sobota, 8 listopada 2014

59.

***Oczami Zayn'a***
     Nie wiedziałem co jest grane gdy Rose tak znikąd po prostu zemdlała. Co prawda wiedziałem, że nie najlepiej się czuję, ale ostatnio nic jej nie było. Szybko podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce, prowadząc z powrotem do samochodu. Nie wiedziałem co mam właściwie robić, więc wsadziłem ją na tyle siedzenia mojego auta i próbowałem ją obudzić. Zacząłem nią wstrząsać i wołać jej imię, ale to nic nie dawało. W ostateczności postanowiłem zabrać ją do szpitala. Droga nie trwała wcale długo. Po 10 minutach byliśmy już na miejscu.. Na  korytarzu dostrzegłem kilku lekarzy, więc podszedłem do nich i prosiłem ich o pomoc. Niemal od razu zorientowali się o co chodzi. Jeden z doktorów postawił mi lorze pod "nos", więc położyłem na nich nieprzytomną dziewczynę. 
- Co się stało? - Spytał mnie jeden z nich spoglądając na Rose. Właściwie to sam do końca nie wiedziałem, przecież nic jej nie było poniekąd. 
- Zemdlała. - Powiedziałem w końcu. No bo co mogłem innego powiedzieć? Lekarz tylko spojrzał na mnie z pod ukosa, ale chyba dostrzegł, że nie mam nic więcej do powiedzenia. Zabrali ją na salę, właściwie nawet nie wiem jaką. Usiadłem pod ścianą na ławce i czekałem na doktora. 
~^~~ 
Po ponad godzinie wreszcie wyszedł mężczyzna, trzymając papiery w ręce. 
- Co z nią? - Spytałem gdy do mnie podszedł. 
- Nie wybudziła się, jeśli o to panu chodzi. - Oznajmił mnie, a ja nie powiem, bo zmartwiłem się. Obiecałem Harremu, ze się nią zajmę, nie mogę tego zawalić. 
- Ale wszystko w porządku? - Dopytywałem spokojnie. 
- Tak. Wszystko w okay. - Powiedział, ale jakby się zawahał. - Możemy wejść do gabinetu? - Spytał nagle, a ja tylko skinąłem głową i uprzejmie poszedłem za nim. 

- Więc? O co chodzi? - Spytałem gdy byliśmy już w środku. Lekarz usiadł za swoim biurkiem, wskazując mi abym zajął miejsce na przeciwko. 
- Postoję. Może pan przejść do rzeczy? 
- Badania wyszły pozytywnie, pacjentka jest w dobrym stanie zdrowotnym, pomimo faktu, że nadal jest nieprzytomna. - Zaczął patrząc wprost na mnie. - Właściwie nie wiem dlaczego pani Rose nadal się nie wybudziła. - Dokończył nieco ciszej. Jak to kurwa nie wie? Od tego tu jest, aby mi powiedział w czym problem. Zaraz jebne. 
- Jak to nie wie pan?! 
Spytałem już nieźle wkurwiony.
- Ale proszę się uspokoić. Gniew w niczym tu nie pomoże. - Upomniał mnie. - A więc w  związku z powyższym mam do pana kilka pytań, które mogą pomóc w kolejnych badaniach. - Zaczął,  aja tylko przytaknąłem. Ale kurwa przecież ja nic nie wiem o niej właściwie. Niby mieszkam z nią, ale nie mam pojęcia o wielu rzeczach. - Czy pani Rose zażywa jakieś leki? - Spojrzał na mnie wyczekująco. 
- Nie, raczej nie. Przynajmniej nie widziałem.  - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. 
- Mieszkają państwo razem? - Zadał kolejne pytanie. Co? 
- Tak. - Powiedziałem oschle. Co go to kurwa?! 
- Tym lepiej. - Powiedział poprawiając się na krześle. - Czy Rose nadużywa alkoholu lub papierosów? 
Hm.. to znaczy pije zawsze na imprezach, a czy pali to w sumie nie wiem, czasem zapali ale to tylko okolicznościowo. Chyba, że nie przy mnie... 
- Nie. 
- No dobrze... - Zaczął, zapisując moje słowa do zeszytu, jak sądzę. - A może jest w ciąży? -Zapytał, a mnie aż zatkało. Rose? W ciąży? Nie, to nie możliwe. Przecież z nikim się nie pieprzyła ostatnio. Mieszkamy razem to bym przecież wiedział. Chyba, że to było jeszcze wcześniej... 
- Nie wiem. - Powiedziałem nieźle zamyślony. 
- Mieszkają państwo razem i pan nie wie czy pańska współlokatorka jest w ciąży? - Spytał zdziwiony. 
- Nie jestem jej chłopakiem. Nie wiem. 
- A pani Rose w związku? - Dopytywał ciągle. 
- Nie, to znaczy już nie... - Przez chwile zastawiałem się czy powiedzieć mu o tym ,czy też nie. - Jej narzeczony zginął niedawno. - Dokończyłem jednak. Może faktycznie lepiej będzie, gdy będę współpracować, zamiast utrudniać? W końcu to dla dobra Rose. 
- Dobrze. Rozumiem. Czyli.. możliwe, że pani Rose może być w ciąży? - Spytał jakby podsumowując. Ja tylko niepewnie przytaknąłem głową. 
- W takim razie musimy to sprawdzić. - Powiedział nagle i wstał, jakby olśniony tym co powiedział. 

~^~~
Siedziałem znowu na korytarzu, czekając na doktora, który miał sprawdzić czy Rose jest w ciąży. Jeszcze niedawno nawet przez myśl by nie przeszło, że ona może mieć dziecko. Nie mam pojęcia jak ona to przyjmie, ale ja wiem, że to jej zniszczy życie. Załamie się jeszcze bardziej. Wiem jedno. Musze jej pomóc. Jeszcze nie wiem jak, ale muszę. Nie mogę jej tak zostawić samej. 
Nagle drzwi od sali, w której znajdowała się dziewczyna uchyliły się a w progu stanął lekarz wraz z pielęgniarką. Wstał automatycznie i podszedłem do nich. Nawet nie musiałem o nic pytać, mężczyzna od razu wiedział co chce powiedzieć. 
- Gratulacje.Pani Rose spodziewa się dziecka. - Powiedział a mnie zamurowało. CO? To.. nie nie nie to nie możliwe! Na pewno się pomylił. 
- Jest pan pewien? 
- Stuprocentowo. - Powiedział, a ja patrzyłem na niego jak na kosmitę. 

- Aaa a co z dzieckiem? - Spytałem gdy już doszedłem do siebie. 
- jeszcze nie wiadomo, czekamy na analizę. Gdy będzie  pewne, powiadomię pana. 

Poszedłem do Rose. Co z tego, że jest nadal nieprzytomna? Już jej nie badają, więc mogę bez problemu siedzieć przy niej. Z resztą wolę przebywać tu, niż na korytarzu gdzie każdy sobie przechodzi koło mnie jak chce. Denerwuję mnie to. Usiadłem na stołku tuż obok łózka i wpatrywałem się w brunetkę. Tak słodko śpi... 

____________________________________
No i jest 59 :D Rose w ciąży... z tego co widziałam, chyba każdy wiedział, że o to chodzi no nie?  Nie trudno było się domyślić. 
Wracając do pytania z.. zawsze xD Co mam pisać następne? Jesteśmy coraz to bliżej końca, a ja nadal nie mam pojęcia co pisać dalej? Smutno mi trochę, że już będę musiała rozstać się z Feeling, no ale takie życie. Nic nie może trwać wiecznie.. 
A i możliwe, że dodam rozdział w połowie następnego tygodnia, ale nic nie obiecuję :)

Udanego weekendu misie :*

4 komentarze: