poniedziałek, 28 lipca 2014

42.

Kilka dni później...

Znasz to uczucie, kiedy nic nie idzie po twojej myśli? Kiedy czujesz, że cały świat spada ci na głowę?
Witaj w moim świecie. 
Z Harrym tak normalnie nie rozmawiałam od incydentu na strychu. Tęsknie trochę za nim, ale nigdy tego nie przyznam. Harry codziennie rano wychodzi, a wraca dopiero wieczorami, a nawet w nocy. nawet nie śpimy już razem. Natomiast mam lepszy kontakt z Zaynem. Przeważnie gdy Harryego nie ma, właśnie on dotrzymuje mi towarzystwa. Co prawda i tak często się sprzeczamy, ale wolę to niż siedzenie samej. 

***
Dziś również Harrego nie ma. Zayn nie długo ma przyjść, więc poszłam umyć włosy. Weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi. Ściągnęłam bluzkę, aby jej nie umoczyć i nachyliłam się nad wanną. Rozpuszczając włosy.
Gdy już wypłukałam umyte włosy, nagle poczułam czyjeś ręce na moich pośladkach. Gwałtownie się odwróciłam, wpadając na osobę za mną. 
- Hej mała. - Przywitał się Zayn. Odetchnęłam z ulgą.
- Cześć. - Odpowiedziałam podchodząc do lusterka, aby wziąć suszarkę.

***
Już dłuższy czas siedzimy w salonie, oglądając jakiś śmieszny film. Dużo przy tym rozmawiamy i komentujemy. Szkoda, że z Harrym się tak nie dogadujemy. Brakuje mi go. Tych jego włosów, ciągle w nieładzie ; hipnotyzujących zielenią oczów ; Tych pełnych, malinowych ust... 
STOP! 
Nie mogę o nim cały czas myśleć. 
Nerwowo spojrzałam na Zayna, który już chyba wiedział o co chodzi. W ostatnich dniach, dużo ze sobą rozmawiamy i wie co coś więcej o mnie, niż jeszcze nie tak dawno. Natomiast ja, wiem o wiele mniej. Może dlatego, że jestem straszną gadułą, a on znowu bardziej tajemniczy. 
- Boże Rose, widziałaś to?! - Zwrócił moją uwagę fragmentem z filmu. Jakoś nie byłam teraz w humorze na takie rzeczy. Nagle zadzwonił telefon Zayna. 
- Tak? - Odebrał nawet nie wstając z kanapy. Harry to od razu by poszedł na drugi koniec domu, żebym tylko nie podsłuchiwała. Żałosne. 
- No dobra, zapytam. - Znów odezwał się Zayn. Nie słyszałam z kim, a tym bardziej, o czym rozmawia. Ale przypuszczam, że to właśnie mnie o coś chce zapytać. 
- Louis, czekaj. - Przyłożył sobie telefon do torsu, zagłuszając połączenie. - Rose, chcesz iść na imprezę do Louisa i reszty? - Spytał. Wiedziałam, że o mnie chodziło.
- Jasne, tylko Harry... - Przypomniałam sobie o jego zakazie wychodzenia poza posesje. Psychiczny człowiek.  
- Spokojnie. Ja się będę tłumaczył. - Zapewnił mnie. Nie wiem czemu, ale zaufałam mu. I tak wiem, że przez to będę mieć przejebane, ale trudno. Raz się żyje, c'nie? 
- No to idziemy. - Upewniłam go. 
- Ok. To przyjedziemy za niedługo. - I tym samym rozłączył się z Louisem. 
Zostawiłam Zayna samego na dole, gdyż poszłam się przyszykować.  
_____________________________
Krótki, bo krótki, ale jest. Przepraszam, że dopiero teraz dodaje, ale w dzień w ogóle nie miałam czasu ;-; No, ale obiecałam, że dodam jeszcze dzisiaj, no i... jest dzisiaj. :D
Taka sprytna ja xD  

Min. 6 komentarzy = jutro next <3

niedziela, 27 lipca 2014

41.

   Rano obudził mnie strasznie silny ucisk Harrego przy moim biodrze. To tak jakby bał się, że ucieknę. No w sumie.. słusznie. Ledwo udało mi się wygramolić spod jego mocnego objęcia. Nie byłam głodna. W sumie to na nic nie miałam ochoty. Bardzo mi się nudziło, więc postanowiłam udać się na strych. Właściwie to jeszcze nigdy tam nie byłam, wiec ten pomysł wydawał się bardzo ciekawy. Gdy byłam już przed drzwiami zorientowałam się, że są uchylone. Widocznie ktoś tu nie dawno był. Weszłam po schodach powoli, ponieważ było tam bardzo ciemno, Gdy byłam już na górze, zaczęłam szukać przełącznika do światła. 
- Bingo. - Powiedziałam gdy w końcu udało mi się go znaleźć. Dopiero gdy włączyłam światło zorientowałam się, jak bardzo jest to miejsce zagracone. Ale największą uwagę przykuło duże, białe pianino, stojące na samym środku. Widać, że od nie dawna tu się znajduję, ponieważ kurz nie zdążył na nim osiąść. Podeszłam bliżej uważnie obserwując przedmiot. Byłam bardzo ciekawa skąd to się tu wzięło. No i jak? Przecież widziałabym jak wnoszą. Usiadłam nie pewnie na ławeczce i pozwoliłam moim palcom działać. Jako dziecko uwielbiałam grać na wielu instrumentach. 
Po jakiś czasie gdy już czułam się dobrze grając, zaczęłam cicho śpiewać moją piosenkę, którą napisałam kilka lat temu. Dawno już jej nie wspominałam.  

Cały życie prosta droga, 
nie chce zbaczać z niej. 
Szukam szczęścia w życiu
patrząc w każdy kąt i cień.  
Kiedyś znajdę cię, to wiem 
szukam całe noce, dnie.
By po prostu podejść i
powiedzieć kocham cię. 

- Nie musisz mnie szukać. - Nagle usłyszałam za moim plecami. - Wystarczy podjeść. - Drwił ze mnie. Tsa żeby jeszcze ta piosenka była o nim.. Odwróciłam się wstając i ujrzałam idealne ciało Harrego, które opiera się o drewniane drzwi. Aż mi tchu zabrakło. Ale postanowiłam się pozbierać. Chciałam wyminąć go i wyjść stąd, lecz ten zatamował mi jedyną drogę. Chwycił mnie w talii i zmniejszył dystans między nami. 
- Ślicznie śpiewasz. - Wyszeptał mi do ucha, a moje serce robiło sobie właśnie fikołki. 
- I wyglądasz, gdy się denerwujesz. 
Po tych słowach musną delikatnie mój policzek i zwiększył odległość naszych ciał. Za co mu w głębi duszy dziękowałam. Ale nie odszedł, wgapiał się we mnie jakby mnie pierwszy raz na oczy widział. 
- Nie gap się tak na mnie. - Zwróciłam mu uwagę, lecz ten nic sobie z tego nie robił. 
- Nadal nie wiem... dlaczego ?
Przemówił wreszcie, ale jak na złość nie wiedziałam o co mu znów chodzi. Patrzyłam na niego pytająco, zastanawiając się nad sensem pytania. Aż w końcu mnie olśniło.
- Nie chce o tym rozmawiać. 
Wybełkotałam nie chętnie. Lecz jego to chyba nie przekonało. Strasznie upierał się, cały czas nie dając mi spokoju. Dlaczego on nie rozumie, że mu tego nie powiem?! Denerwuje mnie coraz bardziej. Spuściłam głowę, aby uniknąć kontaktu zwrotkowego. 
- Rose, proszę. Powiedz mi. - Chwycił mój podbródek w dwa palce, po czym podniósł go, abym spojrzała na niego. Kretyn. 
- Powiem ci. Obiecuję. Ale nie teraz. - Wszystko aby tylko nie dręczył mnie więcej. 
- No dobrze. Ufam ci, Rose. - Po ostatnim zdaniu coś się we mnie obudziło. Tak jakby poczucie winy. Tylko czemu? Przecież nic złego nie zrobiłam. No tak obietnica. Dam radę. 
- Dzięki. - Wymamrotałam i uwolniłam się z jego objęć, opuszczając to miejsce. 
__________________________
I tak jak obiecałam - kolejny rozdział dzisiaj. Tez nie jest jakiś mega długi, ale przynajmniej jest. 

min. 5 komentarzy - jutro next <3     


40.

Olałam jedzenie i usiadłam na kanapie, obok Zayna, który oglądał jakiś durny film o morderstwach itp. Nie wiem po co on ogląda takie rzeczy, skoro w każdej chwili może nadać temu realistyczny wyraz. Boże, o czym ja myślę. Chciałabym zobaczyć się z Damonem. Nie wiem czemu, ale po prostu tego chciałam. Potrzebowałam , aby ktoś wreszcie potraktował mnie normalnie. Ale najwidoczniej takiej osoby nie znajdę w tym domu.
- Jak się czujesz? - Nagle usłyszałam głos mulata. - Przesadziłaś trochę wczoraj. 
Znów zwrócił się do mnie, ale nie odpowiedziałam, ponieważ byłam już przed drzwiami wyjściowymi. 

- Powiedz coś czego nie wiem. - Bąknęłam, lecz raczej tego nie usłyszał. W ogóle nie wiem co sobie myślałam. To tylko pogorszyło sprawę. Harry teraz nie da mi spokoju. Usiadłam zrezygnowana na pobliskim murku. No nie doszłam zbyt daleko, ponieważ znajdowałam się nadal na posesji. Chciałam przemyśleć to i owo, a to miejsce wydawało mi się najodpowiedniejsze. 

***

Nagle zobaczyłam strasznie jasne światło, głowa mi pękała, a noga zdrętwiała. Dopiero teraz zorientowałam się, że usnęłam. Robiło się już ciemno, a ja leżałam na zimnym i brudnym murze. Aż mnie ciarki przeszły. Wstałam dość szybko i niemal od razu tego pożałowałam. Noga mi tak zdrętwiała, że nie mogłam ustać. W ostatniej chwili przed pocałunkiem z ziemią chwyciłam ręką lampę stojącą obok. Uff. Jakoś nie przekonuje mnie zapoznanie się z glebą. 

 
 Gdy weszłam do domu dostrzegłam, że nie ma nikogo, a przynajmniej w moim zasięgu.Wzięłam tylko jogurt z lodówki i poszłam do góry, a konkretniej do łazienki. Gdzie również dokończyłam przekąskę. Tak wiem, iż mówiłam, że nie będę nic jeść, ale jestem tak cholernie głodna, że nie wiem czy wytrzymam dłużej. Wzięłam szybki prysznic i w ręczniku poszłam do pokoju, bo jak to ja, nie wzięłam ubrań ze sobą. Szłam dość żwawym  krokiem, gdyż było mi cholernie zimno. Przy wejściu do pokoju stanęłam na chwilę nasłuchując, lecz gdy nic nie usłyszałam weszłam mając nadzieję, że Harry już śpi. Ale gdy tylko uchyliłam drzwi zorientowałam się, że chłopaka tam wcale nie ma. Zastanawia mnie gdzie w takim razie się znajduję. Poszłam do dość obszernej szafy w poszukiwaniu piżamy. Niestety z tego co zdążyłam dostrzec położyłam ja na najwyższej półce. Stanęłam na palcach, jedną ręką przytrzymując ręcznik, aby nie spadł. Natomiast drugą próbowałam dosięgnąć ubrania. Nagle zaprzestałam jakichkolwiek czynności, gdyż poczułam czyjeś dłonie na mojej talii. Moje serce "pracowało" na najwyższych obrotach. 
- Nie rób tego... - Poczułam jego usta przy moim uchu. Dopiero teraz zorientowałam się, że przegryzałam wargę. 
- Jesli nie chcesz, abym przeleciał cię tu i teraz. - Dokończył Harry z onieśmielającą chrypą. Szybko wypuściłam dolną wargę i zacisnęłam mocniej ucisk przy ręczniku.
- A już myślałem. - Dodał po chwili nieco zawiedziony. Bosz, co za człowiek. 
- To źle myślałeś. - Wreszcie "odzyskałam mowę" i znów podniosłam się, aby zrobić to co miałam, gdy mi przeszkodzono. Lecz jednak Harry był szybszy i z tego powodu, że jest dużo wyższy ode mnie, podanie mi ubrań, nie sprawiło mu żadnej trudności.
- Dzięki. - Wybełkotałam i wróciłam do łazienki, aby się ubrać. 
________________________________________
Tak, wiem że kolejny krótki rozdział, ale zauważyłam, że już mniej komentujecie ;c I dlatego też nie dodałam wczoraj postu.. ;( 
Mam nadzieję, że znów zaczniecie być aktywni, ponieważ to bardzo motywuję i wtedy mam ochotę pisać i wgl. 

Jeśli będzie tu min. 5 komentarzy to dodam jeszcze dzisiaj kolejny <3 ♥ 

czwartek, 24 lipca 2014

39.

Rano, a raczej przed południem obudziłam się opleciona rękoma Harrego. Powoli wstałam już czułam się o wiele lepiej, nie wiem czemu wczoraj aż tyle tak się czułam, zazwyczaj to jest góra godzina. Może faktycznie za dożo wzięłam, albo coś nieco mocniejszego.. Było strasznie ponuro i zimno dzisiaj. Zapowiadał się zły dzień. Poszłam wziąć prysznic, ponieważ wczoraj nie miałam jak. 
Dość szybko się umyłam, wiedząc że zaraz Harry się obudzi, a wtedy dopiero się zacznie.

***

Ubrana wyszłam z łazienki, prosto do sypialni w której Harry juz na mnie czekał. 
- gdzie byłaś? - Usłyszałam zaborczy głos Harrego, który przyprawiał mnie o dreszcze.
- W łazience. - Odparłam nie chętnie i wyminęłam go, siadając na łóżku, przy oknie. Harry jeszcze chwilę tak stał, po czym też się do mnie przyłączył i usiadł obok. 
- Powiesz mi w końcu co się wczoraj wydarzyło? - wiedziałam, że w końcu zapyta. Tylko nie za bardzo wiedziałam co mu odpowiedzieć. Patrzył na mnie cały czas, domagając się opowiedzi.
- Skoro wiesz, to po co pytasz? - Odchrząknęłam z pogardą. bardzo dziwne było jedynie to, że jeszcze się nie wkurwił. 
- Chceusłyszeć to od ciebie.
Powiedział z wyższością. Irytuje mnie strasznie. 
- Czemu się naćpałaś? I skąd w ogóle wzięłaś prochy? - Mmm... czyli bawimy się w tysiąc pytać na minutę. Niestety, ale nie przepadam za tą grą. 
- To nie twoja sprawa. 
Wysyczałam wstając, lecz Harry podniósł się szybciej i chwycił mnie za nadgarstek, tym samym obracając ku sobie. Nadal udawałam silną , choć przeraziłam się. 
- Skoro pytam, to widocznie jest. - Tym razem to on wysyczał mi w twarz. Upss. Udało się mi go wkurzyć. Brawo Rose. 
   - A więc? - Znów spytał zbliżając swoją twarz do mojej. Nie wiedziałam co chce zrobić. Jedyne co czułam, to strach. 
- Ja-ja.. - Zaczęłam się jąkać nawet chcąc powiedzieć prawdę. Zresztą.. nie mogę powiedzieć mu prawdy. Znienawidziłby mnie, albo...? Nie, nie, nie to wykluczone. Nagle poczułam usta Harrego przy moim uchu. Uff a już myślałam, że mnie pocałuje, wtedy pewnie wszystko bym mu wypaplała. 
- Czekam. - Wysyczał mi uwodzicielsko. Aż się rozpłynęłam. Oh Rose weź się w garść, bo znów się zdenerwuje. Skarciłam się w myślach. 
- Kupiłam. - Odpowiedziałam cicho. Jednak nie do końca przemyślałam to słowo. Oczy Harrego automatycznie się poszerzyły. Teraz bałam się go jeszcze bardziej. 
- Od kogo? - Bardziej powiedział, niż spytał. Nie mam pojęcia co teraz wymyślić, przecież on pewnie zna tu wszystkich dilerów. Jeżeli w ogóle sam nim nie jest.
- Billy. - Wymamrotałam niewyraźnie. 
- Kto? - Oh wiedziałam, że to nie wypali. Spuściłam wzrok na podłogę i powtórzyłam.
- Mhm. - Mruknął tylko i wreszcie mnie puścił. Chyba to łyknął. Wow. Nie spodziewałam się, że zdoła się nabrać. No, ale jak widać, udało się. Harry znów usiadł na łóżku i zakrył dłońmi twarz. 
- Dlaczego? - Spytał. Było widać, że męczy go to. Ale na pewno mniej niż mnie, te wszystkie pytania z jego strony. Nie odpowiedziałam mu. Wyszłam po prostu z pokoju i udałam się do kuchni. Strasznie zaschło mi w gardle. Gdy tylko do niej weszłam zobaczyłam siedzącego na kanapie Zayna. Ah ale on mnie już wnerwia. 
- Harry przygotował śniadanie dla ciebie. 
Zwrócił się do mnie Mulat. Nie będę jeść nic. Skoro mnie tu przetrzymuje, to już wolę umrzeć z głodu, niż przystać na jego warunki. Co on sobie kurwa myśli!? Że jest jakimś panem, nie wiadomo czego? Że może rządzić wszystkimi od tak? No chyba nie, kurwa. Nie wiem jak inni, ale ja na pewno nie mam zamiaru być jego kolejną zabaweczką. mam własne życie i mam również prawo o nim decydować. A ten skurwysyn odbiera mi to. Nienawidzę go. Lepiej niech mi się, nawet nie pokazuje na oczy. Ah dlaczego wszyscy chłopcy tacy są?! Czy poznam kiedyś kogoś normalnego?
 O to jest pytanie. 
_____________________________
Siemka :** Ostatnio często dodaje, bo gdy widzę tyle wyświetleń i komentarzy aż chce mi się pisać :D Jeśli dalej tak dobrze pójdzie następny post dodam.. uwaga! Już w sobotę! <3 
Aaa i dodałam stronę - "nominacje", ponieważ dwa razy zostałam nominowana do Liber Award, za co oczywiście bardzo dziękuję :) 
Kocham was i miłego dnia :* 

Komentarze bardzo motywują :) 

środa, 23 lipca 2014

38.

Siedziałam tak już przez dłuższy czas, zdecydowanie dłuższy niż za poprzednim razem. Miałam już tego dosyć. Tym bardziej, że już jakiś czas tak mam. Z zamyśleń wyrwał mnie widok Zayna w moim zasięgu. Nawet nie wiem kiedy on tu wszedł. Widać było, że zdziwił się moim zachowaniem. Od razu gdy tylko mnie zauważył podszedł do mnie. Z jego oczu można było odczytać współczucie i troskę. Czyli na moje - łaskę, której najmniej teraz potrzebowałam. Uklęknął przede mną i patrzył na mnie, dokładnie wszystko skanując. To dziwne. Przecież my tak rzecz biorąc to się nie lubimy. Ba. Nienawidzimy. Nie po tym co mi zrobił. Nigdy mu nie wybaczę. 
- Co ci jest? - Nagle spytał. 
- Odczep się. - Wybełkotałam. C prawda ból już powoli mijał, ale i tak źle się czułam. 
- Harry wie w jakim stanie się znajdujesz? - Zadał kolejne pytanie, na które również nie miałam ochoty odpowiadać. 
- Tsa wiem. - Nagle usłyszałam głos Stylesa. Stał w progu pokoju, jakby nigdy nic, w sumie czego mogłabym się, po nim spodziewać. Zayn znów wrócił wzrokiem na mnie.
- Jadłaś coś? - Wrócił również do zadawania setki pytań. Nic sobie z tego nie robił, że Harry jest za nim. Kucnęłam przecząc głową. Wtedy Zayn wstał i podszedł do Harrego. Nie wiem co ich wszystkich  tak obchodzi moje zdrowie. 

