poniedziałek, 4 sierpnia 2014

43.

  Po niecałych 15 minutach, zeszła na dół już gotowa. Zdecydowałam się na czarną, obcisłą sukienkę oraz obcasy. Chciałam się dobrze zabawić, w końcu od dawno już nie byłam na żadnej imprezie. Brakowało mi tego. Oczywiście nie wspominając i alkoholu. 


***

 Osób u Louisa było mnóstwo. Muzykę było słychać już po drugiej stronie ulicy, prowadzącej d chłopaka willi. Gdy weszliśmy do środka, niemal od razu przywitał nas Louis z resztą towarzystwa. Objaśnił nam, a raczej mi, abym nie oddalała się zbytnio, bo może być tu dość nie przyjemnie, gdy wszyscy się najebią. 
- W razie czegoś, znajdziesz mnie w kuchni. - Zakończył naszą rozmowę Louis. Lubię go, jest bardzo miły i zabawny, ale bądź, nie bądź nadal jest w najgorszym gangu w mieście. To tylko pozory, nie warto takim ludziom ufać w stu procentach. 

***

Po około 3 godzinach spędzonych na domówce Louisa. Czułam się już lepiej. Tym bardziej pomagały mi w tym procenty, które właściwie były wszędzie. Tańczyłam kilka razy z jakimiś chłopakami, nie wiem nawet kto to był. Jak mi się wydaje to pierwszy raz ich na oczy widziałam oraz raz zatańczyłam z Zaynem. Tak normalnie, nie żeby coś. Chciałam pozbyć się Harrego z głowy, co prawda prawie mi się to udało. Znów podeszłam do barmana prosząc o kolejnego drinka. Nie wiem ile wypiłam, ale czułam się coraz lepiej, więc czemu miałabym przestawać? W końcu człowiek dąży do tego, aby być co raz lepszy.. czy jakoś tak. Nie myślę już trzeźwo. 
- To co zwykle. - Powiedziałam, a już po chwili mężczyzna wrócił z najmocniejszym drinkiem. Jak się bawić, to na całego. 
- Dzięki. - Wymamrotałam i odeszłam. Upiłam łyk napoju i nagle zrobiło mi się strasznie słabo, więc usiadłam na kanapie, która akurat była obok. Chwyciłam się rękoma za głowę. Wtedy poczułam, że ktoś siada tuż koło mnie. Był to Louis.
- Wszystko w porządku? - Spytał masując moje plecy. Chyba ciut za dużo wypiłam. Albo to od przemęczenia. Sama już nie wiem. 
- Tak, tylko... - Zaczęłam nie pewnie, nie wiedząc czy w ogóle powinnam mu mówić o moim bólu. - Głowa mnie troszkę boli. - Jednak zdecydowałam się powiedzieć.
- Chodź. - Niemal od razu zareagował na moje słowa. Chwycił mnie za rękę i prowadził do kuchni. Wskazał na krzesło, abym usiadła, więc zrobiłam to. A on sam sięgnął po coś do pułki. Jak sądzę tabletkę. Mam nadzieję, bo bardzo by mi się teraz przydała. 
- Trzymaj. - Powiedział podając mi szklankę z wodą oraz dwie, małe tabletki. - Powinno ci pomóc. - Dodał, gdy połknęłam jedną z nich. 
Miał rację. Po jakiś 10 minutach nie czułam już tego okropnego bólu w czaszce. Znów wróciłam do zabawy. Odnalazłam mój kubek z drinkiem, którego nie zdołałam wtedy dokończyć. Upiłam do połowy, lecz wtedy ktoś mi przeszkodził, zabierając napój z mojej dłoni. Jak się później okazało, był to Zayn.
- Ty już więcej nie pijesz. - Odparł wylewając mojego drinka. A tak miałam jeszcze na niego ochotę. Idiota. - Spójrz jak ty wyglądasz. Ile ty w ogóle wypiłaś? - Dopytywał, boże gorzej niż moja matka. 
- Wystarczająco. - Odchrząknęłam tylko. Nadal stałam nie wiedząc czy iść, czy może dać mu dokończyć. 
- Wiem co ci pomorze. - Powiedział nagle, łapiąc mnie za rękę. Nie przypuszczając niczego, poszłam za nim. Jak się później okazało, weszliśmy do pokoju Louisa, gdzie on, jak i jego kumple już tam byli. Gdy podeszłam bliżej zauważyłam co było aż tak interesujące, że wszyscy się tu znaleźli. Mianowicie ćpali. I to ma być ten świetny pomysł Zayna, abym tyle nie piła? Ćpanie? Nie no, geniusz po prostu. 
- Co ona tu robi? - Spytał Liam, wskazując na mnie. Nie ukrywam, że oburzyłam się trochę. 
- To samo co my. - Odparł równie poważnie Zayn.   
- Serio? Nie wyglądasz na osobę, która ćpa. - Dodał znów Liam. 
- Nie znasz mnie, więc nie oceniaj. -Odparłam oschle zgodnie z prawdą.
- Zadziorna. - Wtrącił się ponownie brązowooki. Jakoś nie przepadam już za nim. 
- Skończ już Liam. - Tym razem odezwał się Louis poirytowany już tą całą sytuacją. Weszliśmy głębiej z Zaynem i usiedliśmy na łóżku Louisa. Najpierw chłopaki dokończyli wciąganie swojej dawki. Następnie zrobili miejsce dla nas. Zayn od razu do nich podszedł, ja jednak dość nie pewnym krokiem zmierzałam w ich stronę. Kucnęłam tak samo jak i oni przy małym stoliczku i nosem wciągnęłam swoją dawkę. Na początku aż zakręciło mi się w głowię, ale już po chwili przeszło i zaistniało uczucie spełnienia. Kocham ten stan, gdy się naćpam, gorzej wtedy z myśleniem i błędami, które w czasie "fazy" mogę zaliczyć. 

Przez reszte imprezy, bawiłam się świetnie. Prawdę mówiąc nie chciałam nawet stąd wychodzić. 
- Rose. - Usłyszałam nagle wołania Zayna. Nie mógł mnie znaleźć, no nie dziwie się. Sam był nie źle wstawiony. Podeszłam do niego pewnym, ale chwiejnym krokiem. 
- Musimy iść. - Oświadczył nagle. 
- Co? Przecież impreza się jeszcze nie skończyła.. - Marudziłam jak małe dziecko. Nie rozumiałam jego zachowania, przecież jeszcze chwilę temu sam dobrze się bawił. 
- Harry dzwonił. - Odparł oschle. Moje serce zaczęło bić mocniej. Przestraszyłam się i to bardzo. 
- C-co? Ale jak to? - Za jąkałam się. Zayn spojrzał na mnie wymownie i bez słowa, wyprowadził z domu Louisa. Gdy wychodziliśmy chwyciłam w błyskawicznej szybkości kubek, jak się okazało pełny. Wypiłam jego całą zawartość nim wyszliśmy na podjazd. Niestety Harry właśnie podjechał, parkując na drugiej stronie ulicy. Wtedy dopiero dostrzegłam jaki on jest seksowny. Nie wiem czemu się bałam tej sytuacji. Zayn chciał iść w przeciwną stronę, lecz jego samochód był dokładnie za Harrego. Chłopak podszedł do nas, był nieźle wkurzony. 
- Co ty tu robisz? - Zwrócił się do mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Podeszłam do niego dość szybko kładąc ręce na jego ramionach i stając na palcach, aby go pocałować. 
Bardzo za tym tęskniłam.
- Ne denerwuj się tak. - Próbowałam go uspokoić, ale on wtedy mnie odepchnął od siebie, tak że aż się zachwiałam. Zrobił krok ku Zaynowi, mówiąc. 
- Dlaczego ona jest najebana? - Spytał znów podle. Zayn tylko prychnął pod nosem.
- Bardziej na chaju, ale dobra. - Odrzekł. Upss. No to nas wydał. A jeszcze nie tak dawno zapewniał mnie, że to właśnie on zajmie się Harrym, abym mogła tu być. Zapamiętać: Nie mogę polegać na Zaynie. 
- Widzę, że ty również. - Dodał Harry z pogardą. Odwrócił się i spojrzał na mnie. Aż mnie ciarki przeszły. Chwycił mnie za rękę i pociągnął, jak dla mnie zbyt nagle, ponieważ mal się nie wywaliłam. Ciekawie się zapowiada dzisiejsza noc... 
________________________
I jest. Przepraszam, że tyle nie dodawałam, ale nie było mnie w mieście, jak już pisałam w komentarzach. Teraz na razie jestem, (no do 8) więc kolejne rozdziały dodam na czas :-)

Komentarze bardzo motywują. 

2 komentarze: