niedziela, 30 marca 2014

8.

***Oczami Harrego***

- Proszę pana, ale nie wolno tutaj wchodzić. - Usłyszałem głos jakiegoś lekarza. 
- Potrzebuję wypis. - Oznajmiłem stanowczo. Mężczyzna był mocno zdziwiony moją postawą i tym, że mimo sprzeciwów wszedłem do środka. 
- Dla.. pana? - Widać było, że nie do końca jest w temacie. 
- Nie. - Zaprzeczyłem szybko. - Dla mojej dziewczyny.. Rose. - Powiedziałem, wyjaśniając. Mężczyzna wyciągnął spod biurka małą szarą, teczkę i zaczął przekręcać gwałtownie kartki. 
- Em.. Pani Rose Black? - Spytał chwytając jedną z kartek i patrząc na nią. 
- Tak. - Odparłem pod nosem. Zależało mi bardzo na czasie. 
- Ale ona.. - Zaczął niepewnie. - Nie powinna jeszcze wychodzić. 
- Daj wypis.. spieszy mi się. - Powiedziałem lekko poirytowany. 
- Ale my nie możemy. - Spojrzał na mnie wytrącony z równowagi. Podszedłem do niego bliżej i chwyciłem go za sweter. 
- Dasz mi ten wypis, czy nie? - Spytałem zdenerwowany. 
- Dobrze, ale proszę podpisać, że wybierają ją pan na własną odpowiedzialność. - Podał mi papiery i długopis. Nawet nie wiedziałem do końca o co z tym chodzi, lecz podpisałem wszystko aby jak najszybciej stamtąd wyjść. 
- Gotowe. - Powiedziałem oddając mu rzeczy. 
Znów poszedłem do sali, w której była Rose. Nadal spała. Postanowiłem, że nie będę jej budzić. Odpiąłem ją od wszystkich urządzeń i wziąłem na ręce, na co tylko mruknęła z nie zadowoleniem. Wsadziłem ją do auta i ruszyliśmy w stronę mojego domu. 
30 min później...
***Oczami Rose***
Obudziłam się w czyimś pokoju.. Dopiero po chwili zorientowałam się, że dom Harrego. Lecz jego nie było tutaj. W ogóle co ja tu robię? Wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz. Strasznie źle się czułam, lecz nie wiedziałam czemu. Mój nadgarstek był obandażowany.. nadal boli. Gdy szłam tak szukając Harrego, nagle wpadłam na kogoś. Poczułam jak mnie przytula do siebie. To nie był Harry. 
- Co ty tutaj robisz, maleńka? - Usłyszałam ciepły głos. 
- Ja.. ja.. - Nawet nie wiedziałam co mam zamiar powiedzieć. To było okropne uczucie. Chłopak spojrzał na mnie pytając, ale również spokojnie. Odkleiłam się od niego i poszłam dalej, chłopak dziwnie na mnie patrzył ale później sam gdzieś skręcił. Dom Harrego był ogromny, łatwo było się w nim zgubić. Co już zdążyłam sprawdzić. 
- Rose. Co ty tutaj robisz? - Odwróciłam się szybko na znany mi dobrze głos. 
- Ja właśnie cię szukałam. - Wytłumaczyłam szybko.  
- Idź się położyć. Jesteś jeszcze słaba. - Zbliżył się do mnie. 
- Co ja tu robię? - Odchyliłam lekko głowę, aby uniknąć pocałunku. 
- Chce mieć cię blisko. - Znów zrobił krok do przodu. Czułam jego oddech, który z każdą sekundą stawał się coraz szybszy. Był zdenerwowany. 
- Ale ja wolałbym być w domu.. - Spuściłam wzrok na moje buty. Zbliżył usta do mojego płatka ucha i lekko je przegryzł. 
- A czy ktoś pyta cię o zdanie? - Wyszeptał. 
- Chyba mam pra... - Nie dane było mi skończyć, ponieważ jego prawa dłoń przekształciła się w pięść, która chwilę później została wycelowana we mnie. Ku mojemu zdziwieniu nie uderzył mnie. Widać było, że pohamował się w ostatniej chwili. Odetchnęłam z ulgą przegryzając dolną wargę z nerwów. 
- Harry.. ja.. 
- Zamknij się. - Przerwał mi szybko oddalając się ode mnie. Nie wiedziała co mam zrobić. Nie chciałam tutaj zostać, ale też nie mogłam uciec. Bałam się, że mnie znajdzie a wtedy już się zawaha. Weszłam w pierwsze lepsze drzwi, gwałtownie je zamykając. Zsunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Nie mogłam powstrzymać się od łez. Dlaczego on mnie uratował? Dlaczego nie pozwolił mi się zabić? Byłabym wtedy szczęśliwa.. na prawdę szczęśliwa. Chciałabym wreszcie skończyć to pieprzone życie raz na zawsze... 
___________
Przepraszam, że nie dodawałam nic, ale jestem dosyć zajęta  ostatnio prywatnymi sprawami. Ehh nie ważne. Mam nadzieje, że wkrótce wszystko się poukłada i będę miałam więcej czasu na bloga ;3

Czytasz? = Komentuj <3

3 komentarze: