czwartek, 5 czerwca 2014

30.

2 dni później...

Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu, byłam nieco niezdezorientowana. Leniwie podniosłam go z nocnej szafki i wyłączyłam alarm. Nie miałam najmniejszej ochoty podnosić się z wygodnego łóżka. Kątem oka spojrzałam na zegar, który wisi na ścianie. Gdy ujrzałam godzinę od razu się podniosłam i nerwowo przeczesałam włosy. Harry nadal smacznie spał. Wkurzało mnie to, że on może, a ja nie. Podeszłam z powrotem do łóżka i uklęknęłam na nim.
- Harry... - Potrząsnęłam nim delikatnie mając nadzieję, że się obudzi. - Wstawaj. - Nadal nic. Boże, on śpi jak by był zabity. Nic na niego nie działa. Pochyliłam się nagle i pocałowałam go niepewnie w usta. "Może chociaż to zadziała", pomyślałam w duchu. Harry nawet nie otworzył oczu. Ciężko dyszał, ale to przez to, że nie mógł oddychać przez usta. Zrezygnowana oddaliłam się lekko od niego, lecz wtedy chwycił nagle moje nadgarstki, siadając. W skutek czego znalazłam się pod nim. Zaczął mnie całować w usta, po czym zjeżdżać coraz niżej. Moje serce biło jak szalone pod jego dotykiem. Boże, przez niego jeszcze chwila i dostane zawału. Sięgnął rękoma pod moją bluzkę, lecz mój telefon dał o sobie znać w formie budzika. Harry wypuścił głośno powietrze. Widać było, że wkurwił się. Z resztą ja również. Kocham go gdy jest taki czuły i troskliwy. Ciekawi mnie tylko, dlaczego. Co nim tak wstrząsnęło, że postanowił się zmienić. No bo chyba nie sam z siebie. Coś musi być na rzeczy. 
- W którym mi lepiej? - Z zamyśleń wyrwał mnie słodki głos Harrego. Stał przede mną w samych bokserkach, miał rozpiętą całkiem koszulę, a w rękach trzymał dwa krawaty. Spojrzałam na niego z pożądaniem. Już tyle dni nie robiliśmy "tego". Pragnęłam go, lecz on chyba nie odwzajemniał tego. 
- Ten po prawej. - Wskazałam wreszcie na jego dłoń. Chwycił go mocniej zaciskając, po czym ten drugi rzucił gdzieś na podłogę. Hm.. może wreszcie ubrałabym się?! Wstałam z łóżka powoli i podeszłam do dużej szafy przy oknie, po czym zaczęłam przebierać w rożnych strojach. Chciałam, by sukienka była inna niż tych wszystkich dziewczyn. W końcu to pogrzeb moich rodziców. Ahh ciekawe czy Damon w ogóle przyjdzie. W końcu to również jego rodzice. Nie ważne czy wywalili go z domu, czy nie. Nadal na pewno go kochają.. kochali. Bardzo wolno to wszystko dochodzi do mnie. Nie mogę wciąż w to uwierzyć. To wszystko wydaje się takie nieprawdopodobne, nawet po tych dwóch czy trzech dniach. Nie miałam siły, aby nawet wystroić się czy coś w tym stylu. Wybrałam pierwszą, czarną sukienke jaka wpadła mi w ręce. Do tego czarne szpilki i mała, zgrabna torebka. Włosy upięłam w wysokiego koka i oczywiście odrobina makijażu. Gotowa wyszłam z łazienki. Podeszłam do drzwi sypialni w poszukiwaniu Harrego, lecz go tam nie było. Stanęłam na szczycie ogromnych schodów, wypatrując Harrego na dole. Gdy wreszcie go dostrzegłam zrobiłam krok na schody, aby do niego zejść. Powoli schodziłam na dół, ponieważ było to nie małe wyzwanie w tych okropnych szpilkach.
- Wow - Harry aż zmrużył oczy. Wyglądał tak słodko i bezbronnie, aż miałam ochotę go pocałować. Gdy już byłam przy dole, moja niezdarność wzięła górę i potknęłam się o ostatni schodek. Na szczęście Harry wykazał się sprytem i szybkością. Upadłam prosto w jego silne ramiona. Zaśmiał się gardłowo, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję i spojrzałam mu głęboko w oczy. Harry odwzajemnił te gest. Czułam jak motylki w moim brzuchu budzą się do życia. Nie wiem czemu, ale Harry zawsze wywołuje na mnie potężne emocje. Staliśmy tak jeszcze przez chwilę, po czym chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę drzwi wejściowych. Wtedy puścił moją dłoń i szybkim ruchem otworzył je przede mną.
- Panie przodem. - Odrobinę się schylił i gestem ręki wskazał aby wyszła. Gdy tylko przekroczyliśmy próg ponownie chwycił moją dłoń. W tym momencie byłam mu za to niezmiernie wdzięczna, ponieważ nasz dom znajdował się na wzgórzu, a ja miałam na sobie zajebiście wysokie obcasy. Dobrze, że tego nie dostrzegł. Na pewno by od razu to wykorzystał, musiałabym go nie znać.Harry znów zachował się jak dżentelmen, otwierając mi drzwi od strony pasażera. 
- Dziękuję. - Powiedziałam trochę zawstydzona. Nie wiem czemu, ale wymawianie tego rodzaju słów zawsze mnie peszyło. Już po chwili Harry siedział obok mnie zapalając silnik. Jeszcze przed odjazdem sprawdziłam czy wszystko mam. Na szczęście niczego nie zapomniałam.
***
Cały czas jazdy spędziliśmy w ciszy. Bardzo się denerwowałam pogrzebem rodziców. Harry natomiast wyglądał na niewzruszonego. W sumie jak zawsze, jeśli chodzi o takie sprawy. Byłam ciekawa czy dużo ludzi się pojawi, no i oczywiście kto będzie. Było to dla mnie nieco krępujące, bo połowy rodziny nawet nie znałam lub nie pamiętałam. Mam nadzieję, że nie będą mi tego wypominać. No bo to też trochę chamsko z mojej strony. 
_____________________________
Miałam napisać dzisiaj dłuższy rozdział, tzn. jeszcze z pogrzebem, ale niestety brakło mi czasu ;c przepraszam. :)

8 KOMENTARZY = NEXT <3 
            

8 komentarzy: