Czytacie na własną odpowiedzialność!
Gdy Lily wreszcie doszła, usiadła obok mnie. I zamówiłyśmy dwie pyszne kawy. - I jak podoba ci się miasto? - Spytała upijając łyk swojego napoju. W tym momencie pomyślałam tylko o Harrym. Właściwie to całe miasto, kojarzyło mi się tylko z nim. Moje policzki zaróżowiły się.
- Znalazłaś sobie kogoś..? - Znów spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Nie chciałam jej od razu mówić o moich miłościach i zauroczeniach. No, ale skoro już się wydało, nie miałam innego wyjścia.
- No powiedzmy... - Rozejrzałam się po kawiarni, tak jakbym kogoś wypatrywała. Chciałam jak najszybciej skończyć ten temat. Może ktoś go tu zna? Przecież my właściwie to nie jesteśmy jeszcze razem. I nie wiadomo czy w ogóle będziemy.
- No opowiadaj! - Szturchnęła mnie lekko w ramię, aby mnie zachęć. - Jak ma na imię? Jest z naszej szkoły? Jak się poznaliście? - Uporczywie próbowała ze mnie wydusić wszystkie informacje. Widać było, że mocno ją to podekscytowało. Można nawet powiedzieć, że bardziej niż mnie w tej chwili.
- To.. to Harry. - Zatrzymała się na chwilę. Uśmiech z jej twarz momentalnie zniknął, gdy usłyszała jego imię. Już nie była tak pospieszna co do rozmawianiu o nim.
- Harry? Ten ze szkoły? - Jej głos lekko drgał. Jakby się czegoś bała.. tylko czego? Przecież Harry wcale nie był taki zły. Bardziej zgrywał takiego i chciał aby wszyscy go tak postrzegali, ale gdy się go pozna.. jest całkiem inny.Niepewnie przytaknęłam głową, nadal patrząc na jej reakcję.
- Masz przejebane. - Zaczęła pewna siebie. Nie wiedziałam, co ma na myśli. Więc spojrzałam na nią pytającym wzrokiem, aby powiedziała chociaż czemu.
- Rose. To Harry. On wykorzystuję, nie kocha. - Patrzyła na mnie, jakbym zrobiła coś złego. No fakt, nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, ale nie zważałam na to.
- Co masz na myśli? - Nadal wpatrywałam się w jej usta, które powoli się rozchylały. Mówiła tak, jakby sprawiało jej to trudność.
- Gdy już zrobisz mu dobrze, on cię zostawi. - Zatrzymała się na moment - Rose! Jemu zależy tylko na seksie..! - Była poirytowana, moim zlekceważeniem tą sytuacją. Przestraszyłam się trochę, gdy wypowiedziała ostatnie zdanie. Ale jestem typem człowieka, który musi sam się przekonać, aby uwierzyć. Lily bardzo mnie zdenerwowała, swoimi nie do końca sprawdzonymi jak sądzę oskarżeniami. On mi się na prawdę podoba. Kręci mnie jego nie zważanie na to co ja mówię.
- Nie chcesz to nie wierz. - Spojrzała na mnie również zdenerwowana. - Tylko nie dzwoń później, jak się okaże że miałam rację. - Powiedziała to i wyszła bez żadnego pożegnania. Nie spodziewałam się, że tak będzie wyglądało nasze przyjacielskie spotkanie. Zaczęłam zastanawiać się nad słowami Lily. Może faktycznie ona ma rację. Może jestem tylko jego zabawką? Dlaczego mi na nim tak cholernie zależy?! Zdołowana opuściłam kawiarnie, aby udać się do mojego domu. Przez Harrego nie poszłam dzisiaj do szkoły. Nigdy wcześniej nie zdarzało mi się opuszczać szkoły, z tak lekkich powodów. To było nie odpowiedzialne. Gdyby moi rodzicie o tym się dowiedzieli, już dawno kazaliby mi wracać do nich. A ja miałam ich już serdecznie dosyć!. Zamknęłam drzwi za sobą, gdy tylko weszła do domu. Zdjęłam buty i wykończona rzuciłam się na łóżko. Wgapiając się w sufit, myślałam o tym co powiedziała Lily. Zastanawiało mnie, czy ona mówiła prawdę, czy tylko chciała abym się z nim już więcej nie spotykała. Może on jej też się podoba? Ale z drugiej strony, to moja przyjaciółka. Po co miałaby mnie oszukiwać? Nagle poczułam wibrację mojego telefonu. Był to sms od Lily. Gdy go otworzyłam, serce stanęło mi w gardle. W wiadomości znajdował się filmik, na którym jak sądzę Harry, bije jakoś rudą dziewczynę. Dopiero w tym momencie doszło do mnie, że Lily może mieć rację. Byłam kompletnie przerażona. Nie mogłam racjonalnie myśleć. Podeszłam do szafy, aby wybrać ubranie do spania. Ściągnęłam bluzkę, którą miałam na sobie. I stałam jeszcze chwilę w samym staniku, gdyż moja góra od piżamy była na lewej stronie. Wtedy znów usłyszałam moją komórkę. Podeszłam do niej z bluzką w ręce i otworzyłam wiadomość. Tym razem był to mi nieznany numer. Nogi się pode mną ugięły, gdy przeczytałam sms'a.
Kto to mógł być? I skąd ma mój numer? No i jak mnie w ogóle widział? Te pytania błąkały się po mojej głowie. Szybko włożyłam na siebie bluzkę i podeszłam do okna. Rozejrzałam się. Było już dosyć ciemno i dostrzegłam tam nikogo. Byłam coraz bardziej roztrzęsiona. Nie wiedziałam co mam zrobić. Za wszelką cenę, nie chciałam zostać sama w tym domu. Nie w nocy. Więc szybko wybrałam numer i napisałam wiadomość.
Nie byłam pewna, czy dobrze robię pisząc do niego. W końcu to mógł być również on. W tym momencie nie myślałam o tym. Chciałam tylko, aby jak najszybciej mnie przytulił. Znów ktoś do mnie napisał. Bałam się, że to może być ten sam człowiek co pisał do mnie wcześniej. Na szczęście to tylko Harry. Dobrze, że chociaż na niego mogłam zawsze liczyć.
Po niecałych 10 minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Bałam się zejść na dół, aby je otworzyć. Ale to pewnie Harry, więc musiałam go wpuścić. Bezszelestnie podeszłam do drzwi, aby je otworzyć. Lecz wtedy osoba po drugiej stronie gwałtownie je wyważyła. Szybkim krokiem podeszła do mnie i uderzyła mnie prosto w brzuch, tak że upadłam na ziemię. Jęknęłam z bólu, gdy pociągnął mnie za włosy, abym wstała. Gdy już byłam w pionie, ujrzałam za jego ramieniem sylwetkę Harrego. Dziękowałam Bogu, że nie przyszedł chociaż o minutę później. Chłopak przyłożył sobie palec do ust, pokazując mi abym była cicho. Mężczyzna, który nadal trzymał mnie za włosy, abym nie upadła zaczął błądzić rękoma po moim ciele. Mocno chwycił moje piersi i ucisnął gwałtownie. Zawyłam z bólu. W tym momencie Harry uderzył go od tył, a ja znów upadłam na zimną podłogę. Moja bluzka była lekko rozchylona, ukazując mój czarny stanik. Leżałam na ziemi, nie dałam rady nawet się podnieść. Dlaczego to zawsze ja obrywam? Pytałam samą siebie z poirytowaniem. Harry wycelował pięścią w jego twarz i wyrzucił go za rozwalone drzwi. Mężczyzna nie miał już siły, aby tu wracać, wiec po prostu uciekł w stronę lasu, upewniając się czy Harry go nie goni. Chłopak szybko podszedł do mnie. Przykucnął, chciał obejrzeć moje rany, lecz pod wpływem jego dotyku jęknęłam głośno. Co spowodowało, odsunięciem się jego reki. Pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do swojego samochodu. Wtulałam się w jego ramie, gdy prowadził mnie do auta. Delikatnie włożył mnie do środka, a sam usiadł po drugiej stronie.
- Wszystko dobrze? - Hm.. przez ostanie dni, dosyć często słyszę do pytanie. Nie odezwałam się. Kiwnęłam tylko lekko, przecząco głową. Na co on zrobił duże oczy.
- Co cię boli?
- Wszystko. - Odparłam z bólem, chwytając się za brzuch. Nie chciałam tego wyolbrzymiać, ale na prawdę tak się czułam. Jedyne o czym teraz myślałam, to żeby wziąć orzeźwiającą kąpiel i położyć się spać. Zawiózł mnie do siebie do domu i zaprowadził do pokoju. Położył mnie wygodnie na łóżku, a sam poszedł po apteczkę. Z trudem udało mi się podnieść, gdy zielonooki przystojniak zniknął za drzwiami. Podeszłam lekko chwiejąc się do łazienki, gdy poczułam ucisk w tali.
- Gdzie się wybierasz? - Usłyszałam jego opiekuńczy głos.
- Wykąpać się. - Odparłam z wykończeniem. Sadziłam, że po tych słowach odejdzie ode mnie, ale ten tylko zamknął drzwi za sobą i odwrócił mnie do siebie.
- Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci w takim stanie zostać sama. - Zapytał retorycznie, widząc moje zdziwienie.
- Harry. To tylko wanna. - Powiedziałam z irytacją w głosie.
- A jak się poślizgniesz? - Znów spojrzał na mnie. Widać było, że nie chciał dać za wygraną. Wolałam już położyć się na tym jego łóżku i zasnąć. Ale jednak musiałam zmyć z siebie to wszystko. Zdecydowałam się jednak na prysznic, stojący obok. Chwyciłam za koniec mojej piżamy, aby ją zdjąć. Tak samo ze spodenkami. gdy byłam już tylko w bieliźnie, miałam niemałe opory, żeby to zdjąć. Wtedy Harry chwycił gumkę moich majtek i powoli zjechał nimi w dół, tak że opadły na moich kostkach. Wtedy spokojnie wyszłam z nich. Zaczerwieniłam się, widząc pragnienie w jego oczach. Jednak szybko zniknęło, gdy spojrzał na mój brzuch. Tuż pod piersiami formował się dosyć duży siniak. Przełknęłam głośno ślinę, gdy delikatnie dotykał tego miejsca. Gdy skończył je "badać" mocno przyciągnął mnie do siebie, zmykając w ciepłym ucisku. Było mi wtedy niezmiernie zimno, gdyż stałam w samym staniku. Widać było, że i on mu przeszkadzał. Po chwili jego duże ręce, dobrały się do jego zapięcia, które w ułamku sekundy odpiął. Moje polika jeszcze bardziej się zaczerwieniły. Klepnął mnie lekko w tyłek, abym weszła pod prysznic. Włączył ciepłą wodę, po czym cofnął się, aby ściągnąć z siebie zbędne ubrania. Gdy już on również był nagi wszedł pod wodę, stając za mną. Wziął gąbkę, nalał na nią różowego płynu i zaczął mnie nią delikatnie myć. Najpierw plecy, brzuch, a potem zaczął zjeżdżać w dół. Gdy był już blisko mojej kobiecości, jęknęłam cicho. Tam również główną rolę, ogrywało okropne pieczenie. Gdyż mężczyzna uderzył mnie w krocze gdy próbowałam się uwolnić. Odłożył gąbkę, co mnie dosyć zdziwiło. Ale po chwili znów zagościł przy moim intymnym miejscu. Tym razem ręką delikatnie zaczął je pocierać to w górę, to w dół. Na początku było bardzo przyjemnie, lecz w jednym momencie wszystko się zmieniło. Harry powoli włożył we mnie swojego wskazującego palca, co wywołało u mnie głośne jęknięcie.
- Spokojnie. Zaraz będziesz czuła się jak nowo narodzona - Szepnął w moje ucho. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc oddałam się mu. Choć wcale, to nie było przyjemne doznanie. Po chwili dołączył do mnie, jego drugi palec. Znów jęknęłam gardłowo. Na co on tylko zaczął mocniej się we mnie wbijać. Nagle poczułam to. Poczułam jak przez moje ciało przelewa się fala przyjemności. Lecz pod wpływem dotyku Harrego oraz gorącej wody, która nadal się lała. Poczułam się strasznie słaba.
- Harry - wyjąkałam chwytając go za nadgarstek, aby przestał. czułam jakbym zaraz miała zemdleć. - Zaraz zemdleje. - Powiedziałam prawie nie słyszalnie. Oparłam głowę o jego ramię, gdy poczułam, że moje nogi odmawiają współpracy ze mną.
- Harry! Proszę, przestań. - Zebrałam się na głośniejsze dźwięki. W ułamku sekundy wyjął ze mnie swoje palce i obrócił mnie w swoją stronę. Oczy mi się już powoli same zamykały. Dobrze że ustąpił, bo nie chciałam zemdleć. Nie pod prysznicem. Nie przy nim. Nie naga. Wtuliłam głowę w jego silny tors, na co on tylko pocałował mnie w czubek głowy. Zakręcił wodę i wyszedł. Rozłożył szeroko mięciutki ręcznik i pomógł mi wyjść. Po czym wplątałam się w jego ramiona owijając materiałem. Po chwili sam również wziął ręcznik i zawiązał go sobie w pasie. Chwycił mnie za ramiona i wprowadził znów do swojego pokoju. Po czym rzucił w moją stronę swoją dużą bluzkę i szorty. Nie miałam ochoty zakładać jego ubrań, ale również nie chciałam spać w ... niczym. Więc zgodziłam się. On sam również wziął dla siebie ubranie i wrócił do łazienki, abym została przez chwilę sama. Po chwili obydwoje byliśmy już w piżamach. Wtuleni w siebie leżeliśmy pod cieplutką kołdrą.
- I co teraz? - Spojrzałam na niego pytająco. - co z moim domem?
- Przez jakiś czas zamieszkasz ze mną. Dopóki nie wymienią drzwi u ciebie. - Wyjaśnił pewny siebie. Tak, jakby to było oczywiste. Nie chciałam mieszkać z nim. Znów zaczęłam zastanawiać się, nad sms'em od lily. Nadal się go nieco bałam, ale gdy był przy mnie czułam się bezpieczna. Sama nie wiedziałam, co mam teraz zrobić.
_________
Jak mówiłam pojawiły się sceny, które czytaliście na własną odpowiedzialność. Mam nadzieje, że post się podoba i że nie możecie doczekać się następnego :D
Ps. Następny rozdział dodam dzisiaj, wieczorem. <3
Mmm jak świntuszysz xD Lubię takie opowiadania :D czekam na nexta ;*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajnie wyszedł ci rozdział +18 :)
OdpowiedzUsuńBoże kocham to ! ;*
OdpowiedzUsuń"BIŁ JAKĄŚ RUDĄ. " UPS ? .XD
OdpowiedzUsuń