czas słuchała w idealnym skupieniu, aż do momentu kiedy skończyłam.

Za oknem zbliżała się już noc, strasznie szybko ostatnio upływa czas. Właściwie to jakoś nie zbyt się dziwie, gdyż zima nadchodzi wielkimi krokami.  Fajnie mieć w takim czasie kogoś bliskiego przy sobie, tym bardziej, że raczej nie będę miała ochoty marznąć na długich spacerach po za domem.
- Co Harry na to, żebym tu została? - Spytała nagle, tym samym wyrywając mnie z zamyśleń.
- Nic. - Odpowiedziałam po krótkim zastanowieniu. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się lekko. Widać było, że czuła się nieswojo w nowym otoczeniu, ale tak strasznie cieszyłam się, że wreszcie mogę z nią porozmawiać. Bardzo mi tego brakowało ostatnio.
- To może zrobimy jakąś kolacje? - Zaproponowałam nagle, bez żadnego większego przemysłu. Właściwie nie jestem głodna, ale Lily z pewnością.
- Jasne. - Odpowiedziała jak zwykle promieniejąc się. Zaskakiwała mnie tą swoją radosną i wiecznie szczęśliwą postawą. W końcu każdy ma jakieś dobre, ale również gorsze chwile w życiu, a u niej wszystko wydawało się takie kolorowe.
Postanowiłyśmy zrobić zapiekana ziemniaczki z sałatką. Nie zbyt dobry pomysł,. jeśli chodzi o porę dnia w której to robimy, a raczej nocy, no ale jednak to nie był mój pomysł. Lily obrała ziemniaki, a ja w tym czasie zajęłam się przygotowywaniem sałatki. Gdy już kończyłyśmy naszą pracę, do domu wszedł Harry. Jak zwykle wyglądał bosko dobrze.
- Hej Rose, jesteś? - Zawołał wchodząc do salonu jak mniemam. Jak można nie wyczuć tego pięknego zapachu zapiekanych ziemniaczków, no ale widocznie można.
- Mhm. - Zamruczałam wystarczająco głośno, aby chłopak usłyszał.
- Hej słońce. - Nagle usłyszałam Harrego, tuż przy moim uchu. Objął mnie delikatnie w talii i obrócił do siebie, złączając nasze usta. Pocałunek był delikatny, tak samo jak ten kilka godzin temu. Tylko, że wtedy nie było świadków. Zawsze sądziłam, że stara się zgrywać, bad boy'a, a tu takie coś. Lily patrzyła na nas cały czas chichocząc. Ze względu na przyjaciółkę oderwałam się od chłopaka. Widać było, że harry nie był z tego powodu zachwycony. Jak on w ogóle może nie czuć się skrępowany takimi pieszczotami przy znajomych? Widocznie tylko ja jestem taka nieśmiała.
- Zaraz będzie kolacja. -Oznajmiłam spokojnie. Harry również osunął się ode mnie i przeczesał swoje loki rękom.
- Jasne. Idę wziąć prysznic. - Poinformował mnie, tym samym dając mi jeszcze krótkiego buziaka w policzek i już go nie było. Lily nadal stała w rogu kuchni z niedowierzaniem wymalowanym na jej twarzy. gdy tylko usłyszałyśmy dźwięk płynącej wody, co sygnalizowało, że Harry jest już pod prysznicem, przyjaciółka zerwała się jak poparzona podchodząc do mnie bliżej.
- OMG! Nie widziałam, że jesteś ze sobą tak blisko... - Zaczęła podekscytowana. Nie wiem co ją tak strasznie pobudziło, gdyby widziała nas wcześniej.. nie, nie lepiej aby tego nie widziała.
- Lily, wyluzuj. - Upomniałam ją spokojnie, lecz ta nie dawała za wygraną.
- Jak całuje? Na pewno dobrze. - Spojrzała na mnie przelotnie, po czym zadała kolejne pytanie. - Robiliście już TO ? - Gdy usłyszałam jej pytani, aż się zakrztusiłam. Czy ta dziewczyna ma jakieś hamulce?
- Liiily - Specjalnie przedłużyłam jej imię, aby nakłonić ją żeby przestała wreszcie zadawać krępujące pytania.
- O mój boże! Czy, że tak?! - Niemal krzyknęła, na co lekko się wzdrygnęłam.
- Lily przestań. - Powiedziałam, po czym dodałam - Zajmij się lepiej tymi zmienikami, bo zaraz się spalą.
Tym samym wychodząc z kuchni, gdyż ja swoją część już zrobiłam.

Po skończonej wspólnie kolacji, nadeszła pora na odpoczynek.
- Chodź pokaże ci twój pokój. - Skierowałam się do Lily, wstając. Niemal od razu podążyła za mną.
Przeznaczyłam jej gościnny pokój. jest dość duży, praktycznie taki jak mój. Myślę, że spodoba jej się.
Po krótkim wprowadzeniu, zeszłam z powrotem do Harrego, który pozostał w salonie, oglądając jakiś babski film, który przyjaciółka wybrała. Usiadłam obok niego, szczerze wykończona po całym dniu. Właściwie nic takiego nie robiłam dzisiaj, ale to przez te wszystkie nerwy, które musiałam zjeść.
Przez chwilę siedzieliśmy tak bez słowa.
Ale można było się czegoś spodziewać po Harrym, w końcu to on. On nigdy nie odpuszcza. Chłopak przyciągnął mnie za biodra do siebie, po czym złożył mały, lecz czuły pocałunek na moich ustach. Gdy tylko spostrzegł, że oddaje gest, zaczął go coraz to bardziej pogłębiać. Skłamałabym mówiąc, że nie podoba mi się. Harry całym ciałem naparł na mnie, w skutek czego wylądowałam pod nim na kanapie. Gdyby Lily teraz zeszła na dół, z pewnością nie wyglądało by to zbyt pozytywnie. Przynajmniej nie dla mnie. Czemu wcześniej taki nie był? Tylko akurat teraz, gdy jest u mnie przyjaciółka. Z zamyślenia wyrwała mnie dłoń chłopaka pod moją bluzką. Nie co wzdrygnęłam się na ten gest, tym bardziej, że już dawno tego nie robiliśmy. A znając jego i moje nastroje przy nim, do tego właśnie to zmierza. Nie ukrywam również, że bałam się robić to teraz. Nie mam zbytniego doświadczenia.
- Tak bardzo za tym tęskniłem. - Wyszeptał przegryzając płatek mojego ucha, co spowodowało u mnie przypływa dreszczy. W pewnym momencie poczułam jak Harry mnie podnosi, oplotłam nogami jego talię i zaczęłam obdarowywać jego szyję namiętnymi pocałunkami...
__________________________________
 No hej..tak jak obiecałam rozdział dodaje w piątek :-)
Post jest dość dłuższy niż poprzednie, choć jest napisany mniejszą czcionką.

Liczę na komentarze z waszej strony :-)
 Następny rozdział będzie tak jak już wspominałam - w piątek.
 I tak. Następny będzie +18. Wreszcie ;D

  

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Ogłoszenie.

Doszłam do wniosku, że chyba jednak lepiej będzie, jeżeli rozdziały będą pojawiały się w określone dni, np. Raz lub dwa w tygodniu.
Dlatego właśnie jak na razie wybieram raz w tygodniu - w piątki.
Jeżeli zzobaczę, że każdy kto przeczyta, skomentuje, dołożę jeszcze jeden dzień.
Na innych blogach to się sprawdza, więc mam nadzieje, że na moim również tak będzie.
Dzięki za poświęcenie czasu na czytanie tego posta i przypominam
Piątek - nowy rozdział.
Miłego dnia kochani :*

niedziela, 17 sierpnia 2014

48.

  Obudziłam się z lekka rozbudzona. Szybkim ruchem usiadłam na łóżku. Zaraz, zaraz wróć. 
Łóżku? Przecież jestem niemal pewna, że usnęłam na kanapie w salonie. Nie pewnie wstałam i podeszłam do szafki, gdzie znajdował się zegarek. 
3:13. 
Serio? Wcale nie czuje się, jakbym wstała w środku nocy. Może dlatego, że teraz praktycznie cały czas śpię? No, ale cóż ja mogę poradzić, gdyż okropnie się czuje. Dosłownie tak jakbym była chora tylko, że przecież wcale nie jestem. Ubrałam moje kapcie na nogi, gdyż było mi zbyt zimno, aby przemieszczać się po domu i cichutko wyjrzałam zza moich drzwi, aby upewnić się, że nikogo tam nie ma. Właściwie sama nie wiem czemu to zrobiłam, w końcu kto mógłby być u nas w domu o 3 nad ranem? 
Chwiejnym krokiem zeszłam na dół, a konkretniej do kuchni w celu zrobienia sobie ciepłej herbaty. Ostatnio dużo jej pije. 

Minęły już jakieś 2 godziny, a ja nadal siedziałam przed telewizorem w salonie. Ostatnio cierpię na bezsenność, ale tylko w nocy. Śmieszne. Wiem. Gdy skończył się film, który włączyłam, to znaczy "3 metry nad niebem", niemal od razu znów napadła mnie bezsenność.  Wyłączyłam telewizor oraz DVD i poszłam z powrotem na górę. Niestety nie byłabym sobą, gdybym po drodze się nie potknęła. Bóg chciał abym narobiła niezłego hałasu i do tego przed drzwiami od pokoju Harrego. Na szczęście nie potukłam się zbyt bardzo, no ale oczywiście "pan doskonały", musiał sprawdzić co się stało, tym samym stawiając mnie w niezręcznej sytuacji. 
- Co się stało? - Spytał od razu do mnie podchodząc. Boże, on nawet nie wyglądał jakby właśnie wstał. Jak zawsze był doskonały, pod każdym względem.  Stanął przede mną, uważnie lustrując moje ciało. Nie miał na sobie koszulki, co jeszcze bardziej wprawiało u mnie jakieś silniejsze odczucie wobec niego.
- N-nic. - Za jąkałam się. Nie wiem czemu, ale ten o to chłopak, zawsze tak na mnie działa.   Szybkim ruchem podał mi dłoń, abym wstała. Dopiero teraz zorientowałam się, że nadal siedzę na ziemnej podłodze. Nie mal od razu chwyciłam jego rękę i podniosłam się. Jeszcze chwilę staliśmy tak bez żadnego słowa, patrząc sobie nawzajem w oczy. Dopiero Harry przerwał nasz kontakt wzrokowy. 
- Dzięki.. za fatygę. -Odpowiedziałam speszona. No bo w sumie co ja miałam mu w tej chwili powiedzieć? 
- Nie ma sprawy, ale na następny raz bardziej uważaj. Mogło ci się coś stać.. na przykład spaść ze schodów. - Spojrzał na mnie przelotnie, następnie wskazał na schody obok. No fakt, było blisko. - Wtedy nie było by już tak kolorowo. - Dodał, nie co zirytowany? 
Wkurzały mnie już te jego humorki. Gorzej niż baba w ciąży. Gorzej. 
- Taa dzięki za radę. - Odparłam z sztucznym uśmiechem i weszłam do swojego pokoju, który był prawie na przeciwko jego. Nie wiem czy on od razu też poszedł do swojego, gdyż położyłam się wyczerpana na łóżku i już po sekundzie odpłynęłam. 

Rano obudziłam się nadzwyczaj wyspana, pomimo mojej małej przesadzi w nocy. Spojrzałam leniwie na mój zegarek. 11:38. Przeraziłam się, gdy zorientowałam się, że jest już tak późno. Szybko wyszłam z pod ciepłej kołdry i poszłam wziąć poranny prysznic.  
Gotowa zeszłam na dół. Byłam ubrana w to  . Zeszłam na dół, mając nadzieję, że Harry jeszcze śpi. Niestety, jak zwykle los nie był po mojej stronie. Weszłam nie pewnie do salonu, gdzie aktualnie przebywał chłopak jeszcze w piżamie. 
- Ty jeszcze w piżamie? - Spytałam spokojnie, choć można było wyczuć zdenerwowanie w moim głosie. 
- A ty już nie? - Prychnął pod nosem. Zrobiłam kolejny krok w jego stronę, tym samym zasłaniając mu telewizor, na co tylko zgromił mnie wzrokiem. 
- Czemu jesteś taka pobudzona? Stało się coś? - Jego pytania kompletnie mnie wryły. Nie spodziewałam się, że po mnie to aż tak widać. 
- Ja.. nie.. tylko.. - Zaczęłam nie pewnie. Dopiero teraz do mnie doszło, że nawet nie powiedziałam mu o przyjeździe Lily. Bałam się teraz jego reakcji.  
- Tak? - Dopytywał nadal. Nagle moje serce o wiele szybciej biło, z nerwów jakie mi towarzyszyły. Otworzyłam usta, aby wszystko wyjaśnić chłopakowi, lecz wtedy zza drzwi wejściowych dobiegł do nas dźwięk dzwonka. No super, teraz to zawał murowany. Harry nic sie nie odezwał, może to i lepiej. Przynajmniej mam pewność, że nie zrobi jakiś durnych scen. Nagle wrócił do mnie zdrowy umysł i podbiegłam do drzwi. Gdy je otworzyłam chłopak stał jak wryty,natomiast przyjaciółka rzuciła mi się na szyje ze szczęścia. Odwzajemniłam uścisk dopiero po krótkiej chwili, nadal starałam się opanować oddech. Co wcale nie było takie łatwe jak się wydaje. Zachęciłam dziewczynę, aby weszła do środka. Lily nie pewnie chwyciła swoją walizkę i zrobiła krok w przód. Wtedy dostrzegłam jakiekolwiek emocje u Harrego. Z tego co wnioskuje domyślił się o co chodzi. Wzdrygnęłam się na samą myśl ` złego Harrego ` . z każdą minutą żałowałam tego pomysłu coraz to bardziej. No, ale w końcu raz się żyje, prawda? 
______________
Tak wiem, ze jest juz po północy, ale postanowiłam, że już teraz dodam, najwyżej przeczytacie rano czy cuś ^^ 
Komentujcie prosze :-)  a i bardzo dziekuje za komentarze pod poprzednim. Nie martwcie sie raczej nie zawiesze tego bloga, lubię go.. :-) 
A teraz dobranoc :*

piątek, 15 sierpnia 2014

47

   Jeszcze chwilę tak leżałam, zastanawiając się nad jego słowami. Jakoś jednak nie wydaje mi się, aby się "spełniły". Do przepowiedni, to mu jeszcze daleko. W końcu wstałam z nadzwyczaj wygodnego łóżka i nie pewnym krokiem, zeszłam schodami w dół. Nie trafiłam nigdzie na Harrego i te jego bujne loki. Ale może to i lepiej. Weszłam do pustej kuchni w celu zrobienia sobie jakiegoś śniadania. Nie byłam zbytnio głodna, więc zdecydowałam się jedynie na dwie kanapeczki. 
Gdy już kończyłam je robić, nastawiłam również wodę na herbatę. Nagle mój telefon za wibrował, sygnalizując tym samym o nowym połączeniu. 
Numer nieznany. 
- Halo? - Jednak zdecydowałam się odebrać. Może coś ważnego. 
- Em.. dzień dobry. Czy rozmawiam może z Rose Black? - Gdy usłyszałam znany mi bardzo dobrze głos, aż mi się słabo zrobiło.
- Lily? - Spytałam nie pewnie. 
- O boże! Rose, jednak w końcu się udało! Jak strasznie cieszę się, że cię wreszcie słyszę!Tak się stęskniłam... 
- Hej, hej.. zwolnij. - Powiedziałam nie co rozbawiona. 
- A teraz powiedz mi. Skąd masz mój numer? - Strasznie mnie to korciło. 
- Jezuś, chyba ze dwa tygodnie go szukam i szukam. Dzwoniłam już chyba do połowy świata.. - Zatrzymała się na chwilę. - Ale wreszcie się udało. - Dodała z radością. 
- No jak widać. - Odparłam, z lekka zdziwiona tą całą sytuacją. 
- Gdzie ty w ogóle jesteś? Czemu tak nagle zniknęłaś? - Zaczęło się. Ale co ja mam jej właściwie powiedzieć? Wiele zmieniło się w moim życiu, od naszego ostatniego spotkania. No, ale przecież nie mogę jej tak odepchnąć od siebie. Jest moją przyjaciółką. Jako jedyna pomogła mi, gdy byłam tu nowa. To znaczy tam. 
- Ja jestem w Bradford. Wiesz, może spotkamy się to porozmawiamy, a nie tak przez telefon. 
- Jasne.
- Przyjedź do nas. Zostaniesz na parę dni. Będzie fajnie. -Zaproponowałam jej nie pewnie. Właściwie to nie wiem nawet, jak Harry to przyjmie. W końcu to jego dom. 
- Nas? 
- Harry. - Powiedziałam nie co ciszej.
- Ah. - Jęknęła tylko. -Nie wiedziałam, że z nim mieszkasz. 
- Bo.. to skomplikowane. Wyjaśni ci wszystko, jak przyjdziesz. Obiecuję. - Powiedziałam trochę zmieszna. 
- Trzymam cię za słowo. - Po jej słowach, zachichotałyśmy obie. Dopiero teraz do mnie doszło, jak bardzo mi jej brakuje. 
Naszą rozmowę przerwał Harry, który właśnie wchodził do domu. 
- Wiesz Lily, ja już muszę kończyć. 
- Okay. Zadzownie jutro jak będę wyjeżdżać.    - Jasne. To trzymaj się. Pa pa. - Pożegnałam się z przyjaciółką. 
- Do jutra. - Powiedziała tylko, po czym się rozłączyła. Schowałam komórkę do kieszeni moich spodenek. I wzięłam się za jedzenia mojego śniadania, które sobie przygotowałam. 
Nie czuje się nadal najlepiej. Nigdy więcej nie wezmę prochów. Przysięgam. A Zayn'a, sama zabiję, jeśli wczesniej nie zrobi tego Harry.
Chwyciłam talerz z dwoma kanapkami oraz kubek herbaty, po czym ruszyłam w stronę salonu. 
- Z kim rozmawiałaś? - Aż podskoczyłam. Wystraszył mnie, nie mal nie wywaliłam zawartości moich dłoni. 
- Z Lily. - Odpowiedziałam obojętnie. 
- Lily? - Zaczął, tak jakby się nad czymś zastanawiał. - Skąd ona ma twój numer? 
- Podobno długo szukała... nie wiem dokładnie. - Powiedziałam zgodnie z prawdą. Odłożyłam jedzenie na stoliku i usiadłam na kanapie obok. Harry również zajął miejsce obok mnie. Nic mi nie odpowiedział. Może to i lepiej. Chwyciłam pilot przed chłopakiem, aby móc samej wybrać jakiś program. Niestety nie było to łatwe, gdyż nie było nic ciekawego. W końcu zostawiłam na wiadomościach, co nie co wkurzyło Harrego. Wzięłam jedną z kanapek i zaczęłam ją jeść. 
- Serio? Nie ma nic lepszego? - Dopytywał zniecierpliwiony. 
- Nie. - Odparłam cicho. Ten tylko wyrwał mi pilota z ręki, po czym sam szukał czegoś lepszego. 
- Kurwa. - Zaklną w końcu, gdy nic nie znalazł. Miałam rację, ale nie jak zawsze musi wszystko sam sprawdzić. "Pan doskonały" się znalazł. W ostateczności zostawił na zapasach. Tym razem to ja, byłam zniesmaczona. Tym bardziej, że właśnie jadłam. 
Nadal źle się czułam, więc położyłam głowę o oparcia, oglądając. Już po chwili poczułam się bardzo senna. Choć próbowałam walczyć z moimi ciężkimi powiekami, w końcu przegrałam. 
---------------------
Tak wiem, że krótki i w ogóle, ale nie mam już takiej weny jak kiedyś. Mało z was to komentuje, co łączy się z motywacją. Zastanawiałam się również nad zawieszeniem, ale nie zrobię tego, ponieważ jak coś zaczynam, to jestem zdeklarowana to skończyć.
Ps. Podsyłajcie mi wasze FF. Nie mam co czytać ;-;     

sobota, 9 sierpnia 2014

46.

Rano obudziłam się z strasznym bólem głowy. Nie do końca pamiętam wczorajsze wydarzenia. Mam nadzieje, że nie zrobiłam czegoś głupiego. Gdy przekręciłam się na drugi bok, zorientowałam się że wcale nie jestem sama tutaj. Z początku się przestraszyłam, ale później spostrzegłam, że to tylko Harry. Albo aż Harry.
Nie ukrywam, że nieco się ucieszyłam na jego widok. Tylko co takiego się wczoraj wydarzyło, że znaleźliśmy się w jednym łóżku...
Wstałam nie pewnie, stawiając chwiejne kroki na zimnych panelach. Zeszłam na dół w zamiarze zażycia jakiejś tabletki na ból głowy. Gdy zrobiłam to co miałam, usiadłam na krześle przy stole. Długo jednak nie byłam sama. Harry podszedł do mnie otulając mnie od tył.
- Jak się czujesz? - Nagle wyszeptał mi do ucha. W jego głosie można było dostrzec troskę. Dziwne. 
Lekko przytaknęłam głową, na znak że wszystko okay. Lecz jednak Harremu to nie wystarczało. Nadal patrzył na  unosząc jedną brew. Co prawda bolała mnie głowa, ale po co mam mu to niby mówić? 
- Dobrze się czuje. 
Odpowiedziałam nie co głośniej niż planowałam. On tylko spojrzał na mnie w stylu ` rozumiem ` i usiadł na kanapie w salonie. Wzięłam jeszcze łyk wody, po czym udałam się za nim. Chciałam usiąś po drugiej stronie kanapy, lecz oczywiście Harry miał inne zdanie na ten temat. Gdy przechodziłam, aby zająć miejsca po którym mówiłam, ten chwycił mnie w talii przyciągając do siebie. W skutek czego usiadłam mu na kolanach. Chłopak uśmiechnął się do mnie cwaniacko, na co mi zrobiło się słabo. Postanowiłam wykorzystać fakt, że jestem blisko niego, więc spytałam.
- Harry?
- Tak skarbie?
- Czy ty..um ja..czy ja zrobiłam wczoraj coś głupiego..? - Spytałam nie pewnie. W mojej głowie to brzmiało nie co lepiej. Harry spojrzał na mnie, tak jakby analizował cały wczorajszy wieczór. 
- A co z niego pamiętasz? - Uśmiechnął się chytrze. Tym razem to ja spojrzałam na niego.
- Um.. No.. Pamiętam, że poszłam do Louisa z Zaynem.. - gdy tylko wspomniałam o Zaynie prychnął pod nosem. Ale nie zwracałam na to uwagi i kontynuowałam. - piłam. Dużo piłam. Pamiętam, że poszłam z Zaynem do pokoju jak się później okazało - Louisa. 
- Po co Zayn cię tam zabrał? - przerwał mi nagle. Jego szczęka się znacznie zacisnęła. 
- oni.. Oni tam ćpali. - głos mi się załamał przy ostatnim słowie. - więcej nie pamiętam. - Dokończyłam tak cicho, że nawet nie wiem czy to usłyszał. Mocniej zacisnął ręce na mojej talii, co mnie nie co zabolało. Wyglądał na złego. Tylko czemu? Przecież sam kazał mi powiedzieć to. Nie rozumiem go czasami. Gorzej niż baba, Styles. 
- więc co pominęłam? - Spytałam wreszcie, widząc że nie spieszy się do odpowiedzenia mi na pytanie. 
Jego wyraz twarzy znacznie złagodniał, gdy na niego spojrzałam. Czy to serio ja tak na niego działam? Ta jasne. Śmieszna jesteś Rose. Harry nagle uśmiechnął się tak jakby coś miał na mnie. Ha ha.
Bo nie ma.
Prawda?
- Ty. - Zaczął śmiejąc się, widocznie na wspomnienie tego. No właśnie, czego. Zgromiłam go wzrokiem.
- przystawiałaś się do mnie. - gdy wypowiedział te słowa, coś sie we mnie rozgotowało. Rumieniec oblał moje polika. 
- Chyba śnisz, Styles. - Pokazałam mu język , wstając z niego. To nie możliwe. Nie zrobiłabym tego przecież.. 
- To ty wtedy śniłaś o mnie. - Odgryzł się, również wstając z kanapy. Zaczął iść w moim kierunku. Poczułam chęć, podrażnienia sie z nim nie co.  Zaczęłam się wycofywać, aż w końcu odwróciłam się i biegłam ile sił w nogach. Szybko skręciłam na schody, aby schować się w łazience, albo sypialni. Lecz gdy tylko otworzyłam drzwi pokoju, poczułam jego oddech za moimi plecami. Na co lekko się wzdrygnęłam. Zrobiłam krok do przodu, gdy Harry zamknął za nami drzwi. Chwycił mnie w biodrach i podniósł do góry. Wyrywałam się, ale on jest o wiele silniejszy ode mnie. Rzucił mnie na łóżko i gdy myślałam, że chodzi mu o seks. Ten pochylił się nade mną i najzwyczajniej w świecie, zaczął mnie łaskotać. Nienawidzę tego. Wyrywałam i rzucałam się po całym łóżku. 
- Harry... Proszę... Przestań.. 
Krzyczałam, co było dość trudne, gdyż ledwo oddychałam. 
- jak przyznasz, że cie pociągam. 
Powiedział stanowczo. Zaśmiałam sie jeszcze głośniej, gdyż zwiększył prace swoich rąk, przy moich biodrach. On mnie wykończy..
- powiesz to i cię puszcze.
Znów usłyszałam jego onieśmielający głos. Niestety to co mówił jest prawdą, ale nigdy mu tego nie przyznam. 
To..to..nie prawda.
Z trudem udało mi się wyjęczeć. 
- Rose. Przecież widzę.
Znow przyśpieszył swoje ruchy. Nie dawałam już rady. Czułam, ze sie dusze. 
- Prosze...Harry...
Znów wołałam pod nim. Na szczeście udalo sie. Chłopak odsunął się ode mnie. Lecz po chwili znów się zbliżył. Obawiałam się, że znowu zacznie. Ale tylko pochylił sie nade mną.
- Wolę jak w nie co innej sytuacji jęczysz moje imie. 
Wyszeptał mi do ucha, po czym tylko oblizał wargi i wstał. Zostawiajac mnie w osłupieniu. 
_--------------_------------
Kolejny tabletowy rozdzial :-) 
Jest mi bardzo przykro iż pod ostatnim postem bylo tylko 2 komentarze ... A wiec..
Min. 5 komentarzy = jutro next ;3

czwartek, 7 sierpnia 2014

45.

Jeszcze chwile tak trwaliśmy w tej pozycji, aż w końcu zrobiłam się bardzo senna. W sumie jest środek nocy. Pomyślałam. Jakoś nie chętnie myślałam w tym momencie jednak o śnie. Wiedziałam, że gdy rano się obudzę, będę musiała wyjaśnić to wszystko Harremu, a tego bałam się najbardziej. Wtuliłam się mocniej w ciało chłopaka, na chwile zapominając  o wszelkich problemach. Już po krótkiej chwili poczułam, że odpływam.
Oczami Harrego.
Obejrzałem do końca film i spojrzałem na wtuloną do mnie Rose. Wyglądała tak bezbronnie, a jjednocześnie tak cholernie pociągająco. Ałe dobrze wiedzialem, że nie mogę tak o niej myśleć.nie teraz.
Jestem wściekły na  Zayna. Jak mógł zabrać ją do Louisa? Przecież to normalne, ze u niego zawsze się coś dzieje. nawet nie fatygował się, aby jej pilnować, czy choćby zwrócić uwagę. Jest strasznie nie odpowiedzialny. Dobrze, że Liam do mnie zadzwonił. 
Choć prawde mówiąc byłem zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Wreszcie mogłem porozmawiać z Rose. Biorąc pod uwagę fakt, że przez kilka dobrych dni w ogóle nie odzywaliśmy, a nawet widzieliśmy siebie, cieszyłem się z rozmowy nawet z pijaną oraz naćpaną Rose. Tęskniłem za nią. Choć może wcale się tak nie wydawać, z powodu moich spraw po za domem. Ale uwierzcie mi. Nie zdradziłem jej. Nie miałbym serca jej skrzywdzić. Za bardzo ją kocham lubię. A to co robiłem w czasie gdy mnie nie było, to już nie jej interes. Nie musi o tym wiedzieć. A nawet będzie bezpieczniej gdy się nie dowie. 
To było słodkie gdy Rose tak się do mnie przystawiała. Musiałem sporo się natrudzić, aby jej nie przelecieć w tym samochodzie. Wyglądała tak kusząco...
Z zamyśleń wyrwał mnie cichy jęk niezadowolenia z ust wtulonej do mnie dziewczyny. Spojrzałem na nią nie pewnie. Wyglądała jakby się czegoś obawiała. Gdy uchyliła odrobinę oczy, mogłem dostrzec w nich strach, czy nawet ból. Nie ukrywam, że się trochę zmartwiłem. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona, dokładnie tak jakby zapomniała gdzie i jak zasnęła. Przyciągnąłem ją do siebie, aby poczuła się bezpieczna. Wtedy dopiero zorientowałem się jak bardzo kest rozpalona. Odepchnąłem ją lekko, tak aby dotykała plecami kanapy. Po czym wstałem w poszukiwaniu odpowiedniego leku, aby zbić gorączkę. Gdy spojrzałem na dziewczyne z trudem powstrzymywała , aby nie zamknąć oczu. Pewny gdyby to zrobiła od razu by zasnęła. Patrząc na nią, postanowiłem się pospieszyć. Szybko przeszukiwałem opakowania z tabletkami, studiując każdą nazwę oraz działanie z osobna. Nie chciałem podać jej czegoś innego, niż powinienem. Po jakiś 10 minutach szukania znalazłem to co szukałem. Wyciągnąłem dwie sztuki z opakowania i nalałem do szklanki wody, tak aby była pełna. Po czym wróciłem do ledwo przytomnej Rose. Szybkim ruchem podałem jej zawartość moim rąk, karząc jej zażyć leki. Bez namysłu chwyciła tabletki w swą malutką dłoń, popijając je wodą. Gdy już to zrobiła, wziąłem ją delikatnie na ręce i zaniosłem do naszej sypialni. To znaczy od dość dawna nie spaliśmy tu razem. Położyłem ją równie ostrożnie na łóżku, po czym sam wskoczyłem pod kołdrę obok. Przyciągnąłem ją do swojego torsu, całując przy tym w czoło. Martwiłem się. Tak cholernie się o nią martwiłem. Nie mogę patrzeć jak cierpi. Wtuliłem twarz w jej długie włosy i jak na zawołanie usnąłem. 
----------------------------------------------
No i jest jednak dziś.. Przykro mi ale uprzedzałam wczoraj, że jak się wyrobię , lecz niestety nie dalam jednak rady. Dziś również przepraszam, za błędy które mogą pojawić się w rozdziale, gdyż znów pisałam go na tablecie, a tu mam wszystko jakoś tak dziwnie.. 
A i mam do was pytanie. 
Ile chcielibyście, aby to opowiadanie miało rozdziałów? Zastanawiam się właśnie nad tym od dłuższego czasu, więc postanowiłam was o to spytać :-) 
Ps. Gdybym to skończyła, zaczęłabym nowe o Louisie, gdyż mam już zaczęte. 
Licze na wasze komentarze <3 i kocham was :*

wtorek, 5 sierpnia 2014

44.

Już po chwili znaleźliśmy się w samochodzie. Czułam się strasznie nakręcona na niego.  Pewnie to przez ten alkohol, ale miałam ochotę go tu i teraz rozebrać. Dosłownie. Pewnie to przez ten alkohol, który wypiłam. Harry siedział na swoim miejscu, lecz nadal nie odpalił silnika. Patrzył w strone gdzieś za naszym autem. Dopiero gdy się odwróciłam zorientowałam się, że jego wzrok utkwiony jest w Zaynie, który ledwo stoi na własnych nogach. Harry wyglądał tak, jakby zmagał się z własnymi myślami, czy wyjść i mu pomóc, czy też zostawić samego. Wykorzystując moment jego nieuwagi, postanowiłam się trochę zabawić. Szybkim ruchem usiadłam na nim, całując zachłannie. Miałam nadzieje, że jednak odda ten pocałunek, ale on tylko odepchnął mnie od siebie. Nadal natomiast na nim siedziałam, więc zaczęłam delikatnie ocierać się o krocze Harrego. Widać było, że mu się podoba, jak i z resztą czuć. Jego przyjaciel zaczął rosnąć z niesamowitą szybkością. Aż miałam ochotę ściągnąć z niego te strasznie obcisłe rurki, dając mu więcej swobody. Niestety jemu nie spodobał się mój pomysł, bo tym razem zepchnął mnie prosto na fotel. 
- co ty odpierdalasz ? - warknął poirytowany. Tsa jeszcze chwilę temu mu się podobało. 
- nic. - odparłam przegrana. Nie chciałam się jeszcze bardziej pogrążać. Oparłam głowę o szybę i czekałam aż dojedziemy do domu. 

Po około 15 minutach znaleźliśmy się u celu. Harry wyszedł jako pierwszy, otwierając mi drzwi i podając rękę. Chwyciłam ją, bo coś czułam, że bez jego pomocy się nie obejdzie. Przez drogę od samochodu, do domu cały czas trzymał mnie za rękę. W pewnym momencie stanęłam, a in spojrzał na mnie pytająco. Nie odezwałam się, tylko chwyciłam się jego ramienia i zdjęłam wreszcie te okropne obcasy. Nie mogłam już normalnie w nich chodzić, tak mnie nogi bolały. Harry tylko zaśmiał się na moje ruchy. 
Siedziałam w salonie, gdyż Harry poszedł zrobić herbaty dla nas. Gdy wrócił podał mi jedną z nich, lecz od razu wziął gdyż oparzyłam się nią i omal nie wylałam całej na siebie. Harry tylko spojrzał na mnie złowrogo, odkładając kubek na stolik. Ze swojego upił łyk, lecz jednak położył go obok mojego. Już po chwili siedział obok mnie, patrząc tępo przed siebie, czyli ścianę. Zastanawiałam się przez chwilę co on widzi aż tak interesującego w zwykłej ścianie. 
- brałaś coś? - spytał w końcu, przerywając ciszę. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, zaskoczył mnie tym pytaniem. 
- ja.. Chyba tak. - powiedziałam cicho, spuszczając głowę. Nie do końca nawet pamiętam sytuacje z imprezy. Strasznie mi się zaczęło w głowie kręcić, więc oparłam ją na ramieniu Harrego, co odwzajemnił oplatając mnie swymi rękoma. Wtedy dopiero do mnie doszło jaką kretynką byłam chcąc się z nim przespać. Ciekawe czy jutro będę coś z tego w ogóle pamiętać...
_________
Hejo :* tak wiem, krótki rozdział, ale pisałam go na tablecie, dlatego za błędy również przepraszam :-)  następny będzie jeszcze dzisiaj jeśli się wyrobie :) 
No i jak będzie tu min. 5 komentarzy ;3 

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

43.

  Po niecałych 15 minutach, zeszła na dół już gotowa. Zdecydowałam się na czarną, obcisłą sukienkę oraz obcasy. Chciałam się dobrze zabawić, w końcu od dawno już nie byłam na żadnej imprezie. Brakowało mi tego. Oczywiście nie wspominając i alkoholu. 


***

 Osób u Louisa było mnóstwo. Muzykę było słychać już po drugiej stronie ulicy, prowadzącej d chłopaka willi. Gdy weszliśmy do środka, niemal od razu przywitał nas Louis z resztą towarzystwa. Objaśnił nam, a raczej mi, abym nie oddalała się zbytnio, bo może być tu dość nie przyjemnie, gdy wszyscy się najebią. 
- W razie czegoś, znajdziesz mnie w kuchni. - Zakończył naszą rozmowę Louis. Lubię go, jest bardzo miły i zabawny, ale bądź, nie bądź nadal jest w najgorszym gangu w mieście. To tylko pozory, nie warto takim ludziom ufać w stu procentach. 

***

Po około 3 godzinach spędzonych na domówce Louisa. Czułam się już lepiej. Tym bardziej pomagały mi w tym procenty, które właściwie były wszędzie. Tańczyłam kilka razy z jakimiś chłopakami, nie wiem nawet kto to był. Jak mi się wydaje to pierwszy raz ich na oczy widziałam oraz raz zatańczyłam z Zaynem. Tak normalnie, nie żeby coś. Chciałam pozbyć się Harrego z głowy, co prawda prawie mi się to udało. Znów podeszłam do barmana prosząc o kolejnego drinka. Nie wiem ile wypiłam, ale czułam się coraz lepiej, więc czemu miałabym przestawać? W końcu człowiek dąży do tego, aby być co raz lepszy.. czy jakoś tak. Nie myślę już trzeźwo. 
- To co zwykle. - Powiedziałam, a już po chwili mężczyzna wrócił z najmocniejszym drinkiem. Jak się bawić, to na całego. 
- Dzięki. - Wymamrotałam i odeszłam. Upiłam łyk napoju i nagle zrobiło mi się strasznie słabo, więc usiadłam na kanapie, która akurat była obok. Chwyciłam się rękoma za głowę. Wtedy poczułam, że ktoś siada tuż koło mnie. Był to Louis.
- Wszystko w porządku? - Spytał masując moje plecy. Chyba ciut za dużo wypiłam. Albo to od przemęczenia. Sama już nie wiem. 
- Tak, tylko... - Zaczęłam nie pewnie, nie wiedząc czy w ogóle powinnam mu mówić o moim bólu. - Głowa mnie troszkę boli. - Jednak zdecydowałam się powiedzieć.
- Chodź. - Niemal od razu zareagował na moje słowa. Chwycił mnie za rękę i prowadził do kuchni. Wskazał na krzesło, abym usiadła, więc zrobiłam to. A on sam sięgnął po coś do pułki. Jak sądzę tabletkę. Mam nadzieję, bo bardzo by mi się teraz przydała. 
- Trzymaj. - Powiedział podając mi szklankę z wodą oraz dwie, małe tabletki. - Powinno ci pomóc. - Dodał, gdy połknęłam jedną z nich. 
Miał rację. Po jakiś 10 minutach nie czułam już tego okropnego bólu w czaszce. Znów wróciłam do zabawy. Odnalazłam mój kubek z drinkiem, którego nie zdołałam wtedy dokończyć. Upiłam do połowy, lecz wtedy ktoś mi przeszkodził, zabierając napój z mojej dłoni. Jak się później okazało, był to Zayn.
- Ty już więcej nie pijesz. - Odparł wylewając mojego drinka. A tak miałam jeszcze na niego ochotę. Idiota. - Spójrz jak ty wyglądasz. Ile ty w ogóle wypiłaś? - Dopytywał, boże gorzej niż moja matka. 
- Wystarczająco. - Odchrząknęłam tylko. Nadal stałam nie wiedząc czy iść, czy może dać mu dokończyć. 
- Wiem co ci pomorze. - Powiedział nagle, łapiąc mnie za rękę. Nie przypuszczając niczego, poszłam za nim. Jak się później okazało, weszliśmy do pokoju Louisa, gdzie on, jak i jego kumple już tam byli. Gdy podeszłam bliżej zauważyłam co było aż tak interesujące, że wszyscy się tu znaleźli. Mianowicie ćpali. I to ma być ten świetny pomysł Zayna, abym tyle nie piła? Ćpanie? Nie no, geniusz po prostu. 
- Co ona tu robi? - Spytał Liam, wskazując na mnie. Nie ukrywam, że oburzyłam się trochę. 
- To samo co my. - Odparł równie poważnie Zayn.   
- Serio? Nie wyglądasz na osobę, która ćpa. - Dodał znów Liam. 
- Nie znasz mnie, więc nie oceniaj. -Odparłam oschle zgodnie z prawdą.
- Zadziorna. - Wtrącił się ponownie brązowooki. Jakoś nie przepadam już za nim. 
- Skończ już Liam. - Tym razem odezwał się Louis poirytowany już tą całą sytuacją. Weszliśmy głębiej z Zaynem i usiedliśmy na łóżku Louisa. Najpierw chłopaki dokończyli wciąganie swojej dawki. Następnie zrobili miejsce dla nas. Zayn od razu do nich podszedł, ja jednak dość nie pewnym krokiem zmierzałam w ich stronę. Kucnęłam tak samo jak i oni przy małym stoliczku i nosem wciągnęłam swoją dawkę. Na początku aż zakręciło mi się w głowię, ale już po chwili przeszło i zaistniało uczucie spełnienia. Kocham ten stan, gdy się naćpam, gorzej wtedy z myśleniem i błędami, które w czasie "fazy" mogę zaliczyć. 

Przez reszte imprezy, bawiłam się świetnie. Prawdę mówiąc nie chciałam nawet stąd wychodzić. 
- Rose. - Usłyszałam nagle wołania Zayna. Nie mógł mnie znaleźć, no nie dziwie się. Sam był nie źle wstawiony. Podeszłam do niego pewnym, ale chwiejnym krokiem. 
- Musimy iść. - Oświadczył nagle. 
- Co? Przecież impreza się jeszcze nie skończyła.. - Marudziłam jak małe dziecko. Nie rozumiałam jego zachowania, przecież jeszcze chwilę temu sam dobrze się bawił. 
- Harry dzwonił. - Odparł oschle. Moje serce zaczęło bić mocniej. Przestraszyłam się i to bardzo. 
- C-co? Ale jak to? - Za jąkałam się. Zayn spojrzał na mnie wymownie i bez słowa, wyprowadził z domu Louisa. Gdy wychodziliśmy chwyciłam w błyskawicznej szybkości kubek, jak się okazało pełny. Wypiłam jego całą zawartość nim wyszliśmy na podjazd. Niestety Harry właśnie podjechał, parkując na drugiej stronie ulicy. Wtedy dopiero dostrzegłam jaki on jest seksowny. Nie wiem czemu się bałam tej sytuacji. Zayn chciał iść w przeciwną stronę, lecz jego samochód był dokładnie za Harrego. Chłopak podszedł do nas, był nieźle wkurzony. 
- Co ty tu robisz? - Zwrócił się do mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Podeszłam do niego dość szybko kładąc ręce na jego ramionach i stając na palcach, aby go pocałować. 
Bardzo za tym tęskniłam.
- Ne denerwuj się tak. - Próbowałam go uspokoić, ale on wtedy mnie odepchnął od siebie, tak że aż się zachwiałam. Zrobił krok ku Zaynowi, mówiąc. 
- Dlaczego ona jest najebana? - Spytał znów podle. Zayn tylko prychnął pod nosem.
- Bardziej na chaju, ale dobra. - Odrzekł. Upss. No to nas wydał. A jeszcze nie tak dawno zapewniał mnie, że to właśnie on zajmie się Harrym, abym mogła tu być. Zapamiętać: Nie mogę polegać na Zaynie. 
- Widzę, że ty również. - Dodał Harry z pogardą. Odwrócił się i spojrzał na mnie. Aż mnie ciarki przeszły. Chwycił mnie za rękę i pociągnął, jak dla mnie zbyt nagle, ponieważ mal się nie wywaliłam. Ciekawie się zapowiada dzisiejsza noc... 
________________________
I jest. Przepraszam, że tyle nie dodawałam, ale nie było mnie w mieście, jak już pisałam w komentarzach. Teraz na razie jestem, (no do 8) więc kolejne rozdziały dodam na czas :-)

Komentarze bardzo motywują.