***Oczami Harrego***

 - Coś ty jej dał? - Spytał rozbawiony Zayn. Nie odpowiedziałem, w końcu to nie moja wina. 
- Wiesz stary, w takim stanie, możesz ją łatwo zer...
- Nie. 
Przerwałem mu od razu, gdy dostrzegłem do czego zmierza. Patrzył na mnie pytająco. 
- To, że jest prawie nie przytomna, nie oznacza, że mam ją od razu przelecieć. - Wysyczałem w jego stronę. Choć nie ukrywam, że gdyby to nie była Rose, już dawno bym to zrobił. 
- Ale ona serio wygląda jak na haju. - Z zamyśleń wyrwał mnie głos Zayna. Znów podszedł do niej, a ja tuż za nim.
- No spójrz tylko. - Przerwał na chwilę. - Podkrążone, czerwone oczy, sparaliżowane ciało... 
Patrzyłem na Rose jak na przestępce. Tak jakbym sam nigdy nie brał. No, ale to dziewczyna. I do tego moja dziewczyna. Ona nie może brać jakiś prochów. Ona chyba nawet nie wie czym to grozi.. Uklęknąłem znów przed nią. 
- Rose... - Zacząłem nie pewnie, patrząc na jej twarz. - Czy ty coś brałaś? - Spytałem już bardziej pewnie. Chociaż to było już niemal pewne, miałem jednak mały płomień nadziei, że to wcale nie prawda. Lecz gdy dziewczyna nic nie odpowiedziała, wszystko było już jasne. Jedyne co mnie teraz dręczyło, to powód. Ale wiem, że teraz i tak by mi nie odpowiedziała, więc nie pytałem. Byłem na nią zły, a jednocześnie bałem się o nią. Wziąłem ją na ręce ignorując jej sprzeciwy i docinki. Teraz ważniejsze jest jej zdrowie, niż opinia. 
- Zostaw mnie. - Rose nadal próbowała się wyrwać, gdy szliśmy schodami w górę. Położyłem ją na łóżku w sypialni. Przykryłem ją kocem i odszedłem kawałek. 
- Przyniosę cos do picia.
- Nie trzeba. - Zaprotestowała jak zwykle, ale ignorowałem to. 
- I co z nią? - Zayn stał nadal w salonie. Wypuściłem głośno powietrze z płuc. 
- Nie wiem. - Co go to tak strasznie obchodzi.. nigdy nie przejmował się osobami, które przyprowadzałem do domu. oś musi być na rzeczy. 
- Musiała się nieźle naćpać, skoro jest w takim stanie. 
Dalej mówił Zayn. Irytował mnie. No może nie biorę tak często jak on, ale wiem o tym tyle samo co on. 
- Wiem. - Odparłem nie chętnie. To dlatego cały czas wydaje się być taka jakby zmęczona. A może ona traci przytomność? Sam już nie wiem. Muszę z nią to wyjaśnić i to szybko, nim znów coś weźmie.
- Wiesz może chociaż co to mogło być? - Znów spytał Zayn. Jak mogę kurwa wiedzieć?! Czy on w ogóle myśli?! 
- Nie. Nie mam nic z tego w jej zasięgu. 
- Może nie od ciebie to ma... 
Widać było, że Zayn głośno myślał.
- A co cię to tak obchodzi? 
Wypaliłem wreszcie. Przez chwilę patrzył w tym samym kierunku, co przed pytaniem. Zupełnie jakby go nie usłyszał.
- To twoja dziewczyna, stary. Chyba normalne, że się interesuję. - Nadal mi tu coś nie gra, ale nie będę już dopytywał. Niech wie, że coś podejrzewam. Podszedłem do jednej z szafek kuchennych i wyciągnąłem butelkę wody mineralnej. Może chociaż to wypłuczę z niej te wszystkie prochy. 

- Wypij. - Powiedziałem stanowczo. Na jej twarzy pojawił się mały grymas, ale wzięła ją ode mnie. Usiadłem obok niej na łóżku i patrzyłem jak piję wodę. Trzymałem rękę na jej plecach, aby nie spadła znów na łóżko. Może i nie była już sparaliżowana, ale i tak bardzo słaba. Gdy wypiła większe pół wody, odłożyła ją na stolik. Po czym znów położyła się, odwracając do mnie tyłem. Postanowiłem wziąć szybki prysznic i również położyłem się obok niej. Oplątem jej talię rękoma, jak to mam w zwyczaje i przycisnąłem ją mocno do mojego torsu. 
- Hej Rose.. - Cały czas gnębi mnie pytanie - dlaczego? Nie odpowiedziała. Widocznie już śpi. No trudno, wrócimy do tego jutro. Muszę wiedzieć co ją do tego skłoniło. I od jak dawna bierze? Bo z tego co mi się wydaje, to już trochę. 
___________________________    
Heej :* Jejku nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, gdy wchodzę teraz na bloga i widzę tyle wyświetleń! Od ostatniego rozdziału liczba wyśw. wynosi ponad tysiąc :D
A tak po xa tym, to dziękuję za podesłanie linka do bloga :) Ale to akurat jest nadal aktualne :D
Mam nadzieję, że po tym poście, liczba wyśw. jeszcze bardziej wzrośnie :) A tak na marginesie, to moim marzeniem zawsze było mieć popularnego bloga, dużo czytelników, abym miała dla kogo pisać :) Może kiedyś się spełni.  

czytasz? = komentuj :

sobota, 19 lipca 2014

37.

Rano obudził mnie poranny śpiew ptaków zza okna. Pierwszy raz od dość dawna się wyspałam.Wstałam z lekka przebudzona i podeszłam do okna, aby je otworzyć. Zapowiadał się piękny dzień. Choć tyle, bo wiem, że jak Harry wstanie mój piękny dzień zmieni się w jeden z najgorszych. Na moje (nie) szczęście pamiętam cały wczorajszy dzień, choć w tym momencie wolałabym nic z niego nie kojarzyć. Dałam niezłą plamę. Nie wiem czemu, ale czuję, że powinnam go przeprosić. Wiem, że wczoraj trochę dowaliłam. Właściwie to nie wiem nawet dlaczego tak na niego naskoczyłam, przecież nic takiego nie zrobił... a przynajmniej nie specjalnie. Może faktycznie powinnam go przeprosić i zapomnieć o wszystkim? Sama już nie wiem... mam mętlik w głowie. 

***Oczami Harrego***

Gdy obudziłem się rano, chciałem przytulić się do Rose, ale nigdzie jej nie czułem. Myślałem, że może się gdzieś przesunęła czy coś, więc otworzyłem szerzej oczy i leniwie potrząsnąłem głową aby się przebudzić. Następnie pewnie wstałem z łóżka i wtedy dopiero zorientowałem się, że Rose tu wcale nie ma. Nie ukrywam, że się trochę wkurwiłem. W końcu ona jest moja i tylko moja. To, że się wczoraj trochę pokłóciliśmy nie znaczy, że od razu nie jesteśmy razem. Nie mówię, że ją kocham, bo sam nie wiem czy tak jest. Właściwie to nigdy nie miałem prawdziwej dziewczyny, same laski na jedną noc, powiem szczerze, że podobało mi się to kiedyś, zresztą i teraz bym nie pogardził, ale wtedy mógłbym zapomnieć o Rose. Ona jest inna. Nie kręci ją Harry Styles. Tylko Harrym, którego udało jej się ze mnie wydostać. No nie ważne. W każdym bądź razie byłem na nią zły. Nie wiem czy dam radę się opanować, gdy ją zobaczę. Boje się, że jej coś zrobię. Zszedłem cicho i dość powoli na dół. Zauważyłem rozłożoną na środku kanapę. Czyli tu spała.. zastanawia mnie czemu nie tam gdzie zawsze, czyli ze mną. W końcu wczoraj była nieźle najebana, mogła sobie coś jeszcze zrobić. Nie powinienem tak szybko iść spać, tylko poczekać na Rose. Podszedłem do niej praktycznie niesłyszalnie, gdy dostrzegłem jej drobną sylwetkę przy oknie. Wyglądała na zamyśloną. Objąłem ją pewnie w pasie i położyłem głowę na jej ramieniu. Widać było, że się wystraszyła, bo aż podskoczyła.

***Oczami Rose***


  - Spokojnie kotku. - Gdy usłyszałem jego słowa, aż się we mnie zagotowało. 
- Nie jestem twoim kotkiem. - Wymusiłam sztuczny uśmiech i odepchnęłam go od siebie. Widać było, że był zły. Właściwie to od samego początku, gdy przyszedł. Nagle znów poczułam ręce Harrego na mnie. Chwycił mnie za ramię i odwrócił w skutek czego wpadłam na niego, lecz szybko się odsunęłam. Na co tylko zacieśnił ucisk. Był zły. Ba. Wściekły. Tylko czemu?
- O co ci znowu chodzi? - Spytałam zirytowana. Mam już serdecznie dosyć zaborczego Harrego. Chciałabym aby choć raz dał mi spokój. Ale to zbyt nie w jego stylu. Zbliżył mnie jednym ruchem do ściany, nadal mocno trzymając za ramię. Na mój gust było to zdecydowanie zbyt mocno. Uderzyłam plecami o twardą ścianę. Nie ukrywam, że bolało, ale nie mogłam dać mu tego dostrzec. Miałby satysfakcje z tego, a do tego nie mogłam pozwolić. Nie chciałam, aby wiedział, że ma nade mną przewagę. 
- Grzeczniej. - Wysyczał. Parsknęłam mu prosto w twarz. Chyba go to ruszyło,ponieważ wgapiał mi się w usta bez żadnego słowa. Nie wiedziałam co mam zrobić. Odepchnęłam go lekko, aby móc chociaż normalnie oddychać. Moje serce pracowało na najwyższych obrotach.
- Odsuń się. - Warknęłam, lecz ten wtedy "wybudził się" z transu i znowu przywarł do mnie swoim ciałem. Znów miałam problemy z oddychaniem. Po prostu dławiłam się.
- Nie. - Zaprzeczył pewny siebie.
- Proszę cię, odsuń się. - Prawie błagałam. Nie mogłam złapać oddechu, czułam że jeszcze chwila i wyląduje na podłodze. 
- Masz mi coś do wyjaśnienia. - Powiedział nagle patrząc mi prosto w oczy. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Nie wiem czemu, ale zrobiło mi się zajebiście gorąco i słabo. Po chwili również zaczęło mi szumieć w uszach i wszystko mi się rozmazywało. Harry chyba to zauważył, bo odsunął się wreszcie ode mnie.
- Wszystko okay? - Spytał nieco zmartwiony. Nie odpowiedziałam. Nie zdązyłam. Moje nogi nagle zrobiły się jak z waty i osunęłam się po ścianie, na podłogę.Chwyciłam się za głowę i zamknęłam mocno oczy. Harry również uklęknął i położył dłonie na moich kolanach.
- Ej mała, dobrze się czujesz? 
Znów te jego pieprzone pytania, jakby mało było widać. Głowa mi pękała, a ciało sparaliżowane, nie mogłam nawet się ruszyć. Czułam ogromny ból. Nawet nie wiem dokładnie w którym miejscu. Harry chciał wstać i wziąć mnie na ręce, pewnie żeby gdzieś zanieść, ale sprzeciwiłam się. Nie chciałam żeby mi pomagał. Nie potrzebuję jego łaski. 
- Dam sobie radę. 
Wybełkotałam niewyraźnie. Harry tylko spojrzał na mnie z niedowierzaniem. 
- Serio? - Spytał pewny siebie.
- Tak. - Oznajmiłam równie pewnie. 
- Nie wydaje mi się.
Złapał mnie za rękę, aby pomóc wstać, ale jak już mówiłam, nie mogłam się nawet ruszyć. Co tylko udowodniło jego rację. Nienawidzę gdy musi mi pomagać.
- Zostaw mnie. - Miałam już tak kiedyś, więc wiedziałam że zaraz mi minie. Harry pokręcił tylko przecząco głową, ale nie podejmował kolejnej próby aby mi pomóc. No i dobrze. Wreszcie coś do niego doszło. Odszedł ode mnie, a ja próbowałam wziąć się w garść. 
______________________  
 No hej miśki :* Pewnie już zauważyliście, że zmieniłam co nie co na blogu :)  Mam nadzieję, że te zmiany dla was również są pozytywne. Jeśli nie to piszcie, ja  mogę zmienić to co wam przeszkadza, lub się nie podoba. 
Ostatnio odnoszę takie wrażenie, że coraz  mniej osób to czyta, co mnie bardzo martwi, a zarazem smuci. Tak wiem, że są wakacje i na pewno wiele z czytelników gdzieś wyjechało, w co oczywiście nie wnikam.

Kolejna sprawa to ask  , ostatnio również jest tam coś pusto. Możecie mnie tam pytań właściwie o wszystko. Jest tylko jedna rzecz na którą nie odpowiadam. I jest to, wiadomość na temat mnie. Chcę aby to opowiadanie pisała osoba "anonimowa". Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :)

Aaa i jeszcze jedno!!
 tak wiem,. że przynudzam, ale jeśli znacie lub piszcie fanfiction, najlepiej o Harrym, Zaynie lub Louisie podsyłajcie mi link w komentarzu. Bardzo was o to proszę, bo ostatnio skończył mi się blog i nie mam co czytać ;-;

Czytasz? = Komentuj :* 

środa, 16 lipca 2014

36.

 Nagle kierowca tego samochodu odsunął całkiem szybę, przyglądając mi się. Już wiedziałam, że to nie skończy się dobrze. Chłopak spojrzał na mnie, mówiąc...

- Wsiadaj. - Dopiero gdy się odezwał zorientowałam się kto to jest. 
- Mówiłam ci, żebyś się odpierdolił. - Odparłam oschle. Gdyby nie ten alkohol, który miałam we krwi, pewnie i bym się zgodziła. Ale to tylko dodawało mi pewności siebie, przy której nie byłam w stanie uledz. 
- Rose, nie wygłupiaj się tylko wsiadaj. - Jeny czy on nie rozumie słowa "nie"?! Denerwują mnie tacy ludzie. 
- Po co? Żebyś znowu mógł zrobić sobie świetną zabawę i udawać poślizg? - Wreszcie spojrzałam na niego. Uniósł lekko lewą brew. 
- A może jeszcze coś innego? - Zakpiłam z niego. Zaczynał już serio działać mi na nerwy. 
- Denerwujesz mnie. - Wysyczał przez zaciśnięte zęby. No co ty? Ciekawe kto, kogo bardziej. Postanowiłam, że po prostu nie będę zwracać na niego uwagi.Szłam dalej potykając się co chwila. 
- Rose! - Jeszcze przez chwilę słyszałam jego wołania z tył, ale nie przejmowałam się tym. Udawałam, że to nie mnie woła. Szłam już tak przez jakieś 10 min, lecz wtedy ciekawość wzięła górę i odwróciłam się. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie go nie dostrzegłam.Dziwne. Może wreszcie coś do niego doszło i dał mi spokój. Ostatnim razem gdy tak pomyślałam.. Nawet nie dokończyłam myśli, gdy poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Moje serce wybijało rytm, podobny do biegu rozpędzonego słonia. Byłam przerażona. Krzyknęłam ze strachu. Próbowałam się wyrwać.
- Spokojnie. - Znowu ten głos. 
- Kurwa Harry. - Wysyczałam. - Przecież mogłam dostać zawału kretynie. - Byłam na niego jeszcze bardziej wścieła. Po prostu czułam że go nienawidzę. To pewnie przez ten alkohol. Boże, już więcej nie pije. Nagle Harry podniósł mnie i zaczął nieść jak pannę młodą. To było z lekka krępujące. Biorąc również pod uwagę to, że przed chwilą się z nim wyzywałam, a on nadal chce mi pomagać. Idiota i tyle. Ja już dawno bym poszła. Ale nie utrudniałam mu już niczego. Postanowiłam, że i tak nie będę się już do niego odzywać. Niech robi co chce, ale niech tylko nie myśli, że zrobię cokolwiek bez własnej woli. Jestem niezależna i żaden dupek mi tego nie odbierze. 

***

  Po jakimś czasie byliśmy już z powrotem w naszym domu. Przez drogę zrobiłam się na prawdę śpiąca, ale o dziwo nie zasnęłam. Harry chciał zrobić coś do jedzenia, ale wyprzedziłam go odpowiedzią:
- Nie jestem głodna. 
Po tych słowach minęłam go i poszłam schodami na górę. Nagle zrobiło mi się strasznie zimno, jak byłam już blisko sypialni. Gdy przekroczyłam próg pokoju zauważyłam, że obydwa okna są otwarte na rozszerz. Szybkim ruchem podeszłam do ściany i zamknęłam je trzęsąc się z zimna. Okay teraz powinno być cieplej. Pomyślałam i ruszyłam w stronę szafy. Było mi strasznie niewygodnie w tej obcisłej sukience. I jeszcze pomyśleć, że wystroiłam się tak tylko dla niego. Znosiłam oczy wszystkich mężczyzn na mnie, tylko i wyłącznie dla niego. A i tak pod koniec wkurwiłam się właśnie na niego. Żenujące, nawet jak dla mnie. Ahh czego to ja szukałam. A tak. Czegoś wygodniejszego. Jeszcze chwilę grzebałam w ubraniach, aż w końcu wyciągnęłam zwykłe szorty i bluzkę na ramiączkach. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie tę okropną sukienkę wraz z bielizną i weszłam pod gorącą wodę. Nadal miałam alkohol w żyłach, lecz już na pewno dużo mniej. Przynajmniej mogę trzeźwo myśleć. Wzięłam z półeczki obok czerwony płyn, nałożyłam trochę na kolorową gąbkę, po czym zaczęłam dokładnie myć każdą cześć mojego ciała. Gdy już byłam pewna, że nie ominęłam żadnego miejsca, rozpuściłam włosy, rzucając gdzieś frotkę. Odłożyłam gąbkę, lecz znów sięgnęłam po coś z szafki, tym razem był to szampon. Również dokładnie wcierałam gęsty płyn w moje długie włosy. Chwilę mi to zajęło, lecz później spłukałam całe ciało wraz z włosami i wyszłam z pod prysznica. Nagle znów zrobiło mi się cholernie zimno. Niemal natychmiastowo chwyciłam wiszący ręcznik, zawijając go na sobie.Drugim zwinęłam włosy. Cała opatulona spojrzałam w lustro.
- Potwór. - Jak zawsze. Pomyślałam. Chwyciłam moją szczoteczkę do zębów oraz tubkę z pastą i umyłam zęby. Pod koniec wypukałam usta i wycierając, ubrałam się. Następnie wyszłam z łazienki, zostawiając ją wolną. Weszłam w powrotem do sypialni.Już miałam zaświecać światło, gdy dostrzegłam śpiącego Harrego. Postanowiłam nie dać za wygraną i zamknęłam cicho drzwi. Udałam się na dół, do salonu. Właściwie to mogłam iść do innego pokoju, bo akurat miałam w czym wybrać, ale w żadnym nie było plazmy, a chciałam jeszcze coś obejrzeć nim usnę. I tak też zrobiłam.Rozłożyłam sobie dużą kanapę, ścieląc ją i weszłam pod przyjemną kołdrę.... 
________________________     
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam i teraz choć jest mniej komentarzy niż powinno, bo po prostu stęskniłam się już :* 
A co do komów, to nwm czemu jest mniej, może dlatego, że zmieniłam nazwę bloga i nie jestem pewna czy teraz wszyscy moi czytelnicy dostrzegli to... :(

Czytasz? = Komentuj ;3

Komentarze bardzo motywują <3