sobota, 27 września 2014

54.

Uwaga! Rozdział dedykowany pewnemu "Anonimkowi", który ma dziś urodziny :D Miło by było gdyby się wyjawił :)
Wszystkiego najlepszego :*

    Posłusznie poszłam do tył w poszukiwaniu tego, o co prosił mnie Harry. Poszukiwanie jednak nie 
trwało długo. Podałam ją chłopakowi i sama znów się przesiadłam na poprzednie miejsce. 
- H-Harry co ty robisz? - Głos mi drgał z nerwów. Boże, co on kombinuje?
-Muszę. - Tylko tyle? Tylko tyle był w stanie mi powiedzieć. 
- Harry? - Zaczęłam niepewnie.
- Tak? 
- Obiecaj mi coś. 
- Wszystko dla ciebie, skarbie. 
- Obiecaj mi, że przeżyjesz. Że wszystko będzie dobrze... - Powiedziałam  a łzy uzbierały mi się w koniuszkach oczu. Harry przez chwilę się zastanawiał nad tym, ale w końcu powiedział.
- Obiecuję. 
- Kocham cię, Harry. 
- Kocham cię, Rose. - Po tych słowach pocałował mnie w usta, a mnie zabrakło powietrza. Gdy byliśmy już wystarczająco blisko, aby wyjść i poszukać Lily, nagle ktoś zaczął strzelać do nas. Na szczęście auto Harego jest przygotowane na taką sytuację, gorzej z przyjaciółką.
- Muszę posuzkać Lily. - Powiedziałam w stronę Harrego. Widać było, że nie spodobał mu się ten pomysł.
- Rose... zginiesz. - Zwrócił się do mnie, a mnie poleciała samotna łza. Nie wiedziałam co robić. Byłam rozdarta. 
- Harry... - Zaczęłam cicho szlochając. - To moja przyjaciółka. 
-  A ty jesteś moją dziewczyną i nie pozwolę, aby coś ci się stało... - Odetchnął tak jakby zastanawiał się nad tym. - Za bardzo cię kocham. - Powiedział w końcu. Znów nie wiedziałam co powiedzieć. Dlaczego wszystkie najgorsze scenariusze przydarzają się właśnie mnie? 
- Harry ja też cię kocham najbardziej na świecie,  ale nie mogę zostawić Lily na śmierć tak po prostu. - Spojrzałam przez szybę w poszukiwaniu przyjaciółki. Nigdzie jej nie wiedziałam. - Co byś zrobił gdybym to ja była na jej miejscu? - Spytałam po chwili ciszy. 
- Wolałbym sam zginąć, niż aby tobie się coś stało. - Odpowiedział niemal od razu. No właśnie. Więc dlaczego mi nie pozwala ratować przyjaciółki? Denerwuje mnie. Nie zważając na już na nic, otworzyłam szybko drzwi i wyszłam.
- Rose! Wracaj! - Słyszałam donośne wołanie Harrego, ale nie zamierzałam rezygnować.  Biegłam w tę i wewte szukając Lily. Bałam się, że będzie już za późno. Nie wyobrażałam sobie tego. Lily jest dla mnie jak siostra. Tyle, że ja moją rodzinę straciłam już dawno temu. Nagle przypomniałam sobie o telefonie. Szybko go wyjęłam i zauważyłam, że mam setki nieodebranych połączeń od nikogo innego jak Harrego. Nie zwróciłam uwagi na to, wybrałam numer Lily i przystawiłam komórkę do ucha. Pierwszy sygnał... drugi sygnał... Trze...
- Lily! - Prawie krzyknęłam do słuchawki. 
- Rose.. - Powiedziała  przestraszona.
- Gdzie jesteś?  - Spytałam równie podenerwowana. 
- Obok tej zielonej budki...
- Okay. Nie ruszaj się stamtąd. - Powiedziałam i od razu rozłączyłam się. Mam nadzieję, że nic jej nie jest. Biegłam ile sił w nogach, aż nagle usłyszałam okropny huk. Strzał. Przez chwilę miałam złe myśli, ale odgoniłam je.  Już po 2 minutach  byłam przy celu.
-Lily! - Zaczęłam cicho wołać, aby tylko ona mogła mnie usłyszeć.
- Rose. - Usłyszałam równie cichy głos przyjaciółki. Poszłam za nim, aż w końcu dostrzegłam ją.
- Jezu Lily nic ci nie jest? - Spytałam z nadzieją. 
- Nie.. nie mi. - Zawahała się. 
- Nie tobie? Więc komu? - Znów spytałam rozglądając się. Lily łzy spływały po twarzy.
- Nathan. - Szepnęła tylko. Boże co z nim? Właściwie to nawet nie wiem kto to, ale sądzę że Lily go lubi. 
- Gdzie on jest? Co z nim? - Dopytywałam z zaciekawianiem. Martwię się. 
- On.. postrzelili go. -Powiedziała prawie nie słyszalnie. 
- O Bożę.. - Jedyne co mogłam w tej chwili powiedzieć. - Dzwoniłaś po karetkę? - Pokiwała tylko przecząco głową i jeszcze bardziej rozpłakała się. Nie myśląc dłużej wyciągnęłam telefon i wybrałam odpowiedni numer. 
~^~~
Już po niecałych 5 minutach można było usłyszeć syrenę pogotowia. Cieszyłam się, że tak szybko przyjechali, może nic mu nie będzie.. Przez ten cały stres zupełnie nie zorientowałam się, że wszystko ucichło. Nie strzelają już. Tylko.. gdzie jest Harry? 
- Zarz przyjdę. - powiedziałam do przyjaciółki, gdy lekarze zabierali Nathana do karetki.
Szukałam go już chwilę i znów poczułam strach. A bardziej nawet zmartwienie. bałam się, ale nie o siebie. O Harrego. Mam nadzieję, że nic...
- O mój Boże! - Krzyknęłam nagle zorientowawszy się, że nie daleko Harrego samochodu, leży... 
__________________
BUM!   Tak wiem jestem wredna. Przerwałam w tak głupim momencie. No, ale cóż, to ostatnie rozdziały. Trzeba potrzymać was trochę w napięciu. ;-)  Co o tym myślicie? Co zobaczyła Rose? 
A tak na marginesie.. Wszystkiego najlepszego Anonimku :*

Do następnego :*

piątek, 26 września 2014

53.

      Nagle usłyszałam głośny dzwonek mojego budzika, który nie pozwalał mi spać. Gdy niechętnie otworzyłam oczy zorientowałam się, że to wcale nie mój budzik, tylko dzwonek. Ktoś do mnie dzwoni. Gdy spojrzałam na zegarek, który wskazywał 1:13 myślałam, że zabije osobę dzwoniącą do mnie o tej porze. Zerknęłam na telefon - Lily. Mogłam się tego spodziewać. Pewnie znów poszła na jakąś imprezę i narozrabiała albo nie ma podwózki. Z zmęczeniem odebrałam nadal dzwoniący telefon.
- Hallo?
- Rose? O Bożę, wreszcie...! - Zaczęła, a mi serce podskoczyło do gardła na dźwięk jej głosu. Płakała.
Ba. Łkała do komórki. Natychmiast zerwałam się na równe nogi, choć niemal od razu tego porzałowałam. Zupełnie zapomniałam o bólu głowy, przez co prawie upadłam.
- Lily, co się dzieje? - Spytałam spokojnym głosem, na ile było mnie to stać. Wiem, że coś jest na rzeczy. Lily na prawdę bardzo rzadko płacze.
- Rose... Nathan.. on... - Praktycznie w ogóle jej nie zrozumiałam.
- Hej hej Lily. Spokojnie... - Zaczęłam pewnie. - Gdzie jesteś?
- J-ja.. nie wiem. Jest tu las, mało domów.. jestem na poboczu, boo... - I tak jakby nagle się zacięła. Cholera losów jest pełno, nie mam pojęcia gdzie ona może być.  
- Lily. Skup się. Jakieś szczegóły? - Zawahała się przez chwilę.
 - Jestem obok takiej zielonej budki.. sklepu chyba opuszczony jest raczej, na bocznej drodze z Notherdach. - Powiedziała a mnie nagle olśniło. Wiem gdzie jest.
- Ok. Lily nie ruszaj się stamtąd. Zaraz będziemy. - Po tych słowach rozłączyłam się i podeszłam do śpiącego Harrego. Aż żal było go budzić, ale to nie mogło dłużej czekać. Lily nie mogła.
- Harry. - Zaczęłam łagodnie, ale on ani drgnął.
- Harry. - Spróbowałam nieco głośniej, na co lekko się poruszył. Tym razem nie dałam już za wygraną i zaczęłam nim trząść na wszystkie strony. Udało się...
- Hej kochanie... co ty robisz? - Spytał z tą swoją seksowną chrypą.
- Wstawaj. - zażądałam od razu, na co lekko się skrzywił.
- Coś się stało? - Spytał powoli wychodząc z pod kołdry.
- Coś nie tak z Lily. - Wyjaśniłam w skrócie, no bo w końcu sama właściwie niewiele wiedziałam.
- Lily? - Spytał stojąc obok mnie.- Gdzie ona jest?
- No właśnie w tym problem. - Powiedziałam biorąc pierwsze lepsze ubrania z szafy. - Ubieraj się. - Nakazałam, na co on tylko patrzył na mnie podejrzliwie.
- Nie ma ani chwili do stracenia. - Powiedziałam przed zamknięciem się w łazience.
~^~~
Po niecałych 10 minutach wyszłam gotowa, na moje zdziwienie Harry również był ubrany. Zgarnęłam jego kluczyki i mój telefon. z stoliczka nocnego i szybkim krokiem wyszłam z domu, a tuż za mną Harry.
Gdy wszystko mu wyjaśniłam, wiedział gdzie ona się znajduje, więc to on prowadził samochód.Gdy zbliżaliśmy się do celu, nagle ujrzeliśmy kilka aut na poboczu, a obok ludzi... to znaczy martwych ludzi. Niekontrolowanie pisnęłam z przerażenia. Znów zaczęło kręcić mi się w głowie.
- Spokojnie. - Powiedział Harry, starając się mnie uspokoić.
- Rose słuchaj uważnie. - Zwrócił się do mnie, a ja nagle aż pobledłam. - W tyle pod siedzeniami mam broń. Dostań ją. - Ostatnie dwa słowa powiedział bardzo oschle. Samochód zwolnił, a ja już wiedziałam, że to się źle skończy....
__________________________
Heeejo :* Choć raz na czas  . Na wstępie chciałabym was poinformować, że kolejne rozdziały ( a będzie ich niewiele) będę pojawiły się częściej, niż co tydzień. Nie wiem dokładnie w jakich dniach, gdyż w sumie mam już napisane kolejne 2 rozdziały.. :D Smutno mi trochę, że to już powoli koniec.. ;c
Mam nadzieję, że nie będą denerwować was moje "pytania" na asku, odnośnie nowych rozdziałów, bo może ich być troszkę.. :) I tak. Będę pisać nowe FF. Nie wiem jeszcze o kim konkretnie, choć myślę o Louisie, co wy na to? :]

5 Komentarzy = NEXT <3   

niedziela, 21 września 2014

52.

    Ubrałam dość obcisłą, czerwoną sukienkę oraz wysokie szpilki. Tak jak to miałam w zwyczaju. Zresztą Lily również nie wyglądał za grzecznie. Dobrze, że idę z Harrym, gdyby nie ten fakt, nie ubrałabym się w to. Bałabym się, że ktoś się będzie do mnie dobierał, a tak, to przynajmniej mam "ochronę".
Po niecałej godzinie byliśmy już pod klubem. Harry wysiadając z auta chwycił mnie za rękę i poprowadził do środka, oczywiście bez kolejki.
~^~~
Po dłuższym czasie byłam już nieźle wstawiona. Cały ten czas naprawdę dobrze się bawiłam i cieszę się, że Harry namówił mnie na trochę rozrywki.  Aktualnie tańczę z nim na środku parkietu. Co chwila ocierając się o niego. Widać, że mu się podoba, co tylko pozwala mi na kontynuowanie moich małych tortur. Nagle Harry chwycił mnie w biodrach jeszcze bardziej do siebie przyciskając. Moje plecy przylegały do idealnie wyrzeźbionego torsu chłopaka. W pewnym momencie zaczął muskać ustami moją szyję, zjeżdżając coraz to niżej z pocałunkami. Nie do końca w ogóle zdawałam sobie sprawę z tego, jaki może być koniec tej nocy. Właściwie to w tym momencie nie potrafiłam racjonalnie myśleć. Nawet nie wiem gdzie jest przyjaciółka.Już długo jej nigdzie nie widziałam. Ale to Lily. Pewnie już znalazła sobie kogoś do towarzystwa. Z takim podejściem ma o wiele łatwiej w życiu, nie to co ja. Gdy pocałunki Harrego stały się bardziej niechlujne oraz pełne pożądania, dopiero do mnie doszło co takiego się dzieje.Położyłam dłonie na jego i zaczęłam je odciągać od mojego ciała, ale bez skutecznie.
- Harry. - Wydyszałam niemal nie słyszalnie, co również było spowodowane głośną muzyką. Można było się jednak spodziewać, że nic sobie z tego nie zrobi. Nie ukrywam,że przestraszyłam się z lekka, ale też podnieciło mnie to.
 Harry zacieśnił swój ucisk na moim biodrze, tym samym trzymajac mnie w miejscu.Nagle jakby z nikąd pojawiła się Lily i wszystko prysło.
 - Hej jak się bawicie? - Spytała wesoło. Widać, że jest już mocno nachlana. Zresztą jak każdy, tak my również. Wszyscy ledwo trzymamy się na nogach, ale to nam wcale nie przeszkadza w dobrym bawieniu sie.
 - Świetnie. - Harry mnie wyręczył w odpowiedzi.
 - A ja właśnie kiepsko..wracamy? - Powiedziala niemal błagalnie, na co lekko zachichotałam. Pierwszy raz odkąd ją znam, jako pierwsza z towarzystwa chce wracać do domu. To bardzo zabawne z mojej perspektywy.
 ~~^~
 Po krótkim czasie byliśmy już pod naszym domem. Impreze no nie można zaliczyć do najlepszych, ale nie było też najgorzej. Lily od razu oo powrocie poszła dok siebie, jak sądze spać. Natomiast my z Harrym siedzimy w salonie, oglądając jakieś durne filmy.
 ~^~~
 Nastepnego dnia nie czulam sie najlepiej, pewnie to po wczorajszej imprezie oraz wypitym przeze mnie alkoholu. Jest godzina 13:27 , a ja nadal leżę w łóżku i jak narazie, nie mam zamiaru tego zmieniać. Harry zachowuje sie jak najsłodszy chłopak na świecie. Co chwilę pyta czy wszystko w porządku i czy nie brakuje mi czegoś.
 Właściwie to boli mnie brzuch i głowa, choć ona już nieco ustępuje. W sumie nie dziwie się po tylu tabletkach jakie wzięłam to mogłam się tego spoodziewać.
 - I jak się czujesz? - Nagle usłyszałam troskliwy głos Harrego.
 - Lepiej. - Uśmiechnęłam się słabo. Nie chce robić z siebie ofiary, ani liczyć na czyjąś łaskę. Harry wszedł głebiej do pomieszczenia, zbliżając się powoli do łóżka. Gdy poczułam, że ono się ugina, usiadłam z trudem opierając się o ścianę ze mną.Widać było, że chłopakowi niezbyt się to spodobało.
 - Połóż się lepiej. - Doradził, ale zignorowałam go. Jak już mówiłam, nie chce robić z siebie kaleki, przy której trzeba być 24/dobę. Harry widząc moją niechęć, sam położył sie obok, wskazując mi abym zrobiła to samo.
 Już przez dłuższy okres czasu leżymy przytuleni do siebie. Harry delikatnie masuje mnie po brzuchu, przez co zmniejsza jego ból. Nagle drzwi od pokoju uchylily sie, a wprogu stanela Lily.
 - Hej.. - Zaczęła nieśmiało. - jak się czujesz?
 - w porządku. - Odpowiedziałam lekko się uśmiechając. Dziewczyna odwzajemniła ten gest. Patrzyła na mnie z troską w oczach, aż w końcu odezwała się.
 - Okay.. To ja nie będę wam przeszkadzać. Idę się przejść z Nathanem. - Dokończyła już nie co ciszej. Z jakim Nathanem?
 - Z kim?
 - Uh to chłopak z wczorajszej imprezy.. - Widać było, że jest speszona.
 - Ah okay. - Powiedziałam zgadzając się na jej słowa. Po tym Lily wyszła, zamykając za sobą drzwi. Spojrzałam na chłopaka obok mnie. Harry wygląda tak słodko jak śpi. Postanowiłam iść w jego ślady i wtuliłam się bardziej w jego wyrzeźbiony tors, zamykając oczy. Może sen mi pomoże na ten cholerny ból. Już po chwili odpłynęłam w krainę, gdzie wszystko jest możliwe...

----------------------------

Heej :* bardzo was przepraszam, że przez tyle czasu nie napisałam nic, ale nie miałam internetu ostatnio. Wiem, że rozdziały dodaje w piątki, a nie w niedziele ale nie wyrobiłam się z napisaniem rozdziału. Chciałam wam jeszcze tylko powiedzieć, że dużymi krokami zbliżamy się ku końcu...więc bardzo prosiła was aby te kikka ostatnich postów miało troszkę więcej komentarzy  :-)  chciałabym zobaczyć ile jest was ze mną oraz z tym FF.

Do następnego :**
  

piątek, 5 września 2014

51.

     Do domu dotarliśmy dopiero wieczorem. Wszyscy byliśmy już wykończeni i marzyliśmy jedynie o tym, aby odpocząć. Po przekroczeniu progu mieszkania, każde z nas udało się w swoją stronę, nie przeszkadzając drugiemu. Lily poszła mierzyć niedawno kupione przez nią ubrania, a Harry.. właściwie sama nie wiem co on robi. Poszedł na górę, najprawdopodobniej do swojego pokoju. Natomiast ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nikt nie nudził się tak jak ja w tym momencie. Plątałam się po kuchni w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia, ale jednak na sam koniec stwierdziłam, że wcale nie jestem głodna. Koniec końców poszłam do swojego pokoju, również obejrzeć ubrania, do których Lily mnie namówiła, abym kupiła. Do "swojego", nam na myśli naszego. Gdy do niego weszłam, zorientowałam się, że jest on pusty. Nawet nie wiem kiedy Harry z niego wyszedł, może to dlatego, że byłam zbyt zajęta chodzeniem w kółko po dość obszernej kuchni.
Ubrania, które kupiłam były dość zwyczajne. Jakieś swetry, bluzy oraz parę rurek. W końcu zaczyna się zima, nie mam zamiaru chodzić w moich poprzednich ubraniach, które w ogóle nie są do takiej pory przystosowane. Jedyne co mi zostało do kupna, to buty oraz dodatki, w stylu szalika czy czapki.
Postanowiłam zwalczyć tę potworną nudę i przymierzyć części garderoby. Zaczęłam od błękitnego sweterka z sową na środku oraz czarnych wytartych rurkach dla dopełnienia. Później szlo już szybko.
Przyznam szczerze, że w miarę fajne te ubrania zakupiłam. Gdy już wszystko przejrzałam, dostrzegłam jeszcze jedno ubranie, którego jakoś sobie nie przypominam, abym nawet brała do przymierzalni.
Mianowicie była to sukienka.. jeśli w ogóle można to tak nazwać, gdyż była bardzo krótka, obcisła,a na dodatek, jakby tego było mało, z tył miała ogromne wcięcie. Pewnie Lily mi ją kupiła, a później podrzuciła czy coś. Ona zawsze lubiła wyzywające ciuszki. Postanowiłam, że skoro była u mnie, to pasowałoby ją przymierzyć choć i tak też zrobiłam.
Delikatnie nałożyłam ją na siebie, uważając aby nic w niej nie zepsuć. Gdy już miałam ją na sobie i chciałam jedynie zasunąć zamek po boku, nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Przeraziłam się. Lecz gdy tylko usłyszałam słowa, które ta osoba szepnęła mi do ucha, od razu się uspokoiłam.
- Widzę, że podoba ci się mój prezent.
Przełknęłam głośno ślinę, gdy jego ręka przesunęła się niżej, na pupę, Aby chwilę później lekko ją ścisnąć.Jęknęłam cichutko, otwierając szerzej usta. Dobrze, że jestem do niego tyłem, więc mnie nie widzi. Harry słysząc moją reakcję, zaczął całować moją szyję. Po krótkiej chwili jednak, widać było, że znudziło to już mu się, więc obrócił mnie tak, że tym razem patrzyłam mu prosto w oczy. Nie czekając długo wbił się w moje usta, przy czym adrenalina w moich żyłach znacznie podskoczyła. Nie myśląc wiele zarzuciłam ręce na jego szyi, pogłębiając pocałunek. Harry wykorzystując moment mojej nie uwagi wślizgnął język do wnętrza moich ust, tym samym kładąc ręce na moich biodrach.  Nieco się wzdrygnęłam na jego gest, ale szczerze spodobał mi się. Uwielbiam czuć jego delikatny dotyk na mojej skórze. nagle dłonie Harrego wślizgnęły się pod moją sukienkę i zaczęły masować skórę na moim brzuchu. Gdy tylko minimalnie zahaczył o dół od mojej bielizny, zaciągnęłam się mocno powietrzem. Niestety nie było nam dane skończyć, gdyż do pokoju wparowała podekscytowana Lily. Gdy tylko nas zobaczyła od razu mina jej zrzedła. Ogólnie ta sytuacji była bardzo zabawna gdyby patrzyło się na nią jako 3 osoba. Staliśmy w bezruchu jeszcze  dobrą chwilę, gdy dopiero Harry przyjął ręce spod mojego ubrania, tym samym lekko oddalając się ode mnie. Wtedy Lily tak jakby odczarowana, podeszła bliżej i zaczęła nawijać, znów przepełniona emocjami.
- Rooose! Wiesz, że tu nie daleko jest bardzo dobry klub? - Palnęła prosto z mostu. Klub? Serio? Jeszcze tego mi brakowało.
- No nie wiem czy to taki dob... - Zaczęłam, lecz Harry chyba miał coś innego do powiedzenia, na ten temat, bo mi przerwał w dość niegrzeczny sposób.
- jasne, że pójdziemy. - Odpowiedział radośnie, a mi szczęka opadła na samą ziemię. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, nie po nim. Zawsze nie pozwalałam mi nawet na domówkę do kumpli wyjść, a teraz mam iść do klubu pełnego pijanych, a nawet naćpanych ludzi? Bałam się co takiego jeszcze wymyśli, aby wyprowadzić mnie z równowagi. Na szczęście Lily nic nie dopytywała o nasze dziwne zachowanie.
Zobaczymy jak będzie w klubie...
_________________
Hej hej hej ! <3
Obiecałam, więc jestem. Jak tam u was ze szkołą? Ja już w pon mam kartkówkę i w ogóle lekturę do czytania... no nie za ciekawie jak na początek. 
Przypominam o zakładce "spam" oraz asku, który jest w "kontakt". :)
Czekam na wasze blogi, bo jakoś nigdy nie mam co czytać ;-;
Miłego i do piątku :*