poniedziałek, 24 marca 2014

4.

         Gdy byłam już w środku zauważyłam coś niepokojącego. Mianowicie na moim lewym udzie dostrzegłam wielkiego siniaka. Tylko skąd on tu się znalazł?! Nagle zaczęłam przypominać sobie wszystko, co i jak. I doszłam do wniosku, że w nocy gdy Harry chciał mnie do siebie przyciągnąć, a ja stawiałam opory. To przez niego. To dzięki niemu, na mojej nodze widnieje ogromny siniak. I jak ja teraz ubiorę krótkie spodenki? Najgorsze jest to, że to zajebiście piecze! No, ale trudno. Wytrzymam. Poprawiłam się i wróciłam do łóżka. Harry przebudził się, gdy wpakowałam swoje cztery litery pod cieplutką kołderkę.
- Gdzie byłaś? - Spytał zaspanym głosem.  
- W łazience.. śpij -  Wkręciłam swoje place, w jego rozczepiane włosy. 
- Na pewno wszystko w porządku ? - Tym razem spojrzał na mnie. W jego oczach można było dostrzec niepokój. Przytaknęłam tylko lekko głową i odwróciłam się do niego plecami. Na co ten warknął gardłowo z niezadowoleniem. Znów chwycił moje udo i przyciągnął mnie do siebie. Jęknęłam, gdyż chwycił mnie właśnie tam, gdzie formował się niemały siniak.Chyba lubił to miejsce, mnie jednak ono wcale nie odpowiadało. Oparłam się plecami o jego masywny tors i znów zasnęłam. 
Rano gdy się obudziłam zauważyłam, że Harrego nie ma przy mnie. Wstałam z pomocą ściany i poszłam rozejrzeć się za nim. Otwierałam wszystkie drzwi po kolei z myślą, że może właśnie tam go znajdę. Po chwili dotarłam do jak sądzę, salonu. Był on połączony z kuchnią, jedynie dużym łukiem. Gdy weszłam głębiej pomieszczenia, dopiero wtedy dostrzegłam Harrego. Stał on w kuchni, przy kuchence. Podeszłam bliżej i zatrzymałam się w progu, opierając się o ścianę. Chłopak szybko odwrócił sie, gdy usłyszał moje kroki. Nadal stałam speszona. 
- Jak się spało, kotku - Spojrzał na mnie pytającym, ale również wesołym wzrokiem. 
- Cudownie. - Zrobiłam pauzę, po czym dodałam. - A tobie?- Zbliżył się do mnie, odstawiając łyżkę na blat kuchenny. Stanął tuż przy mnie. Pochylił głowę, aby za chwilę znaleźć się przy moim uchu. Lekko przegryzł jego płatek, a ja ugięłam natychmiastowo nogi. Nie mogłam na nich ustać. Harry wzbudzał we mnie emocje, które żadna inna osoba, nie zdołała poznać. 
- Mnie również. - Wyszeptał w moje ucho. Po czym zawiesił swoje usta na mojej szyi, delikatnie ją całując. Przechyliłam głowę nieco na bok, aby dać mu większy dostęp. W pewnym momencie poczułam jak jego silne zęby wbijają się we mnie. Jęknęłam głośno z bólu. To na serio cholernie piekło. Harry wbił się jeszcze bardziej, chwilę zassał, po czym ustąpił. Już chciał mnie pocałować, kiedy jego wzrok utkwił na moim lewym udzie. Zasłoniłam je szybko rękoma, ale on je chwycił i przycisnął do mojego brzucha, abym trzymała je przy sobie. Patrzył na mnie z bólem, z zmartwieniem, troską. Starałam się to ukryć, ale nie dałam rady. Wciąż byłam w tej krótkiej sukience od niego. 
- Rose.. - Zaczął niepewnie, po czym skupił wzrok na mnie. - To j-ja ? Ja ci to zrobiłem? - Jąkał się. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Wyglądał jak małe dziecko. Taki słodki i bezbronny. A jednak nie odpowiedziałam, na jego pytanie. Czekał jeszcze przez chwilę, ale widać było że jest mocno zdenerwowany moim milczeniem. Chwycił moje nadgarstki i przytrzymał je przy ścianie. Dosyć mocno, ale starałam się to ukryć. Nie chciałam wyjść, na jakąś delikatną panienkę. A jednak on miał tyle siły, że każda inna dziewczyna na moim miejscu raczej by już płakała. Nie ukrywam, że mi również polała się łza. Lecz była ona mała i ledwo widoczna. Jednak Harry ją zauważył. 
- Rose. Odpowiedz mi. - Domagał się z poirytowaniem. Ścisnął jeszcze mocniej moje nadgarstki i wpatrywał się we mnie. 
- Harry - Wyjąkałam. - To boli.. - Spuściłam wzrok z niego.Chłopak trochę rozluźnił ucisk, ale nadal trzymał moje ręce. 
- Powiedz! - Prawie wrzasnął na mnie. Przestraszyłam się. Pokiwałam tylko przytakując lekko głową. Na co on spojrzał za moje ramie. Nie wiem co tam widział, bo za mną była tylko i wyłącznie ściana. Ale widocznie nie chciał patrzeć na mnie. Wyglądał na załamanego. 
- Harry. - zaczęłam niepewnie, kiedy znów popatrzył na mnie. - Nie chciałeś.. - Chciałam aby wiedział, że mnie to już nie boli i że nic się takiego nie stało. Nie wiem czemu tak zareagował na tego siniaka, przecież to był wypadek. 
- przepraszam..- Szepnął w moją stronę, odsuwając się ode mnie. Obrócił się do mnie bokiem, na co ja wtuliłam się gwałtownie w niego. Był taki cieplutki, że miałam nadzieje, że tak chwila nigdy nie skończy. Niestety, los nie był po mojej stronie. Nagle poczuliśmy zapach spalenizny. 
- O kurwa! - Wrzasnął Harry, biegnąc do kuchenki,  której wydobywała się szara smuga. Zaczęłam się krztusić okropnym dymem. W pewnym momencie cała kuchnia nim wsiąknęła. Harry przyłożył sobie sweter na twarz, aby jak najmniej oparów przedostało się do jego płuc. Ja jednak nie miałam co sobie przyłożyć. Cofnęłam się o krok i nadal uważnie patrzyłam na dzielnego chłopaka, ratującego swój dom. Po chwili opary zaczęły maleć, lecz mi robiło się co raz bardziej gorąco, a przy tym słabo. Moje nogi uginały się pod moim ciężarem, gdy zjechałam ze ściany na ziemię. Schyliłam głowę, aby uwolnić się od ulatniającego się dymu. 
- Rose! Wyjdź skąd! - Usłyszałam przerażony głos Harrego. Nie dałam rady wstać. Byłam zbyt słaba, aby cokolwiek zrobić. Czułam się tak okropnie. Zaczęło mi się wszystko rozmazywać, ale nie poddałam się. Na czworaka szłam ku drzwi wejściowych. Gdy doszłam lekko podniosłam się, aby dostać klamki i wyszłam. Drzwi zostawiłam otwarte, aby chociaż trochę czystego powietrza doszło do Harrego. Bałam się o niego. Cholernie się bałam. Usiadłam koło basenu, aby wydobrzeć. Gdy po chwili usłyszałam Harrego wołającego moje imię. Nie miałam siły aby krzyczeć. Moje płuca nadal były wypełnione zatrutym powietrzem. Ale szybko mnie znalazł i podbiegł do mnie. 
- Jak się czujesz? - Spytał niemal krzycząc. Nie odpowiedziałam, tylko lekko uśmiechnęłam się do niego. Po czym on objął mnie w mocnym ucisku. 
- Ja.. tak bardzo cię przepraszam.. - Głos mu się łamał, gdy to mówił. 
- Harry. - Zwróciłam się do niego. - Wszystko w porządku. - Znów uśmiechnęłam się do niego. 
- Nie Rose. Nie jest w porządku. - Chwycił moją małą dłoń, kiedy przełknął głośno ślinę. - Mogłaś przeze mnie zginąć.. - Spuścił wzrok, ku basenowi. 
- Mogłam. Ale nie zginęłam. - Przerwałam mu. Widać było, że był nieco zdziwiony moją reakcją. Odgarnął moje włosy za uszy. 
- Dlaczego ty tak uporczywie próbujesz mnie bronić..? - Widać było, że był bardzo ciekawy mojej odpowiedzi. Ale ja tylko uśmiechnęłam się do niego, na co on skinął głową. 
- Bo wiem, że to nie twoja wina. - Przyznałam pewna siebie. Spojrzał na mnie pytająco. 
- Skąd jesteś tego taka pewna? - Teraz to mnie zagiął. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Przecież w sumie, to nie wiedziałam jaki on jest. Nie miałam pojęcia czy faktycznie tego nie chciał. To były tylko moje puste przypuszczenia. Ale i tak nie dałam za wygraną. 
- Bo wiem. - Odparłam z wymuszonym uśmiechem. Harry wstał i chwycił mnie za rękę, aby zrobiła to samo. Nadal nie mogliśmy wejść do domu, gdyż cały był przepełniony oparami. 
- Hm.. - Wzdychał chłopak. - Może.. zamówimy coś? - Zaproponował, w jego głosie można było wyczuć nutkę rozbawienia. Zaśmiałam się tylko dosyć głośno. Co zasugerowało, że się zgadzam. 
Po niecałych 25 minutach pizza dojechała do nas. Skonsumowaliśmy ją w zadziwiającym tępię. 
- Skoczę po coś do picia. - Powiedział, udając się ku drzwiom. Siedziałam nadal przy basenie, lecz tym razem na pobliskim leżaku i czekałam aż wróci do mnie. Po chwili ujrzałam jego wysoką sylwetkę niosącą w ręku dwa zimne napoje. Gdy usiadł koło mnie, nagle usłyszałam dźwięk mojej komórki, która leżała na stoliku obok mnie. Odblokowałam go i spojrzałam na jego ekran.

- Sms? - Usłyszałam ciekawski głos Harrego. 
- Tak. - Odparłam cicho, odpisując Lily. 
 Dopiero gdy wysłałam, odwróciłam się do chłopaka. Podał mi napój, po czym usiadł obok mnie.  
- Dzięki - Spojrzałam na picie, które mi przyniósł. Uśmiechnął się lekko i zwrócił do mnie. 
- Chyba nie masz zamiaru mnie już zostawiać..? Prawda? - W jego ustach, brzmiało to troszkę głupio. A nawet niewdzięcznie. W końcu on tyle dla mnie zrobił. No, ale nie mogłam olać mojej przyjaciółki. To była jedyna bliska mi osoba.. no oprócz Harrego. Ale do niego nie mam jeszcze zaufania. Czuję, że coś przede mną ukrywa. Że nie mówi mi całej prawdy o sobie. 
- Muszę... - Spojrzałam na niego ze smutkiem. - Nie chce zaniedbać Lily. - Dodałam stanowczo. Miałam nadzieje, że to zrozumie. 
- Odwiozę cię. - Zarzucił szybko. Wydawało mi się, że rzeczywiście zrozumiał to. Nie wiem, czy on ma swoich przyjaciół, ale wiem tylko tyle że widział że nie można ich olać. I właśnie wtedy zaczęłam zastanawiać się, czy Harry ma jeszcze kogoś oprócz mnie z kim może spokojnie porozmawiać. Oczywiście nie mogłam się go prosto w twarz zapytać, czy ma przyjaciół, bo wyszło by to chamsko. 
Po chwili byłam już u siebie w domu. Szybko wzięłam prysznic i przebrałam się. No i oczywiście zrobiłam lekki makijaż. Nim wyszłam z domu, pościeliłam łóżko. Nie wiem czemu, ale lubię mieć porządek w pokoju. 
Już po 20 minutach znalazłam się w umówionej kawiarni i wypatrywałam Lily. Moja przyjaciółka już wcześniej tu mieszkała oraz chodziła do szkoły. Dlatego zna każdy zakątek i zna się na większości ludzi w tym mieście. Hm.. może będzie wiedziała też coś na temat Harrego? Podświadomie pytałam samą siebie...
_______________________

I o to kolejny post ! :D Cieszę, że z każdym nowym rozdziałem zdobywam coraz więcej czytelników ;) Za co wam oczywiście bardzo dziękuję ;* Mam nadzieję, że kiedyś ten blog dojdzie na prawdę daleko dzięki wam kochani <3 
Jeszcze raz przypominam o moim ask'u  i zachęcam do pytania mnie oraz pisania swojej opinii na temat bloga.  
Ps. Na tym asku zazwyczaj nie odpowiadam na pytania takie normalne w stylu ulub kolor, czy jakiej muzyki słuchasz. Ponieważ to nie jest mój oficjalny ask. ;) 

Czytasz? = Komentuj <3

Komentarze na prawdę motywują, więc zachęcam do pozostawiania po sobie śladu :D  

1 komentarz: