niedziela, 30 marca 2014

8.

***Oczami Harrego***

- Proszę pana, ale nie wolno tutaj wchodzić. - Usłyszałem głos jakiegoś lekarza. 
- Potrzebuję wypis. - Oznajmiłem stanowczo. Mężczyzna był mocno zdziwiony moją postawą i tym, że mimo sprzeciwów wszedłem do środka. 
- Dla.. pana? - Widać było, że nie do końca jest w temacie. 
- Nie. - Zaprzeczyłem szybko. - Dla mojej dziewczyny.. Rose. - Powiedziałem, wyjaśniając. Mężczyzna wyciągnął spod biurka małą szarą, teczkę i zaczął przekręcać gwałtownie kartki. 
- Em.. Pani Rose Black? - Spytał chwytając jedną z kartek i patrząc na nią. 
- Tak. - Odparłem pod nosem. Zależało mi bardzo na czasie. 
- Ale ona.. - Zaczął niepewnie. - Nie powinna jeszcze wychodzić. 
- Daj wypis.. spieszy mi się. - Powiedziałem lekko poirytowany. 
- Ale my nie możemy. - Spojrzał na mnie wytrącony z równowagi. Podszedłem do niego bliżej i chwyciłem go za sweter. 
- Dasz mi ten wypis, czy nie? - Spytałem zdenerwowany. 
- Dobrze, ale proszę podpisać, że wybierają ją pan na własną odpowiedzialność. - Podał mi papiery i długopis. Nawet nie wiedziałem do końca o co z tym chodzi, lecz podpisałem wszystko aby jak najszybciej stamtąd wyjść. 
- Gotowe. - Powiedziałem oddając mu rzeczy. 
Znów poszedłem do sali, w której była Rose. Nadal spała. Postanowiłem, że nie będę jej budzić. Odpiąłem ją od wszystkich urządzeń i wziąłem na ręce, na co tylko mruknęła z nie zadowoleniem. Wsadziłem ją do auta i ruszyliśmy w stronę mojego domu. 
30 min później...
***Oczami Rose***
Obudziłam się w czyimś pokoju.. Dopiero po chwili zorientowałam się, że dom Harrego. Lecz jego nie było tutaj. W ogóle co ja tu robię? Wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz. Strasznie źle się czułam, lecz nie wiedziałam czemu. Mój nadgarstek był obandażowany.. nadal boli. Gdy szłam tak szukając Harrego, nagle wpadłam na kogoś. Poczułam jak mnie przytula do siebie. To nie był Harry. 
- Co ty tutaj robisz, maleńka? - Usłyszałam ciepły głos. 
- Ja.. ja.. - Nawet nie wiedziałam co mam zamiar powiedzieć. To było okropne uczucie. Chłopak spojrzał na mnie pytając, ale również spokojnie. Odkleiłam się od niego i poszłam dalej, chłopak dziwnie na mnie patrzył ale później sam gdzieś skręcił. Dom Harrego był ogromny, łatwo było się w nim zgubić. Co już zdążyłam sprawdzić. 
- Rose. Co ty tutaj robisz? - Odwróciłam się szybko na znany mi dobrze głos. 
- Ja właśnie cię szukałam. - Wytłumaczyłam szybko.  
- Idź się położyć. Jesteś jeszcze słaba. - Zbliżył się do mnie. 
- Co ja tu robię? - Odchyliłam lekko głowę, aby uniknąć pocałunku. 
- Chce mieć cię blisko. - Znów zrobił krok do przodu. Czułam jego oddech, który z każdą sekundą stawał się coraz szybszy. Był zdenerwowany. 
- Ale ja wolałbym być w domu.. - Spuściłam wzrok na moje buty. Zbliżył usta do mojego płatka ucha i lekko je przegryzł. 
- A czy ktoś pyta cię o zdanie? - Wyszeptał. 
- Chyba mam pra... - Nie dane było mi skończyć, ponieważ jego prawa dłoń przekształciła się w pięść, która chwilę później została wycelowana we mnie. Ku mojemu zdziwieniu nie uderzył mnie. Widać było, że pohamował się w ostatniej chwili. Odetchnęłam z ulgą przegryzając dolną wargę z nerwów. 
- Harry.. ja.. 
- Zamknij się. - Przerwał mi szybko oddalając się ode mnie. Nie wiedziała co mam zrobić. Nie chciałam tutaj zostać, ale też nie mogłam uciec. Bałam się, że mnie znajdzie a wtedy już się zawaha. Weszłam w pierwsze lepsze drzwi, gwałtownie je zamykając. Zsunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Nie mogłam powstrzymać się od łez. Dlaczego on mnie uratował? Dlaczego nie pozwolił mi się zabić? Byłabym wtedy szczęśliwa.. na prawdę szczęśliwa. Chciałabym wreszcie skończyć to pieprzone życie raz na zawsze... 
___________
Przepraszam, że nie dodawałam nic, ale jestem dosyć zajęta  ostatnio prywatnymi sprawami. Ehh nie ważne. Mam nadzieje, że wkrótce wszystko się poukłada i będę miałam więcej czasu na bloga ;3

Czytasz? = Komentuj <3

czwartek, 27 marca 2014

7.

***Oczami Harrego***
(SZPITAL)
Boże co ona zrobiła? Dlaczego..? jeśli to przeze mnie, to nie wiem co z sobą zrobię.. Mam tylko nadzieję, że wyjdzie z tego.. że nie jest jeszcze za późno.Strasznie boję się o nią.. to dziwne. Jeszcze nigdy nie czułem takiego uczucia.. takiej troski wobec kogoś innego. Ona, to ona tak na mnie działa. Dla niej mam ochotę się zmienić i być normalny. Może faktycznie źle zrobiłem, zabijając tamtego faceta, ale on chciał.. on chciał ją zgwałcić. No chyba nie mogłem spokojnie stać za drzwiami i patrzeć na to. To by było niedorzeczne i nie w moim stylu. Przynajmniej nie jeżeli chodzi o Rose. 
- Pan Styles? - Usłyszałem głos pielęgniarki. 
- Tak.. co się stało? - Zdziwiłem się. Miałem złe przeczucia co do tego. 
- Ktoś pyta o pana. - Wyjaśniła w miarę spokojnym głosem. Szybko wyszedłem z sali, w której Rose leżała. Nadal była nieprzytomna. Niesamowicie bałem się o nią.. Gdy skręciłem za rogiem, ujrzałem Zayn'aLouis'a siedzących na ławce. Od razu podszedłem do nich, otwierając usta. 
- Jak mnie znaleźliście? 
- Widziałem cię przy domie jakiejś dziewczyny.. - Louis zatrzymał się na chwilę, aby nabrać powietrza. - Baliśmy się, że ty ... no wiesz.. że to ty jej coś zrobiłeś. 
- Ale jej sąsiad chyba powiedział nam, że tu jesteś. - Wyjaśnił szybko Zayn. 
- Z nią. - dokończył Louis.
Co? Jak mogli sądzić, że to ja jej coś zrobiłem? I skąd wiedzieli że tam akurat będę? Boże co za idioci.. Jeszcze przez chwilę patrzyłem tak na nich, aby później zwrócić wzrok na  salę, w której znajduję się Rose. Zauważyłem, że jakiś lekarz bardzo zdenerwowany wszedł do niej. Nie wiedziałem co się dzieje, w końcu już chwilę tak.. leży. Chłopaki patrzyli na mnie pytającymi wzrokami. 
- To.. ja.. ona.. - Nie mogłem wyjąkać z siebie, tego że mi na niej zależy. Nie przed nimi. Oni nigdy by się nie spodziewali, że kiedykolwiek się zakocham.. 
- Co? - Spytał poirytowany Zayn. 
- Nic. - Odparłem niepewnie. Czułem się okropnie. Już prawie bym im powiedział, że ona.. aa! o czym ja myślę, przecież ona mi się nie podoba. Jestem Harry Styles a nie jakaś ciota. (myślałem) Chłopaki chyba podejrzewali czemu się tak zachowuję i martwiło mnie to. Jeszcze potem by gadali, tym bardziej że to nie prawda. 
- Harry, czy ona ci się.. - Zaczął Louis, ale nie dałem mu skończyć. 
- Nie. - Szybko powiedziałem, aby nawet nie wypowiadał tego słowa. Chłopaki zaczęli się śmiać głośno. Nie mam pojęcia co ich tak strasznie bawiło. 
- Uuu Styles się zakochał - Usłyszałem śmiechy Louis'a. Stanąłem w miejscu, nawet się nie ruszyłem. Nie wiedziałem że to tak okropnie brzmi w czyichś ustach. 
- Zamknij się. - Wycedziłem przez zęby. W tym właśnie momencie z sali wyszedł tam sam lekarz, co chwilę wcześniej tam wchodził. Widać było, że jest czymś zadowolony. Postanowiłem zobaczyć co z Rose. Gdy wszedłem do pomieszczenia, moje serce zaczęło walić jak opętane. Rose siedziała swobodnie na łóżku, owinięta kocem. Wydawała się teraz taka bezbronna. Na jej nadgarstku był bandaż, w niektórych częściach jej ciała również dostrzegłem opatrunki. Usiadłem obok niej i pchnąłem ją lekko w ramię, aby się położyła. Nie chciałem aby się zbytnio przemęczała. Teraz jest moja. Tylko moja. I nie pozwolę, aby jej się cokolwiek stało. Nie gdy jest ze mną. 
***Oczami Rose***
Gdy się obudziłam, nie było nikogo przy mnie. Już myślałam, że mnie zostawił. Że pozwolił mi abym się wykrwawiła na śmierć. Ale gdy ujrzałam jego wysoką sylwetkę w drzwiach, od razu wszystko znikło. Wszystkie wahania i niepewności. Byłam szczęśliwa że mnie nie opuścił, ale również przerażona że jest tu ze mną. Że tylko on, że sam. Nie wiem czemu, ale nadal wywoływał ze mnie poczucie lęku. 
- Połóż się księżniczko. - Usłyszałam jego słodki głos. Właśnie tego potrzebowałam. Jego czułego dotyku, głosu. Jego silnych ramion, które mnie obejmą i mocno do siebie przytulą. Zaraz co? Księżniczko? Jak to? Że ja? 
- Księżniczko? - Wycedziłam zdziwiona. On tylko zrobił duże oczy, wgapiając się we mnie jakby to było coś zwykłego. 
- No tak. - Nadal patrzył na mnie, poruszając swoimi brwiami. Robił to tak seksownie.. - Teraz jesteś moja. - Powiedział pewny siebie. Nie lubię gdy ktoś mówi tak o mnie. Czuję się wtedy jakbym była jaką rzeczą. Nic nie wartą zabawką, którą przekazuję się sobie gdy się już znudzi. 
- Nie jestem czyjaś. - Powiedziałam z odrazą. 
- Ależ jesteś słońce. - Uśmiechnął się, patrzył na mnie jak na dziecko, któremu trzeba wszystko tłumaczyć. 
- Nie. Nie jestem. - Nadal się z nim droczyłam. 
- Nie będę się z tobą kłócić.. Zresztą niedługo sama zobaczysz, że ode mnie nie da się uwolnić. - Odchylił się odrobinę. Na jego słowa aż zrobiło mi się słabo. Niby jak zobaczę? Co on ma na myśli? Nie miałam o niczym pojęcia. I z tego co dostrzegłam, to raczej nie miał zamiaru mi powiedzieć. Przynajmniej nie na razie. Nie odzywałam się już do niego. Położyłam się i odwróciłam na bok, aby nie patrzeć na niego. On nadal siedział tam gdzie wcześniej. Czyli na boku łóżka, tuż za mną. Powoli czułam jak moje oczy robią się coraz cięższe i opadają...
_____________
Przepraszam, że dzisiaj taki krótki ale i tak pisałam go w pośpiechu ;cc Niestety, muszę iść na spotkanie do bierzmowania... Już tyle razy opuszczałam, że dziś już nie mogła, bo bym jeszcze nie zdała, a wtedy byłoby po mnie. :( Tym bardziej, że mam jeszcze trochę nauki.. ale postaram się dodać coś jeszcze dzisiaj wieczorem, choć nic nie obiecuję :))
Mam nadzieję, że rozumiecie ;3
Trzymajcie się miśki ;**

wtorek, 25 marca 2014

6.

     Jeszcze chwilę tak się zastanawiałam, aż w końcu usnęłam. Rano obudził mnie poranny śpiew ptaków oraz przedostające się promienie słoneczne. Z niezadowoleniem podniosłam się i przetarłam oczy, aby lepiej widzieć. Wtedy dostrzegłam Harrego, który łapczywie trzyma moją talię. Może bał się, żebym nie uciekła.. Delikatnie wyrwałam się z jego ucisku i wstałam, aby przejść do łazienki. Spojrzałam w lustro. Moja twarz wyglądała okropnie. Cała w siniakach i zadrapaniach. Zresztą nie tylko twarz. Nie mogłam teraz nawet ubrać sukienki, czy krótkich spodenek. Ahh.. wzdychałam załamana. Miałam straszną ochotę wziąć do ręki swoje kosmetyki i spróbować jakoś "naprawić" moją skórę. Ale niestety wszystko zostało u mnie w domu, a nie miałam najmniejszej chęci spotkać się znów z tym psychopatą. Chociaż chłopaka, który jak sądzę, leży nadal w łóżku, też nieco się obawiałam. Dlaczego w moim życiu jest pełno niepewności? Przemyłam wodą twarz i wróciłam do pokoju sprawdzić czy brunet nadal śpi. Spał. Więc ruszyłam w stronę kuchni. Miałam ochotę na cieplutką herbatkę z cytryną. Gdy zalewałam saszetkę gorącą wodą, nagle poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. W wyniku przestraszenia oblałam swoją dłoń wrzątkiem. Pisnęłam głośno, gdy moja ręka zaczęła "płonąć". 
- Ah Rose. - Usłyszałam rozczarowany głos za mną. Bawiło go ta sytuacja, ale również przejął się, gdy nadal trzymałam dłoń z dala od siebie i zaczęłam nią wymachiwać, aby choć trochę zimnego powietrza do niej doszło. Wtedy Harry chwycił ją i podłożył pod lodowatą wodę w kranie.  Znów pisnęłam gdy zimna ciesz złączyła się z moją gorącą ręką. 
- Ale ze mnie niezdara... - przyznałam spoglądając na swoje buty. Wtedy chłopak chwycił mój podbródek i delikatnie mnie pocałował. 
- Wiem. - Potwierdził moje słowa. Myślałam, że teraz będzie mówił że wcale tak nie jest i w ogóle, a nie że jeszcze to potwierdzi. Znów spuściłam wzrok. - Może to i lepiej.. - Zaczął niepewnym głosem. Nie wiedziałam co ma na myśli. Dlaczego niby lepiej? Przecież to źle, to bardzo źle. 
-Czemu? - Spytałam zdziwiona. Tym razem nasze czy się spotkały. 
- Bo przynajmniej wiem, że jest ktoś bardziej niezdarny ode mnie. - Zaśmiał się słodko, nadal patrząc na mnie. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Przecież Harry wcale nie był taki gapowaty. A nawet wydawało mi się, że wszystko robi perfekcyjnie. Lecz odpowiedziałam mu tym samym zadziornym śmiechem. Po czym wróciłam do robienia sobie herbatki. 
- A mi zrobisz? - Usłyszałam jego chrypowaty głos. 
- A sam nie masz rąk? - Powiedziałam znów zadziornym tonem. 
- Pss.. - Wydał z siebie podchodząc do blatu, aby wziąć kubek. - Zobaczymy. Będziesz jeszcze czegoś chciała. - Powiedział z udawaną irytacją. Gdy już obydwoje mieliśmy swoje pyszne herbatki, usiedliśmy w salonie na kanapie. Harry włączył telewizor i zaczął szukać czegoś do obejrzenia. Było jeszcze rano, więc trudno było znaleźć cokolwiek innego niż wiadomości czy poranne programy. Po chwili natknęliśmy się na TVN INFO. Harry chciał od razu przełączyć, gdyż tam również były wiadomości. Ale ja zatrzymałam go w ostatniej chwili. I nagle zaczęłam wsłuchiwać się w słowa reportera, który mówił z wielkim przekonaniem. 
- Wczorajszej nocy, w okolicach Notenbish doszło do zabójstwa. Ofiarą został jak mi wiadomo 19-letni mężczyzna. Chłopak ten wracał skądś, widocznie przez te że było już późno wybrał drogę przez las, aby skrócić sobie podróż.  Niestety ktoś zamaskowany, napadł go w tym właśnie miejscu. - W tym momencie był pokazany las, który ciągnie się również obok mojego domu. - Nadal nie odnaleziono sprawcy, ale zapewniam państwa, że wkrótce osoba która do zrobiła, zostanie dożywotnio zamknięta. A teraz pomódlmy się za duszę tego młodzieńca. - Do ostatniego zdania dołączono zdjęcie ofiary. Na początku przyglądałam się fotografii, aż po chwili rozpoznałam go. To był ten facet, który mnie napadł wczoraj. Szybkim ruchem, spojrzałam na Harrego, który błądził oczyma po ścianach. 
- Harry - Zaczęłam,aby popatrzył na mnie. - T-to nie ty? Prawda? - Głos mi drgał. Bałam się, że okaże się że to właśnie on za tym stoi. Moje przeczucia potwierdziły się, gdy chłopak nie odpowiedział. Natychmiastowo wstałam z kanapy i poszłam na górę, aby wziąć swoje rzeczy. Po czym znów wróciłam na dół, aby opuścić jego dom. Nie chciałam ani sekundy dłużej patrzeć na niego. Nie mogłam uwierzyć w to, że był zdolny kogoś zabić. No fakt włamał się do mnie i dobierał, ale to nie powód aby od razu go zamordować! Mógł to zgłosić na policję, złożyć zeznania, cokolwiek. Byłam na niego wściekła. 
- Rose gdzie idziesz? - Usłyszałam jego głos, tuż za mną. Nie odwróciłam się. Bałam się jego spojrzenia. 
- W siebie. - Odparłam otwierając drzwi. Lecz niepisane było mi je przekroczyć, gdyż chłopak szybkim ruchem zatrzasnął je. Odwrócił mnie w miejscu, każąc mi na siebie spojrzeć. - Harry.. Jak mogłeś? - Powiedziałam z łzami w oczach. 
- Rose. On chciał cię zgwałcić! - Powiedział podnosząc ton. Czułam jego zdenerwowanie w głosie. 
- A policja? Ona nie mogła się tym zająć? - Powiedziałam niemal oczywiście. 
- Rose.. chyba nie wierzysz w bajki. - Spojrzał na mnie, odrobinę się uspokajając. Prysnęłam głośno. 
- Daj mi wyjść. - Powiedziałam podnosząc głos. Na co on znów się poirytował i chwycił moje nadgarstki, po czym przyległ do mnie swoim silnym ciałem. Próbowałam go odepchnąć, lecz bezskutecznie. 
- Z-zostaw mnie. - powiedziałam głośno przełykając ślinę. Bałam się go. Bałam się po tym wszystkim. Wtedy właśnie do mnie doszło, że Lily miała rację. Od początku ostrzegała mnie przed nim, a ja jak głupia mu ufałam. Łudziłam się, że mu również zależy na mnie. Że będziemy kiedyś razem.. Z moich zamyśleń wyrwał mnie nadal wściekły głos Harrego. Byłam załamana. Nie miałam już nawet siły aby się bronić, choć nadal starał się wyrwać z jego silnego ucisku. Co spowodowało tylko bolesnym "liściem" w lewe poliko. Sam  chyba nie wierzył co zrobił, bo od razu mnie puścił i cofnął się o krok. Upadłam na ziemię. Nie miałam nawet siły aby się podnieść. Siedziałam tak przez jakiś czas. Aż w końcu wstałam na równe nogi, nadal lekko się chwiejąc. Harry był w swoim pokoju. A ja międzyczasie uciekłam z jego domu. Dobrze, że przynajmniej ten facet już mnie nie będzie nachodzić. Ale wolałabym jednak, aby był za kratkami niż w grobie. Przerażona biegłam do domu potykając się o wszystko. Co jakiś czas upewniałam się czy na pewno Harry nie biegnie za mną. Gdy byłam już pod swoją posesją, zorientowałam się że moje drzwi wejściowe nadal nie są naprawione. Przeraziłam się na myśl o całej nocy przy otwartych drzwiach, a raczej ich braku. Tym bardziej, że na przeciwko jest ten ogromny las. Weszłam szybko do łazienki na piętrze i zamknęłam się na klucz. Byłam w kompletnym szoku. Nie wiedziałam co mam dalej robić. Za wszelką cenę nie chciałam wrócić do chłopaka, który posunął się do zabójstwa. Wyjęłam zdesperowana żyletkę z małej szafki obok i nacięłam pierwszą żyłę. Krew momentalnie zaczęła opuszczać moje ciało. Z chwili na chwilę zaczęłam zadawać coraz więcej ciosów, aż powoli robiło mi się słabo.
Wtedy usłyszałam pisk opon gdzieś na zewnątrz. 
- Rose! Rose gdzie jesteś! - Słyszałam jak ktoś uporczywie próbuję mnie znaleźć. W pewnym momencie osoba ta, była tuż za drzwiami, dobijając się do nich. Lecz bez skutku gdyż były one zamknięte na klucz. 
- Rose! Otwórz! To ja.. ! - Wtedy zorientowałam się, że Harry. Nadal cholernie się go bałam. Nie chciałam aby zobaczył mnie w takim stanie. Po chwili dostrzegłam jak drzwi łazienkowe zostają wyważone. Przeraziłam się. - Rose, coś ty zrobiła! - Spanikował. Było to słychać po jego głosie. Natychmiastowo wziął mnie na ręce i wyprowadził z pomieszczenia pełnego krwi. Mojej krwi. 
- Tylko nie zamykaj oczu! - Słyszałam jego głośne wrzaski, ale było już za późno. Nie dałam rady utrzymać ich cały czas otwartych, gdy one tak bardzo pragnęły się zamknąć.
- Rose, kurwa nie odchodź! - To było ostatnie zdanie, które usłyszałam. Później nastała nieunikniona cisza, a ja straciłam całkowitą świadomość tego co się dzieje... 
-------------
No i mamy kolejny rozdział :D Jak emocje? Myślę, że post ogólnie jest udany .. liczę na wasze opinie i komentarze :D 

Czytasz? = Komentuj ;*

5.

Hm.. czerwona czcionka, więc pewnie już wiecie co się szykuję ^^ 
 Czytacie na własną odpowiedzialność!         
  Gdy Lily wreszcie doszła, usiadła obok mnie. I zamówiłyśmy dwie pyszne kawy. 
- I jak podoba ci się miasto? - Spytała upijając łyk swojego napoju. W tym momencie pomyślałam tylko o Harrym. Właściwie to całe miasto, kojarzyło mi się tylko z nim. Moje policzki zaróżowiły się. 
- Znalazłaś sobie kogoś..? - Znów spojrzała na mnie z niedowierzaniem.  Nie chciałam jej od razu mówić o moich miłościach i zauroczeniach. No, ale skoro już się wydało, nie miałam innego wyjścia. 
- No powiedzmy... - Rozejrzałam się po kawiarni, tak jakbym kogoś wypatrywała. Chciałam jak najszybciej skończyć ten temat. Może ktoś go tu zna? Przecież my właściwie to nie jesteśmy jeszcze razem. I nie wiadomo czy w ogóle będziemy. 
- No opowiadaj! - Szturchnęła mnie lekko w ramię, aby mnie zachęć. - Jak ma na imię? Jest z naszej szkoły? Jak się poznaliście? - Uporczywie próbowała ze mnie wydusić wszystkie informacje. Widać było, że mocno ją to podekscytowało. Można nawet powiedzieć, że bardziej niż mnie w tej chwili. 
- To.. to Harry. - Zatrzymała się na chwilę. Uśmiech z jej twarz momentalnie zniknął, gdy usłyszała jego imię. Już nie była tak pospieszna co do rozmawianiu o nim. 
- Harry? Ten ze szkoły? - Jej głos lekko drgał. Jakby się czegoś bała.. tylko czego? Przecież Harry wcale nie był taki zły. Bardziej zgrywał takiego i chciał aby wszyscy go tak postrzegali, ale gdy się go pozna.. jest całkiem inny.Niepewnie przytaknęłam głową, nadal patrząc na jej reakcję. 
- Masz przejebane. - Zaczęła pewna siebie. Nie wiedziałam, co ma na myśli. Więc spojrzałam na nią pytającym wzrokiem, aby powiedziała chociaż czemu.
- Rose. To Harry. On wykorzystuję, nie kocha. - Patrzyła na mnie, jakbym zrobiła coś złego. No fakt, nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, ale nie zważałam na to. 
- Co masz na myśli? - Nadal wpatrywałam się w jej usta, które powoli się rozchylały. Mówiła tak, jakby sprawiało jej to trudność. 
- Gdy już zrobisz mu dobrze, on cię zostawi. - Zatrzymała się na moment - Rose! Jemu zależy tylko na seksie..! - Była poirytowana, moim zlekceważeniem tą sytuacją. Przestraszyłam się trochę, gdy wypowiedziała ostatnie zdanie. Ale jestem typem człowieka, który musi sam się przekonać, aby uwierzyć. Lily bardzo mnie zdenerwowała, swoimi nie do końca sprawdzonymi jak sądzę oskarżeniami. On mi się na prawdę podoba. Kręci mnie jego nie zważanie na to co ja mówię. 
- Nie chcesz to nie wierz. - Spojrzała na mnie również zdenerwowana. - Tylko nie dzwoń później, jak się okaże że miałam rację. - Powiedziała to i wyszła bez żadnego pożegnania. Nie spodziewałam się, że tak będzie wyglądało nasze przyjacielskie spotkanie. Zaczęłam zastanawiać się nad słowami Lily. Może faktycznie ona ma rację. Może jestem tylko jego zabawką? Dlaczego mi na nim tak cholernie zależy?! Zdołowana opuściłam kawiarnie, aby udać się do mojego domu. Przez Harrego nie poszłam dzisiaj do szkoły. Nigdy wcześniej nie zdarzało mi się opuszczać szkoły, z tak lekkich powodów. To było nie odpowiedzialne. Gdyby moi rodzicie o tym się dowiedzieli, już dawno kazaliby mi wracać do nich. A ja miałam ich już serdecznie dosyć!. Zamknęłam drzwi za sobą, gdy tylko weszła do domu. Zdjęłam buty i wykończona rzuciłam się na łóżko. Wgapiając się w sufit, myślałam o tym co powiedziała Lily. Zastanawiało mnie, czy ona mówiła prawdę, czy tylko chciała abym się z nim już więcej nie spotykała. Może on jej też się podoba? Ale z drugiej strony, to moja przyjaciółka. Po co miałaby mnie oszukiwać? Nagle poczułam wibrację mojego telefonu. Był to sms od Lily. Gdy go otworzyłam, serce stanęło mi w gardle. W wiadomości znajdował się filmik, na którym jak sądzę Harry, bije jakoś rudą dziewczynę. Dopiero w tym momencie doszło do mnie, że Lily może mieć rację. Byłam kompletnie przerażona. Nie mogłam racjonalnie myśleć. Podeszłam do szafy, aby wybrać ubranie do spania. Ściągnęłam bluzkę, którą miałam na sobie. I stałam jeszcze chwilę w samym staniku, gdyż moja góra od piżamy była na lewej stronie. Wtedy znów usłyszałam moją komórkę. Podeszłam do niej z bluzką w ręce i otworzyłam wiadomość. Tym razem był to mi nieznany numer. Nogi się pode mną ugięły, gdy przeczytałam sms'a. 
Kto to mógł być? I skąd ma mój numer? No i jak mnie w ogóle widział? Te pytania błąkały się po mojej głowie. Szybko włożyłam na siebie bluzkę i podeszłam do okna. Rozejrzałam się. Było już dosyć ciemno i dostrzegłam tam nikogo. Byłam coraz bardziej roztrzęsiona. Nie wiedziałam co mam zrobić. Za wszelką cenę, nie chciałam zostać sama w tym domu. Nie w nocy. Więc szybko wybrałam numer i napisałam wiadomość. 
Nie byłam pewna, czy dobrze robię pisząc do niego. W końcu to mógł być również on. W tym momencie nie myślałam o tym. Chciałam tylko, aby jak najszybciej mnie przytulił. Znów ktoś do mnie napisał. Bałam się, że to może być ten sam człowiek co pisał do mnie wcześniej. Na szczęście to tylko Harry. Dobrze, że chociaż na niego mogłam zawsze liczyć.
Po niecałych 10 minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Bałam się zejść na dół, aby je otworzyć. Ale to pewnie Harry, więc musiałam go wpuścić. Bezszelestnie podeszłam do drzwi, aby je otworzyć. Lecz wtedy osoba po drugiej stronie gwałtownie je wyważyła. Szybkim krokiem podeszła do mnie i uderzyła mnie prosto w brzuch, tak że upadłam na ziemię.  Jęknęłam z bólu, gdy pociągnął mnie za włosy, abym wstała. Gdy już byłam w pionie, ujrzałam za jego ramieniem sylwetkę Harrego. Dziękowałam Bogu, że nie przyszedł chociaż o minutę później. Chłopak przyłożył sobie palec do ust, pokazując mi abym była cicho. Mężczyzna, który nadal trzymał mnie za włosy, abym nie upadła zaczął błądzić rękoma po moim ciele. Mocno chwycił moje piersi i ucisnął gwałtownie. Zawyłam z bólu. W tym momencie Harry uderzył go od tył, a ja znów upadłam na zimną podłogę. Moja bluzka była lekko rozchylona, ukazując mój czarny stanik. Leżałam na ziemi, nie dałam rady nawet się podnieść. Dlaczego to zawsze ja obrywam? Pytałam samą siebie z poirytowaniem. Harry wycelował pięścią w jego twarz i wyrzucił go za rozwalone drzwi. Mężczyzna nie miał już siły, aby tu wracać, wiec po prostu uciekł w stronę lasu, upewniając się czy Harry go nie goni. Chłopak szybko podszedł do mnie. Przykucnął, chciał obejrzeć moje rany, lecz pod wpływem jego dotyku jęknęłam głośno. Co spowodowało, odsunięciem się jego reki. Pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do swojego samochodu. Wtulałam się w jego ramie, gdy prowadził mnie do auta. Delikatnie włożył mnie do środka, a sam usiadł po drugiej stronie. 
- Wszystko dobrze? - Hm.. przez ostanie dni, dosyć często słyszę do pytanie. Nie odezwałam się. Kiwnęłam tylko lekko, przecząco głową. Na co on zrobił duże oczy. 
- Co cię boli? 
- Wszystko. - Odparłam z bólem, chwytając się za brzuch. Nie chciałam tego wyolbrzymiać, ale na prawdę tak się czułam. Jedyne o czym teraz myślałam, to żeby wziąć orzeźwiającą kąpiel i położyć się spać. Zawiózł mnie do siebie do domu i zaprowadził do pokoju. Położył mnie wygodnie na łóżku, a sam poszedł po apteczkę. Z trudem udało mi się podnieść, gdy zielonooki przystojniak zniknął za drzwiami. Podeszłam lekko chwiejąc się do łazienki, gdy poczułam ucisk w tali. 
- Gdzie się wybierasz? - Usłyszałam jego opiekuńczy głos. 
- Wykąpać się. - Odparłam z wykończeniem. Sadziłam, że po tych słowach odejdzie ode mnie, ale ten tylko zamknął drzwi za sobą i odwrócił mnie do siebie.
- Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci w takim stanie zostać sama. - Zapytał retorycznie, widząc moje zdziwienie. 
- Harry. To tylko wanna. - Powiedziałam z irytacją w głosie. 
- A jak się poślizgniesz? - Znów spojrzał na mnie. Widać było, że nie chciał dać za wygraną. Wolałam już położyć się na tym jego łóżku i zasnąć. Ale jednak musiałam zmyć z siebie to wszystko. Zdecydowałam się jednak na prysznic, stojący obok. Chwyciłam za koniec mojej piżamy, aby ją zdjąć. Tak samo ze spodenkami. gdy byłam już tylko w bieliźnie, miałam niemałe opory, żeby to zdjąć. Wtedy Harry chwycił gumkę moich majtek i powoli zjechał nimi w dół, tak że opadły na moich kostkach. Wtedy spokojnie wyszłam z nich. Zaczerwieniłam się, widząc pragnienie w jego oczach. Jednak szybko zniknęło, gdy spojrzał na mój brzuch. Tuż pod piersiami formował się dosyć duży siniak. Przełknęłam głośno ślinę, gdy delikatnie dotykał tego miejsca. Gdy skończył je "badać" mocno przyciągnął mnie do siebie, zmykając w ciepłym ucisku. Było mi wtedy niezmiernie zimno, gdyż stałam w samym staniku. Widać było, że i on mu przeszkadzał. Po chwili jego duże ręce, dobrały się do jego zapięcia, które w ułamku sekundy odpiął. Moje polika jeszcze bardziej się zaczerwieniły. Klepnął mnie lekko w tyłek, abym weszła pod prysznic. Włączył ciepłą wodę, po czym cofnął się, aby ściągnąć z siebie zbędne ubrania. Gdy już on również był nagi wszedł pod wodę, stając za mną. Wziął gąbkę, nalał na nią różowego płynu i zaczął mnie nią delikatnie myć. Najpierw plecy, brzuch, a potem zaczął zjeżdżać w dół. Gdy był już blisko mojej kobiecości, jęknęłam cicho. Tam również główną rolę, ogrywało okropne pieczenie. Gdyż mężczyzna uderzył mnie w krocze gdy próbowałam się uwolnić. Odłożył gąbkę, co mnie dosyć zdziwiło. Ale po chwili znów zagościł przy moim intymnym miejscu. Tym razem ręką delikatnie zaczął je pocierać to w górę, to w dół. Na początku było bardzo przyjemnie, lecz w jednym momencie wszystko się zmieniło. Harry powoli włożył we mnie swojego wskazującego palca, co wywołało u mnie głośne jęknięcie. 
- Spokojnie. Zaraz będziesz czuła się jak nowo narodzona - Szepnął w moje ucho. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc oddałam się mu. Choć wcale, to nie było przyjemne doznanie. Po chwili dołączył do mnie, jego drugi palec. Znów jęknęłam gardłowo. Na co on tylko zaczął mocniej się we mnie wbijać. Nagle poczułam to. Poczułam jak przez moje ciało przelewa się fala przyjemności. Lecz pod wpływem dotyku Harrego oraz gorącej wody, która nadal się lała. Poczułam się strasznie słaba. 
- Harry - wyjąkałam chwytając go za nadgarstek, aby przestał. czułam jakbym zaraz miała zemdleć. - Zaraz zemdleje. - Powiedziałam prawie nie słyszalnie. Oparłam głowę o jego ramię, gdy poczułam, że moje nogi odmawiają współpracy ze mną. 
- Harry! Proszę, przestań. - Zebrałam się na głośniejsze dźwięki. W ułamku sekundy wyjął ze mnie swoje palce i obrócił mnie w swoją stronę. Oczy mi się już powoli same zamykały. Dobrze że ustąpił, bo nie chciałam zemdleć. Nie pod prysznicem. Nie przy nim. Nie naga. Wtuliłam głowę w jego silny tors, na co on tylko pocałował mnie w czubek głowy. Zakręcił wodę i wyszedł. Rozłożył szeroko mięciutki ręcznik i pomógł mi wyjść. Po czym wplątałam się w jego ramiona owijając materiałem. Po chwili sam również wziął ręcznik i zawiązał go sobie w pasie. Chwycił mnie za ramiona i wprowadził znów do swojego pokoju. Po czym rzucił w moją stronę swoją dużą bluzkę i szorty. Nie miałam ochoty zakładać jego ubrań, ale również nie chciałam spać w ... niczym. Więc zgodziłam się. On sam również wziął dla siebie ubranie i wrócił do łazienki, abym została przez chwilę sama. Po chwili obydwoje byliśmy już w piżamach. Wtuleni w siebie leżeliśmy pod cieplutką kołdrą.
- I co teraz? - Spojrzałam na niego pytająco. - co z moim domem? 
- Przez jakiś czas zamieszkasz ze mną.  Dopóki nie wymienią drzwi u ciebie. - Wyjaśnił pewny siebie. Tak, jakby to było oczywiste. Nie chciałam mieszkać z nim. Znów zaczęłam zastanawiać się, nad sms'em od lily. Nadal się go nieco bałam, ale gdy był przy mnie czułam się bezpieczna. Sama nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. 
_________
Jak mówiłam pojawiły się sceny, które czytaliście na własną odpowiedzialność. Mam nadzieje, że post się podoba i że nie możecie doczekać się następnego :D 
Ps. Następny rozdział dodam dzisiaj, wieczorem. <3

poniedziałek, 24 marca 2014

4.

         Gdy byłam już w środku zauważyłam coś niepokojącego. Mianowicie na moim lewym udzie dostrzegłam wielkiego siniaka. Tylko skąd on tu się znalazł?! Nagle zaczęłam przypominać sobie wszystko, co i jak. I doszłam do wniosku, że w nocy gdy Harry chciał mnie do siebie przyciągnąć, a ja stawiałam opory. To przez niego. To dzięki niemu, na mojej nodze widnieje ogromny siniak. I jak ja teraz ubiorę krótkie spodenki? Najgorsze jest to, że to zajebiście piecze! No, ale trudno. Wytrzymam. Poprawiłam się i wróciłam do łóżka. Harry przebudził się, gdy wpakowałam swoje cztery litery pod cieplutką kołderkę.
- Gdzie byłaś? - Spytał zaspanym głosem.  
- W łazience.. śpij -  Wkręciłam swoje place, w jego rozczepiane włosy. 
- Na pewno wszystko w porządku ? - Tym razem spojrzał na mnie. W jego oczach można było dostrzec niepokój. Przytaknęłam tylko lekko głową i odwróciłam się do niego plecami. Na co ten warknął gardłowo z niezadowoleniem. Znów chwycił moje udo i przyciągnął mnie do siebie. Jęknęłam, gdyż chwycił mnie właśnie tam, gdzie formował się niemały siniak.Chyba lubił to miejsce, mnie jednak ono wcale nie odpowiadało. Oparłam się plecami o jego masywny tors i znów zasnęłam. 
Rano gdy się obudziłam zauważyłam, że Harrego nie ma przy mnie. Wstałam z pomocą ściany i poszłam rozejrzeć się za nim. Otwierałam wszystkie drzwi po kolei z myślą, że może właśnie tam go znajdę. Po chwili dotarłam do jak sądzę, salonu. Był on połączony z kuchnią, jedynie dużym łukiem. Gdy weszłam głębiej pomieszczenia, dopiero wtedy dostrzegłam Harrego. Stał on w kuchni, przy kuchence. Podeszłam bliżej i zatrzymałam się w progu, opierając się o ścianę. Chłopak szybko odwrócił sie, gdy usłyszał moje kroki. Nadal stałam speszona. 
- Jak się spało, kotku - Spojrzał na mnie pytającym, ale również wesołym wzrokiem. 
- Cudownie. - Zrobiłam pauzę, po czym dodałam. - A tobie?- Zbliżył się do mnie, odstawiając łyżkę na blat kuchenny. Stanął tuż przy mnie. Pochylił głowę, aby za chwilę znaleźć się przy moim uchu. Lekko przegryzł jego płatek, a ja ugięłam natychmiastowo nogi. Nie mogłam na nich ustać. Harry wzbudzał we mnie emocje, które żadna inna osoba, nie zdołała poznać. 
- Mnie również. - Wyszeptał w moje ucho. Po czym zawiesił swoje usta na mojej szyi, delikatnie ją całując. Przechyliłam głowę nieco na bok, aby dać mu większy dostęp. W pewnym momencie poczułam jak jego silne zęby wbijają się we mnie. Jęknęłam głośno z bólu. To na serio cholernie piekło. Harry wbił się jeszcze bardziej, chwilę zassał, po czym ustąpił. Już chciał mnie pocałować, kiedy jego wzrok utkwił na moim lewym udzie. Zasłoniłam je szybko rękoma, ale on je chwycił i przycisnął do mojego brzucha, abym trzymała je przy sobie. Patrzył na mnie z bólem, z zmartwieniem, troską. Starałam się to ukryć, ale nie dałam rady. Wciąż byłam w tej krótkiej sukience od niego. 
- Rose.. - Zaczął niepewnie, po czym skupił wzrok na mnie. - To j-ja ? Ja ci to zrobiłem? - Jąkał się. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Wyglądał jak małe dziecko. Taki słodki i bezbronny. A jednak nie odpowiedziałam, na jego pytanie. Czekał jeszcze przez chwilę, ale widać było że jest mocno zdenerwowany moim milczeniem. Chwycił moje nadgarstki i przytrzymał je przy ścianie. Dosyć mocno, ale starałam się to ukryć. Nie chciałam wyjść, na jakąś delikatną panienkę. A jednak on miał tyle siły, że każda inna dziewczyna na moim miejscu raczej by już płakała. Nie ukrywam, że mi również polała się łza. Lecz była ona mała i ledwo widoczna. Jednak Harry ją zauważył. 
- Rose. Odpowiedz mi. - Domagał się z poirytowaniem. Ścisnął jeszcze mocniej moje nadgarstki i wpatrywał się we mnie. 
- Harry - Wyjąkałam. - To boli.. - Spuściłam wzrok z niego.Chłopak trochę rozluźnił ucisk, ale nadal trzymał moje ręce. 
- Powiedz! - Prawie wrzasnął na mnie. Przestraszyłam się. Pokiwałam tylko przytakując lekko głową. Na co on spojrzał za moje ramie. Nie wiem co tam widział, bo za mną była tylko i wyłącznie ściana. Ale widocznie nie chciał patrzeć na mnie. Wyglądał na załamanego. 
- Harry. - zaczęłam niepewnie, kiedy znów popatrzył na mnie. - Nie chciałeś.. - Chciałam aby wiedział, że mnie to już nie boli i że nic się takiego nie stało. Nie wiem czemu tak zareagował na tego siniaka, przecież to był wypadek. 
- przepraszam..- Szepnął w moją stronę, odsuwając się ode mnie. Obrócił się do mnie bokiem, na co ja wtuliłam się gwałtownie w niego. Był taki cieplutki, że miałam nadzieje, że tak chwila nigdy nie skończy. Niestety, los nie był po mojej stronie. Nagle poczuliśmy zapach spalenizny. 
- O kurwa! - Wrzasnął Harry, biegnąc do kuchenki,  której wydobywała się szara smuga. Zaczęłam się krztusić okropnym dymem. W pewnym momencie cała kuchnia nim wsiąknęła. Harry przyłożył sobie sweter na twarz, aby jak najmniej oparów przedostało się do jego płuc. Ja jednak nie miałam co sobie przyłożyć. Cofnęłam się o krok i nadal uważnie patrzyłam na dzielnego chłopaka, ratującego swój dom. Po chwili opary zaczęły maleć, lecz mi robiło się co raz bardziej gorąco, a przy tym słabo. Moje nogi uginały się pod moim ciężarem, gdy zjechałam ze ściany na ziemię. Schyliłam głowę, aby uwolnić się od ulatniającego się dymu. 
- Rose! Wyjdź skąd! - Usłyszałam przerażony głos Harrego. Nie dałam rady wstać. Byłam zbyt słaba, aby cokolwiek zrobić. Czułam się tak okropnie. Zaczęło mi się wszystko rozmazywać, ale nie poddałam się. Na czworaka szłam ku drzwi wejściowych. Gdy doszłam lekko podniosłam się, aby dostać klamki i wyszłam. Drzwi zostawiłam otwarte, aby chociaż trochę czystego powietrza doszło do Harrego. Bałam się o niego. Cholernie się bałam. Usiadłam koło basenu, aby wydobrzeć. Gdy po chwili usłyszałam Harrego wołającego moje imię. Nie miałam siły aby krzyczeć. Moje płuca nadal były wypełnione zatrutym powietrzem. Ale szybko mnie znalazł i podbiegł do mnie. 
- Jak się czujesz? - Spytał niemal krzycząc. Nie odpowiedziałam, tylko lekko uśmiechnęłam się do niego. Po czym on objął mnie w mocnym ucisku. 
- Ja.. tak bardzo cię przepraszam.. - Głos mu się łamał, gdy to mówił. 
- Harry. - Zwróciłam się do niego. - Wszystko w porządku. - Znów uśmiechnęłam się do niego. 
- Nie Rose. Nie jest w porządku. - Chwycił moją małą dłoń, kiedy przełknął głośno ślinę. - Mogłaś przeze mnie zginąć.. - Spuścił wzrok, ku basenowi. 
- Mogłam. Ale nie zginęłam. - Przerwałam mu. Widać było, że był nieco zdziwiony moją reakcją. Odgarnął moje włosy za uszy. 
- Dlaczego ty tak uporczywie próbujesz mnie bronić..? - Widać było, że był bardzo ciekawy mojej odpowiedzi. Ale ja tylko uśmiechnęłam się do niego, na co on skinął głową. 
- Bo wiem, że to nie twoja wina. - Przyznałam pewna siebie. Spojrzał na mnie pytająco. 
- Skąd jesteś tego taka pewna? - Teraz to mnie zagiął. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Przecież w sumie, to nie wiedziałam jaki on jest. Nie miałam pojęcia czy faktycznie tego nie chciał. To były tylko moje puste przypuszczenia. Ale i tak nie dałam za wygraną. 
- Bo wiem. - Odparłam z wymuszonym uśmiechem. Harry wstał i chwycił mnie za rękę, aby zrobiła to samo. Nadal nie mogliśmy wejść do domu, gdyż cały był przepełniony oparami. 
- Hm.. - Wzdychał chłopak. - Może.. zamówimy coś? - Zaproponował, w jego głosie można było wyczuć nutkę rozbawienia. Zaśmiałam się tylko dosyć głośno. Co zasugerowało, że się zgadzam. 
Po niecałych 25 minutach pizza dojechała do nas. Skonsumowaliśmy ją w zadziwiającym tępię. 
- Skoczę po coś do picia. - Powiedział, udając się ku drzwiom. Siedziałam nadal przy basenie, lecz tym razem na pobliskim leżaku i czekałam aż wróci do mnie. Po chwili ujrzałam jego wysoką sylwetkę niosącą w ręku dwa zimne napoje. Gdy usiadł koło mnie, nagle usłyszałam dźwięk mojej komórki, która leżała na stoliku obok mnie. Odblokowałam go i spojrzałam na jego ekran.

- Sms? - Usłyszałam ciekawski głos Harrego. 
- Tak. - Odparłam cicho, odpisując Lily. 
 Dopiero gdy wysłałam, odwróciłam się do chłopaka. Podał mi napój, po czym usiadł obok mnie.  
- Dzięki - Spojrzałam na picie, które mi przyniósł. Uśmiechnął się lekko i zwrócił do mnie. 
- Chyba nie masz zamiaru mnie już zostawiać..? Prawda? - W jego ustach, brzmiało to troszkę głupio. A nawet niewdzięcznie. W końcu on tyle dla mnie zrobił. No, ale nie mogłam olać mojej przyjaciółki. To była jedyna bliska mi osoba.. no oprócz Harrego. Ale do niego nie mam jeszcze zaufania. Czuję, że coś przede mną ukrywa. Że nie mówi mi całej prawdy o sobie. 
- Muszę... - Spojrzałam na niego ze smutkiem. - Nie chce zaniedbać Lily. - Dodałam stanowczo. Miałam nadzieje, że to zrozumie. 
- Odwiozę cię. - Zarzucił szybko. Wydawało mi się, że rzeczywiście zrozumiał to. Nie wiem, czy on ma swoich przyjaciół, ale wiem tylko tyle że widział że nie można ich olać. I właśnie wtedy zaczęłam zastanawiać się, czy Harry ma jeszcze kogoś oprócz mnie z kim może spokojnie porozmawiać. Oczywiście nie mogłam się go prosto w twarz zapytać, czy ma przyjaciół, bo wyszło by to chamsko. 
Po chwili byłam już u siebie w domu. Szybko wzięłam prysznic i przebrałam się. No i oczywiście zrobiłam lekki makijaż. Nim wyszłam z domu, pościeliłam łóżko. Nie wiem czemu, ale lubię mieć porządek w pokoju. 
Już po 20 minutach znalazłam się w umówionej kawiarni i wypatrywałam Lily. Moja przyjaciółka już wcześniej tu mieszkała oraz chodziła do szkoły. Dlatego zna każdy zakątek i zna się na większości ludzi w tym mieście. Hm.. może będzie wiedziała też coś na temat Harrego? Podświadomie pytałam samą siebie...
_______________________

I o to kolejny post ! :D Cieszę, że z każdym nowym rozdziałem zdobywam coraz więcej czytelników ;) Za co wam oczywiście bardzo dziękuję ;* Mam nadzieję, że kiedyś ten blog dojdzie na prawdę daleko dzięki wam kochani <3 
Jeszcze raz przypominam o moim ask'u  i zachęcam do pytania mnie oraz pisania swojej opinii na temat bloga.  
Ps. Na tym asku zazwyczaj nie odpowiadam na pytania takie normalne w stylu ulub kolor, czy jakiej muzyki słuchasz. Ponieważ to nie jest mój oficjalny ask. ;) 

Czytasz? = Komentuj <3

Komentarze na prawdę motywują, więc zachęcam do pozostawiania po sobie śladu :D  

3.

           Gdy już miałam wychodzić z wanny, usłyszałam czyjeś kroki zbliżające się do mnie. Przestraszyłam się. Szybko owinęłam ciało ręcznikiem i patrzyłam na drzwi łazienki, które powoli się uchylały. Moim oczom ukazał się Harry. Wszedł do środka nieco podekscytowany. Widać było to po jego ciemniejących oczach. Powoli zbliżał się w moją stronę. Nie miałam pojęcia co chce zrobić, jedyne co czułam to ogromny lęk. Stanął na przeciwko mnie, tak blisko że ledwo oddychałam. Spojrzał na mnie od dołu, do góry. 
- Co masz pod tym? - Popatrzył w moje oczy. Nasze spojrzenia spotkały się. Lecz nie na długo, gdyż opuścił wzrok na moje ręce, mocniej zaciskające materiał ręcznika tuż przed piersiami. Zaśmiał się gardłowo, gdy dostrzegł że moje policzka prawie płoną. Delikatnie chwycił końcówkę materiału, tuż przy mojej pupie i podnosił ku górze. Chciałam powstrzymać jego rękę, lecz wtedy musiałabym puścić ręcznik, co spowodowałoby jego opadnięciem. 
- Przestań. - Wydusiłam prawie niesłyszalnie, mocniej zaciskając ręcznik. Jeszcze przez chwilę droczył się ze mną, lecz gdy był już przy samej pupie odpuścił. Znów wrócił wzrokiem na mnie. 
- Powinnaś zamykać drzwi... - Spojrzał za siebie. Ale wiedziałam, że ma na myśli wejściowe drzwi. Byłam wtedy tak przejęta sytuacją przed domem, że zupełnie o nich zapomniałam. 
- Zapomniałam ... - Jęknęłam. Wyglądałam jak bezbronne dziecko, które coś przeskrobało. Widać było, że tak właśnie mnie traktuje. Jak jakiegoś rozpieszczonego bachora. Nie znoszę gdy ktoś tak o mnie myśli.  
- Wiesz... gdybym to akurat nie był ja, tylko ktoś inny .. - zatrzymał się na chwilę, aby napełnić swoje płuca powietrzem, po czym pokiwał przecząco głową i znów spojrzał na mnie. - Nie wiadomo co by było teraz z tobą. 
Przeraziłam się na samą myśli o jakimś psychopacie. Faktycznie miał rację. Ach jaka ja jestem nieodpowiedzialna. Chłopak klepnął mnie lekko w tyłek, po czym odsunął się ode mnie. Stanął przy ścianie, opierając się o nią i patrząc nadal w moją stronę. 
- Możesz poczekać na mnie.. za drzwiami ? - Spytałam pokazując na drzwi. Harry tylko spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. 
- A co? Wstydzisz się? - Zaśmiał się, jakby to nie było oczywiste. Przechyliłam głowę na prawy bok, co sugerowało rozczarowanie. Następnie uśmiechnęłam się do niego, gdy zamykał drzwi za sobą. 
- Tylko pospiesz się. - Uderzył w nie, tuż nad klamką. - Bo jak nie to ci pomogę. - Dokończył zadowolony z siebie. 
Wreszcie mogłam w spokoju się ubrać. 
- A i jeszcze coś.. - Usłyszałam jego tajemniczy głos tuż przy drzwiach. Nagle zobaczyłam jak one znów się uchylają. Stanęłam szybszym krokiem za nimi, tak aby mnie nie dostrzegł. Stałam aktualnie w samej bieliźnie. Jakoś nie miałam ochoty, aby na mnie patrzył. Wystawił rękę z jakimś materiałem, po czym ciszej powiedział. 
- Tak myślałem, że nie masz nic bardziej.. seksownego. - Wzięłam od niego ubranie, po czym zorientowałam się że to sukienka. Dobrze, że nie wybrał czegoś skromniejszego, chociaż ta też nie zaliczała się do "najgrzeczniejszych". No, ale skoro kupił, to założę. Z resztą nie chciałabym go zdenerwować. Przed wyjściem z łazienki, jeszcze raz spojrzałam na siebie w lustrze, po czym dopiero wyszłam. Chłopak siedział w moim pokoju, na skraju łóżka. Gdy podeszłam bliżej zauważyłam, że ogląda moje nie tak stare zdjęcia. Jak mnie dostrzegł natychmiast skupił wzrok na mnie. Sukienka nie była mi nawet do kolan, chyba że siedziałam. Czułam się w niej niekomfortowo. Chyba to zauważył, bo wstał i zbliżył się do mnie. 
- Wyglądasz bosko. - Zwilżył swoje lekko różowe usta, po czym jeszcze zrobił krok do przodu. 
- Źle się w tym czuje... - Wyjąkałam nie pewnie. 
- Ale dobrze wyglądasz. - Spojrzał w mój dekolt. Chyba specjalnie wybrał taką sukienkę, która nie ma ramiączek. Nadal mnie to nie przekonywało, ale nie chciałam się już z nim kłócić. Odsunęłam się od niego i wzięłam torebkę, którą zostawiłam na łóżku. Po czym obydwoje zeszliśmy na dół. Harry zaprowadził mnie za rękę do swojego samochodu, aby sam za moment usiąść koło mnie. Czułam się nie pewnie w jego towarzystwie. jakby miał mi zaraz coś zrobić, choć z drugiej strony czułam że nie jest taki. Z moich zamyśleń wyrwała mnie dłoń chłopaka, która oplotła moje kolano. Delikatnie zrzuciłam ją, lecz ona znów wróciła w to samo miejsce, lecz tym razem silniejsza. Zadrgałam nieco gdy szła coraz wyżej.Doszła do materiału mojej sukienki, po czym nie zwalniała. 
- Harry - Jęknęłam cicho, gdy był blisko mojej kobiecości. Próbowałam się odsunąć od niego, ale nie miałam gdzie. 
- Harry przestań ! - Zażądałam. Zatrzymał swoją rękę. Po czym spojrzał na mnie. Byłam przestraszona, nie wiedziałam co ma w zanadrzu. Ale oczywiście przypuszczałam. Z chwili na chwilę bałam się go coraz bardziej. Wrócił dłoń na kierownicę i przyspieszył. Odetchnęłam głośno z ulgą. Gdy dojechaliśmy do celu, zdziwiłam się. Restauracja ta, była w pobliskim kurorcie. Wszędzie dookoła była woda. Nie ukrywam, że dosyć głęboka, a ja nie umiem pływać. Także miałam tylko nadzieję, że nie przyjdzie mu to na myśl. Wprowadził mnie do środka. Wydawał się być dumny, z wyboru miejsca. Usiedliśmy daleko od wszystkich ludzi, których i tak nie było wcale tak wielu. Po chwili podeszła do nas kelnerka spisując zamówienia. Nie byłam głodna, więc poprosiłam tylko o sałatkę i colę. 
- Dwa razy. - Dodał Harry patrząc na mnie. Usiadł na przeciwko mnie, lecz gdy kobieta przyniosła nasze jedzenie, przybliżył się tak że teraz siedział tuż obok mnie. Czułam się źle, wiedząc że patrzy na to jak jem. Chyba nikt tego nie lubi. Miałam wrażenie, jakbym była cała brudna, a on śmiał się ze mnie w głębi duszy. Gdy już talerze stały się puste, kelnerka znów podeszła do nas aby je wziąć. Harry zapłacił za wszystko, lecz nadal nie chciał wychodzić. W pewnym momencie znów poczułam jego dużą dłoń na moim udzie, od wewnętrznej strony. Założyłam nogę, na nogę. Tak aby nie mógł iść wyżej. Lecz dla niego to wcale nie była żadna przeszkoda. Jechał ręką wyżej i wyżej. A ja byłam w takim nieładzie, że nie dałam rady się nawet odezwać. Gdy doszedł do mojej kobiecości, zaczął ją delikatnie pieścić, na co ja jęknęłam cicho. Nigdy nikt nie dotykał mnie tak.. nie tam.
- Harry. - Zatrzymałam się na chwilę. - Ludzie są tu. - Spojrzałam na niego. Moje ciało przelał strumień ciepła, gdy nieco przyspieszył. Nic sobie z tego nie robił, że ludzie mogliby nas zauważyć. Co prawda było to pod stołem, ale to nie zmienia faktu. 
- Możemy iść do mnie. - Zaproponował zawadiacko. 
- Nie. - zaprzeczyłam niemal natychmiastowo. Nie byłam jeszcze na to gotowa. 
- Wolisz tu? - Zaśmiał się gardłowo. 
- Nigdzie nie wolę. - Spojrzałam na niego niepewnie. Na co on mocniej ścisnął moje udo. Jęknęłam cicho w jego twarz. Ale to pomogło, bo wziął rękę ode mnie. Widać było, że był niezadowolony. Gwałtownie podniósł się i chwycił mnie w tali, abym wstała.  Zrobiłam to, a on pociągnął mnie za sobą, po czym szliśmy powoli wzdłuż rozciągającej się wody. W pewnym momencie  stanął na przeciwko mnie i zaczął namiętnie całować, prosząc językiem o dostęp do wnętrza moich ust. Gdy mocniej ścisnął moje pośladki, zgodziłam się. Jednym szybszym ruchem przyciągnął mnie do siebie. Zaczął delikatnie, ale pewnie wsuwać ręce pod moją sukienkę. Lecz tym razem, nie zatrzymał się w dole, ale szedł coraz wyżej. Gdy minął mój pępek, dopiero do mnie doszło co chce zrobić, a raczej do jakiej części mojego ciała zmierza. Powoli się od niego odsunęłam, na co on tylko pogłębił pocałunek. Znów cofnęłam się o krok. Niestety okazało się, że za mną nie było już drogi. I z przerażeniem wpadłam do lodowatej wody. Dławiłam się cieczą, aż nagle zaczęłam spadać coraz głębiej. Było mi strasznie zimno i powoli traciłam świadomości tego co się dzieje. Już po chwili nic nie widziałam. Poczułam tylko mocne szarpnięcie ku górze, nim straciłam całkowitą świadomość. 
Gdy ocknęłam się, nie wiedziałam gdzie jestem. Wszystko miałam zamazane, jak przez mgłę. Dopiero po chwili zauważyłam wysoką sylwetkę, patrzącą na mnie z góry. 
- Wszystko w porządku ? - Wtedy zorientowałam się kto to. Przeczesałam nerwowo włosy i spojrzałam za siebie 
- Gdzie ja jestem..? 
- W moim samochodzie. - Wyjaśnił mi ciepło. Choć było bardzo ciemno, czułam jego opiekuńczy uśmiech oraz błysk w oczach. 
- Myślałem, że już się nie obudzisz - powiedział z ulgą, przypatrując się mnie. Usiadłam lekko chwiejąc się. Przymrużyłam oczy, gdy nagle zaczęło mi się w głowie kręcić.  Harry mocno chwycił mnie w biodrach przytrzymując na nogach, tak abym wyszła z auta. Gdy już stałam w jego silnych ramionach, nadal lekko się chwiejąc, pociągnął mnie za sobą, abym poszła za nim. 
- Gdzie idziemy ? - Spytałam, gdy zorientowałam się, że to wcale nie jest mój dom. No ale, czyjś na pewno. Dostrzegł moje zdziwienie, jak i lęk, gdy odezwał się. 
- No przecież nie zostawię cię w takim stanie. - Puścił mnie, aby udowodnić swojej racji. Faktycznie, ledwo stałam na nogach. Czułam  troskę i opiekuńczość w jego głosie. To było takie słodkie, że aż nie mogłam powstrzymać się od pocałowania go. Był zszokowany moim nagłym zachowaniem. 
- Rose.. na pewno wszystko dobrze? - Znów spojrzał na mnie
, lecz tym razem z mocnym zdziwieniem. Dom był ogromny, a ten basen.. mmm. Zastanawiało mnie, tylko skąd on ma tyle kasy. Przecież z wyglądu wcale nie wydawało się, że jest bogaty czy coś. No ale wstyd mi było się zapytać, dlatego milczałam, kiedy on prowadził mnie do swojej sypialni.

Zastanawiało mnie czy będzie miał zamiar spać ze mną w jednym łóżku. Po tym wszystkim czego próbował do tej pory, nie ukrywam że bałam się, być z nim pod jedną kołdra. Ale jednak z drugiej podniecało mnie to. Harry to najseksowniejszy chłopak jakiego w życiu widziałam. Pomógł ściągnąć mi buty, po czym delikatnie położył mnie po lewej stronie łóżka. Chłopak poszedł do łazienki, jak sądzę przebrać się. Po niecałych 15 minutach wrócił. Rzeczywiście, miał na sobie czarne bokserki i szarą bluzkę na ramiączkach. Przez to, że miał odsłonięte ramiona, było widać jego umięśnione bicepsy. Jeszcze bardziej mi to odpowiadało, gdy położył się obok mnie. Zgasił wszystkie światła i gwałtownie przyciągnął mnie do siebie, na co ja jęknęłam z bólem. Byłam wykończona, tym bardziej że wszystko mnie bolało. Dosłownie wszystko. Wtuliłam się w jego wysportowany tors i zasnęłam. Czułam jak Harry gładzi moje włosy, gdy ja już byłam w innym świecie. Jakoś nie mogłam spać tej nocy, może to przez ten cholerny ból, który pulsował w moim ciele. Obudziłam się w środku nocy. Nie wiem dokładnie która była wtedy godzina, ale było jeszcze bardzo ciemno. Uwolniłam się z objęcia Harrego w mojej talii i szybszym lecz cichym ruchem wstałam. Czułam się lepiej, lecz jeszcze nie wystarczająco dobrze, abym mogła gdziekolwiek iść. Jednak spróbowałam swoich sił i ruszyłam w stronę łazienki, która była jedynie kilka kroków. Gdy byłam już w środku zauważyłam coś niepokojącego...
__________
I o to następny rozdział :D Jak wam się podoba ? ;) 
Jak na razie postaram się dodawać codziennie chociaż jeden rozdział, tak abyście nie musieli długo czekać ;*

Czytasz = Komentujesz :D 
 

niedziela, 23 marca 2014

2.

           Gdy wszystkie zajęcia wreszcie się skończyły, nauczyciel zawołał mnie jeszcze na chwilkę, aby podsumować wszystko co muszę się nauczyć, aby dorównać poziomu moich rówieśników. Rozmawialiśmy około 20 minut, gdy wreszcie ruszyłam w stronę szafek, aby schować niepotrzebne książki oraz przebrać buty. Gdy ściągałam drugiego trampka, aby po chwili ubrać obcasa, poczułam ucisk na moich przedramionach, który z wielką siłą podniósł mnie do góry. Uderzyłam plecami dosyć mocno o szafki za mną. Czułam jakby serce miało mi zaraz wyskoczyć z piersi. 
- Co tak długo, skarbie. - Ten okropny głos, który miałam w głowie przez kilka ostatnich godzin. Tak, to on. Harry. Gdy spojrzałam mu w oczy, aby upewnić się czy na pewno to on dostrzegłam, że wcale nie jest zły, ale bardziej rozbawiony tym, że wywołuje u mnie strach. Spuściłam głowę, na ziemię, gdzie znajdowała się moja jedna goła stopa. Nie zdążyłam nawet założyć drugiego buty, gdy tak mną wstrząsnął. Podłoga była lodowata, moja stopa również taka się stawała. Wtedy Harry chwycił mój podbródek i mocno przywarł swoimi ustami, do moich.  Nie było to już tak podniecające, jak wtedy rano. Teraz przypominało to bardziej zwierzę, które rzuciło się na swoją ofiarę. Jęknęłam cicho, gdy wbił swoje zęby w moją dolną wargę. Nie ukrywam, że to bolało i to cholernie. Próbowałam uwolnić się z jego ucisku, ale wtedy przywarł do mnie swoim całym ciałem i pogłębił pocałunek. Po czym uderzyłam go lekko w tors, aby się choć odrobinę ode mnie odsunął. Zachichotał pod nosem, ale odstąpił nieco. Na tyle wystarczające, abym mogła swobodnie oddychać. Choć i tak w jego towarzystwie, to było nie możliwe. Spojrzał prosto w mój dekolt. On nie miał żadnych zahamowań, liczyło się tylko to aby jemu było dobrze. W tym momencie, cieszyłam się że założyłam sweterek, a nie coś co by ukazało moje piersi. Po chwili znów zwrócił wzrok na mnie, ale tym bardziej z zaciekawieniem. 
- Jaki masz kolor bielizny na sobie? - Gdy to usłyszałam, automatycznie zaczerwieniłam się. To pytanie było absurdalne. Nie miałam najmniejszej ochoty na nie odpowiadać. Wtedy chłopak chwycił za materiał mojego sweterka i powoli ciągnął go w górę. 
- Jeśli mi nie powiesz.. to sam sprawdzę. - Zaśmiał się arogancko. Byłam w szoku. Miałam kompletną pustkę w głowie. W tym momencie, nawet zapomniałam koloru. 
- Cz-cz-czarny. - Wyjąkałam ledwo łapiąc oddech. Gdybym powiedziała to choć o 3 sekundy później, sam by zobaczył. Uśmieszek wdarł się na jego twarz. 
- Dobra dziewczynka. - Pogłaskał mnie lekko po głowie, na co zareagowałam natychmiastowo. 
- Mówiłam ci coś już na temat "dziewczynki" . - Rzuciłam mu pełne gniewu spojrzenie, na co on znów wydawał się być rozbawiony. Mocno chwycił moje nadgarstki i uderzył nimi o szafki.
- Ałć! - Zawyłam z bólu. 
- A ja mówiłem ci już coś o sprzeciwianiu się mnie? - Rzucił okiem na czerwieniejące się miejsce w dolnej części mojej dłoni, po czym odstąpił ode mnie.
- Sorry... - powiedział przez zęby. Nic się nie odezwałam. Na co on widocznie nie przystał. 
- Dzisiaj o 20 przyjadę po ciebie. - Spojrzał na zegarek, po czym znów na mnie. 
- Masz ubrać coś seksownego. - Znów uśmiechnął się arogancko w moją stronę. 
- A co jeśli nie? Jeśli nie chce iść nigdzie z tobą? - Nie chcący powiedziałam to na głos. Bałam się jego reakcji, jak ogień, wody. Znowu zbliżył się do mnie, tak że ledwo łapałam oddech. 
- Nie chcesz wiedzieć. - Syknął łapiąc mnie za pośladki i mocno ściskając. Jęknęłam cicho po czym chwyciłam jego rozpiętą koszule. Z jednej strony bardzo mnie to pociągał, lecz jednak z drugiej cholernie się go bałam. Nie wiem nic o nim, może tylko chce na takiego wyglądać. Może wcale nie jest, aż tak zły, jak mi się wydaje. Mam nadzieję, że wszystko się  wkrótce wyjaśni. Ale jak na razie cmoknął mnie delikatnie w prawy policzek i chwycił za rękę, ciągnąc do wyjścia. W pośpiechu obrałam mojego obcasa, którego nie miałam nadal okazji założyć i wyszłam z nim. Szliśmy trzymając się za rękę, aż w końcu stanął przed mną i otworzył drzwi od strony pasażera. Po czym sam wsiadł z drugiej strony. Odjechaliśmy z piskiem opon. Widać było, że Harry lubi taką jazdę. Ja jednak, bardzo boję się szybkości, więc serce znów wybijało swój własny, nieregularny rytm. Nagle zatrzymał się. Rozejrzałam się po okolicy. Las, wszędzie las. Tak, byliśmy pod moim domem. Zastanawiało mnie, skąd on wiedział gdzie ja mieszkam. Ale wolałam jednak, o nic go więcej nie pytać. Odprowadził mnie do drzwi i pocałował namiętnie w usta. Wkręciłam rękę w jego lokowate włosy i lekko pociągnęłam gdy poczułam jego dużą dłoń na moich udach od wewnętrznej strony. Czułam, że idzie coraz wyżej, dlatego musiałam zareagować. Nie byłam jeszcze gotowa na seks. Chyba zauważył niechęć w moich oczach, gdy powoli zaprzestał swoich czynności. 
- Przepraszam.. - Powiedział zdziwiony tą całą sytuacją. Mi w sumie się to podobało, lecz tylko to. Dalej już nie chciałam zmierzać. 
- Nie ma sprawy. - odparłam otwierając drzwi wejściowe. - Muszę już iść. 
Chłopak wolnym krokiem wycofał się z mojej posesji. Już miał wsiadać do swojego mitsubishi, gdy znów odwrócił się w moją stronę. 
- Dzisiaj o 20, nie zapomnij. - Usłyszałam jego ochrypły głos. Nie odezwałam się. Weszła do środka i nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Nie miałam pojęcia jak będzie wyglądało to wieczorne spotkanie. Miałam tylko nadzieję, że znów nie będzie próbował swoich "sztuczek"  na mnie. Położyłam moją torbę na stoliku wraz z kluczami i poszłam do góry, do swojego pokoju. Zaczęłam przeglądać ubrania w mojej szafie, lecz nie znalazłam niczego odpowiadającego oczekiwaniom Harrego. Pewnie chciał abym ubrała jakąś ciasną sukienkę, czy miniówkę, ale ja po prostu nie mam takich ubrań. Na co dzień nigdy nie ubieram się tak, ponieważ według mnie to strój dla dziwki. A przecież ja nią nie jestem. Spojrzałam na zegarek koło mojego łózka. Zostało mi niewiele czasu, a musiałam dużo rzeczy jeszcze zrobić. Chwyciłam pierwsze lepsze rurki oraz bluzkę i ruszyłam w stronę łazienki. Zdjęłam z siebie ubranie, chcąc wziąć szybki prysznic po męczącym dniu w szkole. Gdy już miałam wychodzić z wanny, usłyszałam czyjeś kroki zbliżające się do mnie. Przestraszyłam się. Szybko owinęłam ciało ręcznikiem i patrzyłam na drzwi łazienki, które powoli się uchylały. Moim oczom ukazał się... 
__________
I jak emocje po drugim rozdziale z tej serii ?  Przypominam, że odpowiadam na wszystkie wasze pytania na ask'u . 

Czytasz? = komentuj :D 

Komentarze bardzo, ale to bardzo motywują. Tym bardziej że dla was to chwilka, a dla mnie to uwierzcie mi że dosyć wiele. Liczę na was kochani ;* 

1.

         Wreszcie wyprowadziłam się od moich ciekawskich rodziców. Co prawda nie jestem jeszcze pełnoletnia, ale nie mogłam dłużej wytrzymać ich tych wścibskich zachowań. Rodzice nie mieli nic przeciwko temu. Mam również starszego brata, który w moim wieku zrobił to samo także sądzę że, spodziewali się tego w końcu. Dopiero co przeprowadziłam się do nowego domu jednorodzinnego. Tak, wiem może nie jest zbyt cudowny, ale nie stać mnie na razie na nic lepszego. Mieszkam w nim dosłownie tydzień, średnio kojarzę okolicę, a do szkoły gdyby nie autobus pewnie bym nie trafiła. A co najgorsze, nie znam tu jeszcze nikogo, co znaczy że muszę być zdana tylko i wyłącznie na siebie. Nie jestem typem samotnika, dlatego będzie to troszkę trudniejsze niż mi się wydaje, jeśli nie poznam nikogo godnego mej uwagi. 

Rano jak zwykle obudził mnie mój wredny budzik, który nigdy nie daje mi pospać. Był to czwartek, więc musiałam jakoś ogarnąć się i iść prosto do szkoły. Raczej nigdy nie wagarowałam, no chyba że w gimnazjum czy podstawówce, ale tylko wtedy gdy miałam taką potrzebę. Jestem raczej typem grzecznej dziewczynki, niż buntowniczki, dlatego takie numery nie są w moim stylu. Szybko wstałam i poszłam na dół, do kuchni, aby zrobić sobie kawę oraz coś do zjedzenia. Oczywiście jak zwykle kawę musiałam wypić podczas ubierania się, ponieważ nie starczało mi czasu na wszystko. Dzisiaj jest dosyć ciepło, choć chmury nie ukrywają, że w każdej chwili może zacząć padać. Gdy już ubrałam się oraz zrobiłam lekki makijaż, szybkim krokiem ruszyłam ku przystanku autobusowego. Niestety spóźniłam się, choć przystanek był kilka kroków od mojego domu. Gdy wyszłam, zobaczyłam tylko jak pojazd odjeżdża z miejsca. Byłam w totalnym gównie, ponieważ nie znałam nawet drogi, oprócz tej którą jechał autobus, a przecież on porusza się dużo dłuższą drogą. Gdy spojrzałam na zegarek zorientowałam się, że pozostało mi tylko 30 min do lekcji, więc ruszyłam szybszym krokiem przez pobliski las. Mój dom miał jedną najistotniejszą wadę, mianowicie taką iż był on w samym środku ogromnego lasu. Obok mnie, mieszka tylko mój sąsiad, który bardzo często wyjeżdża w delegacji. O tej godzinie, jak teraz jest jeszcze bardzo ciemno na zewnątrz, więc nie ukrywam, że miałam lekkiego stracha, idąc przez te okropne drzewa, którą są dosłownie wszędzie. Jedyne co widziałam, polna "ulica", która aktualnie zmierzałam do szkoły. Z tego co wiem, po tym lesie mało kto, postanawia urządzić sobie przejażdżkę, dlatego śmiało szłam po środku tej dużej ścieżki. Wszędzie było błoto, więc chcąc nie ubrudzić si, musiałam tak iść. W pewnym momencie mój telefon zadzwonił. Była to Kathe. Koleżanka z klasy, którą poznałam kilka dni temu. 
- Hallo ? - Odebrałam zdyszanym głosem wyczekując na jej odpowiedź. 
- Rose? Gdzie jesteś? Za chwilę będzie dzwonek.. 
- Autobus mi uciekł.. ale zaraz będę, jestem już.. - Rozejrzałam się po okolicy, chcąc jej powiedzieć, gdzie dokładnie się znajduję, lecz nic nie widziałam przez światło, które biło od mojej komórki. - w drodze. - oznajmiłam, niepewnie. 
- No okay, pospiesz się. Czekam na ciebie. 
Nic nie odpowiedziałam, tylko rozłączyłam się, po czym jeszcze bardziej przyspieszyłam kroku. Byłam tak zajęta myśleniem o nowym miejscu i o moich rodzicach, którzy mieszkają tam tak sami, że nie zauważałam że za mną jedzie samochód, który najwidoczniej nawet mnie nie dostrzegł w tej ciemności. Gwałtownie się obróciłam, gdy usłyszałam głośny pisk opon, dosłownie za moimi plecami. Zobaczyłam tylko, czerwone mitsubishi eclipe Hm.. sportowy wózek. Zawsze bardzo podobały mi się takie, lecz twierdzę, że to auto bardziej dla chłopaka, niż dla mnie. W pewnym momencie szybko z samochodu wyszedł jeden z pasażerów. Był to kierowca. 
- Wszystko w porządku ? - Spytał podchodząc do mnie pewnym krokiem. 
- T-tak - za jąkałam się. 
Chłopak staną tuż przede mną, patrząc mi prosto w oczy. Nie wiedziałam jak mam się zachować, w końcu ja go nie znam. Miał jednak w sobie coś takiego, co przyciągało mnie automatycznie do siebie. Nie wiem co to jest, ale wiem tylko tyle, że to bardzo silnie na mnie wpływa. W pewnej chwili przyłożył swoją dużą dłoń do mojego policzka i zaczął go delikatnie dotykać. Czułam ciepło bijące od jego ciała. Moje serce zaczęło coraz szybciej bić. 
- Co taka dziewczynka jak ty robi sama w tak niebezpiecznym lesie? - Nadal dotykał mojego lewego policzka, czekając na odpowiedź. 
- Nie jestem dziewczynką. - Oburzyłam się, lecz nadal czułam lęk w sobie. Chłopak tylko ironicznie się zaśmiał, po czym znów spojrzał mi w oczy. 
- A więc kim? - Na jego twarzy malował się tajemniczy uśmiech. Nie wiedziała do końca o co mnie pyta. Byłam przerażona jego wysoką postawą, nie mogłam racjonalnie myśleć. Chyba dostrzegł, że się spięłam, ponieważ spuścił wzrok z moich błękitnych oczu, na ziemię. A dokładniej błoto, w którym staliśmy. 
- Powiesz, mi co tu robisz? - Zwrócił się do mnie, nadal patrząc w dół. 
Zawahałam się prze chwilę, ale w końcu wyjąkałam. 
- I-idę. Idę do szkoły...
Spojrzał na mnie nie pewnie, lecz wtedy ja spuściłam wzrok, aby nie spotkać się z jego groźnym spojrzeniem. 
- Przez las? - Zdziwił się, po czym zaśmiał dosyć głośno. Przytaknęłam tylko, prawie niezauważalnie i znów spojrzałam w jego zielone tęczówki. 
- A ty? - zamilczałam. - a ty, co tutaj robisz? 
Chłopak spojrzał na mnie z poirytowaniem, co spowodowało nieuniknione spotkanie się naszych oczu. 
- To ja tu jestem od zadawania pytań, mała. - Nadal patrzył na mnie z góry. Wkurzyło mnie, to lecz wolałam jednak nic nie odpowiedzieć, boląc się jego reakcji. W pewnym momencie chłopak, zbliżył się do mnie, gdy ja cofnęłam się o krok. Wtedy on znów to zrobił, a ja nie chcąco potknęłam się o jego buty i wylądowałam na brudnej ziemi. Chłopak zaczął się ze mnie śmiać, gdy ja cicho przeklęłam. 
- Daj rękę. - Powiedział podając mi swoją. Po czym szybkim ruchem postawił mnie do pionu. Schyliłam lekko głowę, co oznaczało "dziękuję". Popatrzył na mnie od dołu, do góry po czym znów się zaśmiał. 
- Chyba nie masz zamiaru iść do szkoły, w takich ubraniach ..? - znów spojrzał na mnie. - no nie ? 
W sumie miał trochę racji, gdyż nie chciałabym aby wszyscy wytykali mnie palcami, dlatego że jestem cała brudna, ale nie miałam wyjścia. I tak już spóźniałam się na prawie całą pierwszą lekcje, nie chciałabym pogorszyć swojej sytuacji, tym bardziej że jestem nowa. 
- Muszę. - Odparłam ze smutkiem. Na co on tylko przeczesał ręką moje długie włosy. 
- Chodź podrzucę cię. - Spojrzał na samochód, zza ramienia, po czym znów na mnie. 
- Nie. Nie trzeba. - Nie chciałam jechać z nimi w jednym aucie. Był bardzo, ale to bardzo przystojny, lecz jednak bałam się go. Nie wiedziałam, co może zrobić, do czego był zdolny. 
- Chodź. - Powiedział poirytowany chwytając mnie za nadgarstek i prowadząc do tylnych drzwi. Po czym gwałtownie zamknął je za sobą i zajął miejsce kierowcy. Nie podobało mi się, to jak mnie potraktował, ale nie miałam ochoty mu się znowu sprzeciwić. Choć ręka nadal mnie bolała. 
- No Harry! Powiem ci, że ładną tą dupę sobie znalazłeś w tym lasku. - Zaśmiał się jeden z pasażerów, który siedział koło mnie. Nie zwróciłam na niego nawet uwagi. Zaczęłam masować obolałe miejsce pod moją dłonią, gdy ten lekko objął mnie w tali ( na ile to było możliwe) i próbował znaleźć moje piersi. Na co zareagowałam natychmiastowo, odrzucając jego rękę, odwracając wzrok na kierowcę, który jak dobrze słyszałam nazywa się Harry. 
- Zayn. Nie dotykaj jej. Nie tam. - Odparł stanowczo chłopak, spoglądając w lusterko. Widać było, że był lekko rozbawiony moim nagłym poirytowaniem. 
Gdy w końcu dojechaliśmy do celu, szybko wyszłam z samochodu. Reszta towarzystwa także, po czym od razu ruszyli w stronę dużego budynku na przeciwko mnie. Wszyscy ludzie, którzy byli w okolicy, gapili się na mnie, podczas wysiadania z auta, jak sądzę Harry'ego. Tak gdyby było to coś nadzwyczajnego. Również ruszyłam szybszym krokiem w tę samą stronkę co tamci chłopcy, lecz daleko nie doszłam, gdyż na moim nadgarstku pojawił się mocny ucisk, który gwałtownie przygwoździł mnie do pobliskiej ściany. Na szczęście nikogo wtedy nie było, czyli nikt nie zauważył tego drastycznego momentu. 
- Chcesz tak iść, bez żadnego pożegnania? - Droczył się ze mną zacieśniając ucisk. 
- Ałł... to boli! - Wyjąkałam z bólem w oczach. Dotyk złagodniał nieco, gdy spojrzałam mu głęboko w oczy. Zbliżył wtedy powoli swoje usta do moich, po czym delikatnie wsunął język do moich ust. Byłam w takim szoku, że pozwoliłam mu na to. Tak samo wolno odsunął się ode mnie, na taką odległość, abym mogła spokojnie oddychać. Jeszcze przez chwile patrzyliśmy tak na siebie, po czym zadzwonił dzwonek i wszystko prysło. 
- Uważaj na siebie. - syknął w moją stronę. Jako odpowiedź, lekko przytaknęłam głową, aby wiedział że usłyszałam to. Lekcje tego dnia, mijały  niewiarygodnie wolno. Nie mogłam skupić się na przedmiotach, gdyż nadal przemawiał przeze mnie strach i lęk. Choć w głębi duszy, miałam malutką nadzieję, że spotkam go jeszcze kiedyś. 
______________________________
I jak podoba wam się pierwszy rozdział ? Odpowiada wam taka długość postów? ;) Jeśli macie do mnie jakieś pytania, lub podpowiedzi co do bloga zapraszam na ask'a  
Odpowiadam na wszystkie pytania. I tak to nie jest mój oficjalny ask, ale tego bloga :) + Wpadnijcie również na mojego poprzedniego bloga ( nie zakończony ), lecz on jest bardziej o szczęśliwej miłości i prześladowcy dziewczyny ;))