sobota, 27 grudnia 2014

65.

Tydzień później...

Ostatnie 7 dni spędziłam w szpitalu z dzieckiem. Damon cały czas przy mnie był i mnie wspierał. Jestem mu bardzo wdzięczna za to, ale jednak źle się czuję z myślą, że nie robi nic po za troszczeniem się o mnie. Podobnie było z Zayn'em, w końcu to, że byłam w ciąży, a teraz urodziłam i mam na głowię niemowlę, to tylko i wyłącznie moja sprawa i moje zadania aby się nim zająć. Nie chce ich tym przytłaczać, a już tym bardziej żeby czuli, że muszą mi pomóc.

- Rose, minął już tydzień, jak nazwiesz małą? - Zwrócił się do mnie Damon, gdy wsiadałam z dzieckiem do jego samochodu. Wreszcie mogę spokojnie wrócić do domu i tam sprawdzać się w roli matki.
- Nie wiem. Jest tyle ładnych imion dla dziewczynek, że po prostu nie potrafię wybrać. - Powiedziałam zgodnie z prawdą, choć wiem, że już dawno powinnam to zrobić. Za niedługo chrzest, a ja nie mam pojęcia jak nazywa się moje dziecko.
- Wiesz, że masz mało czasu. - Stwierdził brat, tak jakby czytał mi w myślach.
- Wiem. - Odparłam zamyślona.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, jedynie radio cichutko grało spokojne rytmy, przy których moja córeczka uwielbiała zasypiać. Przez całą drogę rozmyślałam o tym jak teraz wszystko nagle się zmieni. Jak z szalonej nastolatki, muszę zrobić z siebie odpowiedzialną matkę.Jak dla mnie to bardzo trudne zadanie, lecz mam nadzieję, że mu podałam. Muszę.

- Samantha. - Powiedziałam wreszcie, gdy Damon miał właśnie wysiadać z samochodu, pod naszym domem. Spojrzał na mnie pytająco.
- Co?
- Nazwę ją Samantha. - Odpowiedziałam śmiertelnie poważnie.
- Wreszcie się zdecydowałaś. - Stwierdził i wysiadł z uśmiechem na twarzy.

Wszyscy weszliśmy do niewielkiego domu, którego właścicielem był mój brat.Tak, to to samo miejsce, w którym mieszkałam przed porodem. Z tego co zdążyłam zauważyć, niewiele się tu zmieniło. Po zamknięciu wejściowych drzwi, razem z malutką Sam udałyśmy się do mojego wcześniejszego pokoju. Tak jak się spodziewałam nic jeszcze w nim nie było, co mogłoby przyda się dla dziecka, ale Damon obiecał, że zakupy zrobimy jutro z samego rana. Niestety ja miałam inny plan.

Nie chce dłużej być dla wszystkich przeszkodą, więc wolę wycofać się póki na to czas. Oczywiście, że nie zostawię Sam. Mój plan jest dość ryzykowny i odpowiedzialny, mam tylko ogromną nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli i nic nie spieprzę, jak to mam w zwyczaju.

Jak na razie pożegnałam się z Damonem życząc mu dobrej nocy, a córeczkę uspałam, po czym sana położyłam się obok niej na łóżku, lecz przed tym ustawiłam sobie budzik w telefonie na drugą w nocy. Sen przyszedł dość szybko, nawet nie wiedziałam kiedy dokładnie zasnęłam, ale wiem, że spało mi się nadzwyczaj dobrze, przy boku mojej ślicznej Samanthy.

Obudziłam się równo o drugiej w nocy. Szybko wyłączyłam dzwoniący alarm, aby nie narobił zbyt wielkiego hałasu. Gwałtownie zerwałam się na równe nogi, nagle pobudzona i gotowa do działania.

Chwyciłam zwinnym ruchem ciuszki smacznie śpiącej Sam i delikatnie ubrałam ją ciepło, a resztę potrzebnych rzeczy spakowałam do przenośnej torby. To samo zrobiłam ze swoimi niezbędnymi rzeczami, po czym założyłam na siebie czarne rurki i gruby sweter. Gdy byłam pewna, że wszystko spakowałam i dziecku na pewno nie będzie za zimno ani sprawiało nic dyskomfortu, założyłam szybko buty oraz wzięłam grubą kurtkę do ręki, gdyż nie miałam zbyt wiele czasu. Wszystkie te czynności wykonywałam po ciemku, aby nie obudzić Damona. Przed samym wyjściem chwyciłam klucze od samochodu brata z komody na przedpokoju i opuściłam to pełne wspomnień miejsce.

Z dzieckiem na rękach oraz torbą, udałam się do auta, które stało obok posesji. Starając się nie narobić hałasu, delikatnie włożyłam Sam do fotelika na siedzeniu pasażera, a torbę wraz z kurtką rzuciła na tyle siedzenia. Sama wsiadłam na miejsce kierowcy. Dobrze, że przynajmniej mam prawko.  Pomyślałam i ruszyłam, spoglądając na śpiąc obok córeczkę.

Właściwie to nie wiem czy dobrze postąpiłam. Wiem jedynie, że może być tylko lepiej.

Czas zacząć nowe życie, z dala od rodziny, wspomnieć i niepotrzebnych myśli. Chcę być wolna i z lekkością spoglądać na przyszłość.
Chcę cieszyć się każdym wschodem słońca oraz uśmiechać się na jego zachód, gdyż wiem, że o szczęście kolejnego dnia znów powróci. 

Chcę być sobą. 

_________________________________________
Okay... i co o tym myślicie? Wiem, że trochę dziwnie do wyszło, ale zdanie należy do was.

Mam tylko małe pytanko - napisać jeszcze kilka rozdziałów, czy lepiej epilog i tyle? 
Mam jeszcze pomysł na dwa rozdziały, ale z tego co widzę, coraz mniej was odwiedza moje FF.
Zapraszam również na moje nowe FF o Liamie w roli głównej. Addiction . Pojawił się już pierwszy rozdział i prawdopodobnie dzisiaj bądź jutro będzie również i drugi. Mam nadzieję, że kolejne fanfiction także się wam spodoba i z chęcią będzie je czytać. :)

Udanego weekendu :*

9 komentarzy:

  1. Napisz jeszcze te kilka rozdziałów :3
    Rozdział super ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisz jeszcze kilka rozdziałów :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisz jeszcze kilka rozdziałów! Koniecznie. Jestem tu po raz pierwszy, jest super! Nie możesz go kończyć, jeśli dopiero co tu przybyłam! :)
    czekam na kolejny + zapraszam do siebie, piszę ff o Luke'u
    http://scar-never-fade.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ^^ nie kończ tylko tego bloga :'( proszeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny nie mogę się doczekać co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super czekam na next

    OdpowiedzUsuń