sobota, 18 października 2014

57.

   Nieznośne promienie słoneczne wybudziły mnie z przyjemnego snu. Ostatnio mniemam same koszmary, wiec to jakaś odmiana. Obróciłam się na bok i spojrzałam na smacznie śpiącego Zayna. Zerknęłam na wiszący przede mną na ścianie. 10:23. Późno. Pomyślałam i szybkim ruchem wstałam z łózka, uważając przy tym aby nie obudzić śpiącego chłopaka. Gdy tylko postawiłam ciało do pionu, pozwalam tych nagłych ruchów. Głowa zaczęła mi buzować, przez co niemal upadlam. Ostatnio dość często tak, choć nie wiem czemu. Postanowiłam, ze nie powiem o niczym Zaynowi. Jeszcze zabrałby mnie do lekarza, a ja tego nie potrzebuje. W końcu ogólnie czuje się dobrze, tylko czasem mam źle samopoczucia, adle to jak chyba każdy.
Po poranne toalecie, udałam się do kuchni, w celu przygotowania śniadania. Chciałam to zrobić nim chłopak się obudzi. Nie lubię gdy ktoś maci mi w potrawach.
Po niecałych 20 minutach danie było gotowe, aczkolwiek Zaynowi nadal nie wstał. Postanowiłam wiec sama udać się do niego z śniadaniem. Ułożyłam wszystko na tacy i poszłam do chłopaka. Lekko uchyliłam drzwi noga, po czym cicho weszłam do środka. Tak jak myślałam, Zayn nadal spał. Położyłam rzeczy na stoliku nocnym i podeszłam bliżej łózka. Potrząsnęłam delikatnie chłopakiem, ale to nic nie dało. Usiadłam obok niego i spróbowałam ponownie. Tym razem na szczęście udało się. Spojrzał na mnie zdezorientowany i natychmiastowo podniósł się do pozycji siedzącej.
- Stalo się  coś? - Spytał, a w jego głosie można było dostrzec troskę. Pokręciłam szybko głową w proteście.
- Ja... zrobiłam śniadanie... - Powiedziałam niepewnie. Zayn uśmiechnął się lekko, widać było, że jest jeszcze rozespany.
- A to z jakiej okazji? - Znów spytał, a ja poczułam, że moja twarz zyskuje czerwony odcień. Właściwie to nie wiem czemu, tak wstydzę się go. W końcu to on mi pomógł w ciężkich chwilach i zresztą nadal to robi.
 - Długo spałeś... - wypaplałam jednak nie zbyt trafnie. Przecież wcale nie przeszkadza mi to gdzie czy ile śpi, a mógł odebrać to na odwrót.
 - Przepraszam, byłem bardzo zmęczony... - Zaczął się tłumaczyć, ale szybko przerwałam mu gestem ręki, na co zamilkł. Podałam mu tacę i życzyłam smacznego. Postanowiłam zostawić go samego i dać mu w spokoju zjeść, więc udałam się do kuchni, aby nieco posprzątać. Ostatnio bardzo denerwuje mnie wszelkiego rodzaju bałagan. Wcześniej jakoś nie zwracałam zbyt uwagi na to, przy Harrym ciągle się coś działo, ale... To już przeszłość. Nie chce wciąż żyć "kiedyś", wolę skupić się na tym co jest dziś, gdyż ta opcja wydaje się bardziej odpowiednia. Wzięłam się za zmywanie naczyń, lubię czasem popaprać dłonie w ciepłej wodzie, to mnie odpręża. Naczyń jednak wcale nie było dużo. Jedynie z wczorajszego wieczoru. Gdy to już skończyłam, postanowiłam pościerać stół i zamieć podłogę. To pierwsze poszło mi bardzo szybko, gorzej z podłogą. Właściwie to nigdy nie myślałam, że ona może być aż tak zaśmiecona. Mnóstwo papierków "walało się" pod stołem, czy dywanikiem. Gdy to ogarnęłam i chciałam wstać, nagle poczułam się nie dobrze. Natychmiast zerwałam się z ziemi i pobiegłam do łazienki. Po czym najzwyczajniej w świecie zwymiotowałam. Czułam się okropnie, ale jak już wspominałam, nie chce aby Zayn się dowiedział. Będzie tylko niepotrzebnie się stresował. Ale jak zwykle nic nie mogło być po mojej myśli, nagle przy mnie pojawił się zatroskany Zayn. Przynajmniej nie wdział tego , bo by mi kazał wyjaśnić i w ogóle, a ja nie mam na to ochoty.
- Wszystko w porządku? - Spytał w końcu.
- Tak. - Odpowiedziałam nieco zbyt oschle. Chłopak tylko spojrzał na mnie podejrzliwie, ale odpuścił. Na szczęście. Choć i tak wiem, że to nie koniec. Zayn taki jest. To kolejna wspólna cecha z Harrym. Chłopak wyszedł, zostawiając mnie samą. Zastanawia mnie dlaczego tak się czuję, te wszystkie zawroty głowy, wymioty... Sama nie wiem co o tym myśleć. Może jestem chora... Wiem, że powinnam udać się do lekarza, ale nie chcę, ponieważ jeśli coś mi jest, to Zayn znów będzie się martwić, a ja nie jestem kaleką, żeby musiał cały czas "latać" koło mnie. Przecież on też ma pracę, dom, sprawy do załatwienia... a nie zajmowanie się mną. Nie chcę być dla niego ciężarem, którego nie może się pozbyć.
Gdy już doszłam do siebie, zeszłam na dół, gdzie Zayn rozmawiał z kimś przez telefon. Usiadłam na kanapie przed telewizorem. Jak zwykle nie było nic ciekawego, w ostateczności zostawiłam na "eska tv". Przynajmniej tam puszczali fajne piosenki. Akurat zaczynał się utwór Bednarka pt. " Chwile jak te". Uwielbiam tę piosenkę, więc pogłośniłam o wiele głośniej i zaczęłam śpiewać.
Ja wiem, że takie chwile jak te, nie zdarzają się zbyt często. Takie chwile jak te, to nasze zwycięstwo.
- Ładnie śpiewasz. - Nagle usłyszałam za plecami. Automatycznie odwróciłam się w stronę, z której dochodził wesoły głos Zayna. Niemal od razu moje polika zaczęły płonąć ze wstydu. Nikt nigdy oprócz Harrego nie słyszał jak śpiewam, ale to moja ulubiona piosenka.. poniosło mnie. 
- Taa.. Dzięki. - Wymamrotałam pod nosem, ale tak aby usłyszał. Coś mi tu jednak nie grało.. czemu on jest taki wesoły? Usiadł obok mnie na kanapiei wpatrywał się w teledysk Bednarka. 
- Fajny. -Powiedział, gdy się skończył. No co ty nie powiesz? 
- Wiem. - Odparłam. Jakoś nie mam nastroju do tego typu rozmów. Mam więcej problemów na głowie, niż czasu na takie gadki. Wiem, że po głupio brzmi, ale nie daje sobie rady z tymi myślami, szczególnie z Harrym w roli głównej. Może ktoś powiedzieć, że tłumacze się cały czas smeircią jego, ale po prostu nie daje rady. 
- Coś ty taka nie swoja dzisiaj? - Spytał w końcu,co mnie wybił z tropu. 
- Nie. Wszystko okay. - Skłamałam. Nic nie jest okay. 
- W takim razie to dobrze. 
- Co masz na myśli? 
- Dzwoniła Lily. - Powiedział oczywiście. Lily? Po co? Przecież ona wyprowadziła się od razu po wypadku, gdy Nathan doszedł do siebie. Teraz mieszkają razem gdzieś nad morzem, z tego co wiem. Spojrzałam na niego pytajaco. 
- Idziemy na impreze. - Oznajmił w końcu. Co? Jakoś nie mam ochoty na zabawę. Nie po tym. 
- No nie wiem czy to dobry pomyśł. - Powiedział z nie zbyt przekonaniem 
- Rose. Musisz wreszcie zaczął normalnie zyć. 
- Przecież żyje normalnie.
- Stara Rose, nie przegapiłaby imprezy z przyjaciółmi. - Powiedział i dopiero teraz do mnie doszło, że może faktycznie stałam się.. inna. Nie chcę żeby tak było.
- No to zbierajmy się. Mamy mało czasu. - Powiedziałam wstając i zacierając ręce, w myślach szykując już odpowiednią sukienkę. 
- No i taką Rose poznałaem i uwielbiam! - Wykrzyczał śmiejąc się. Tez się zaśmiałam z jego rekacji. Brakowało mi tego. Tej.. spobody. Bycia radosną i taką lekką. 

______________________
Hejo :* Jak tam weekendzik misie? Wreszcie napisałam ten rozdział, ostatnio jakoś cięzko mi to idzie, gdy nie ma Harrego, no ale cóż. Eeej? O czym chcecie kolejne opowiadanie? Może będzie to coś w stylu horroru? Co o tym sadzicie? I o kim? Myślałam o Liamie, ale nie wiem :) Ostatni głos należy do was :D 
Do następnego :*

7 komentarzy:

  1. Fajny rozdział , chyba wiem co jej jest :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba każdy wie co jej jest, czekam na nexta i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział , czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojojoj Rose jest w ciąży ojojojoj

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nadal jestem za opowiadaniem z Harrym.. Tym bardziej, że to nie skończyło się.. szczęśliwie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem jak wy ale mi się wydaje że Rose jest w ciąży ale nwm lecę czytać ^^

    OdpowiedzUsuń