wtorek, 25 marca 2014

6.

     Jeszcze chwilę tak się zastanawiałam, aż w końcu usnęłam. Rano obudził mnie poranny śpiew ptaków oraz przedostające się promienie słoneczne. Z niezadowoleniem podniosłam się i przetarłam oczy, aby lepiej widzieć. Wtedy dostrzegłam Harrego, który łapczywie trzyma moją talię. Może bał się, żebym nie uciekła.. Delikatnie wyrwałam się z jego ucisku i wstałam, aby przejść do łazienki. Spojrzałam w lustro. Moja twarz wyglądała okropnie. Cała w siniakach i zadrapaniach. Zresztą nie tylko twarz. Nie mogłam teraz nawet ubrać sukienki, czy krótkich spodenek. Ahh.. wzdychałam załamana. Miałam straszną ochotę wziąć do ręki swoje kosmetyki i spróbować jakoś "naprawić" moją skórę. Ale niestety wszystko zostało u mnie w domu, a nie miałam najmniejszej chęci spotkać się znów z tym psychopatą. Chociaż chłopaka, który jak sądzę, leży nadal w łóżku, też nieco się obawiałam. Dlaczego w moim życiu jest pełno niepewności? Przemyłam wodą twarz i wróciłam do pokoju sprawdzić czy brunet nadal śpi. Spał. Więc ruszyłam w stronę kuchni. Miałam ochotę na cieplutką herbatkę z cytryną. Gdy zalewałam saszetkę gorącą wodą, nagle poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. W wyniku przestraszenia oblałam swoją dłoń wrzątkiem. Pisnęłam głośno, gdy moja ręka zaczęła "płonąć". 
- Ah Rose. - Usłyszałam rozczarowany głos za mną. Bawiło go ta sytuacja, ale również przejął się, gdy nadal trzymałam dłoń z dala od siebie i zaczęłam nią wymachiwać, aby choć trochę zimnego powietrza do niej doszło. Wtedy Harry chwycił ją i podłożył pod lodowatą wodę w kranie.  Znów pisnęłam gdy zimna ciesz złączyła się z moją gorącą ręką. 
- Ale ze mnie niezdara... - przyznałam spoglądając na swoje buty. Wtedy chłopak chwycił mój podbródek i delikatnie mnie pocałował. 
- Wiem. - Potwierdził moje słowa. Myślałam, że teraz będzie mówił że wcale tak nie jest i w ogóle, a nie że jeszcze to potwierdzi. Znów spuściłam wzrok. - Może to i lepiej.. - Zaczął niepewnym głosem. Nie wiedziałam co ma na myśli. Dlaczego niby lepiej? Przecież to źle, to bardzo źle. 
-Czemu? - Spytałam zdziwiona. Tym razem nasze czy się spotkały. 
- Bo przynajmniej wiem, że jest ktoś bardziej niezdarny ode mnie. - Zaśmiał się słodko, nadal patrząc na mnie. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Przecież Harry wcale nie był taki gapowaty. A nawet wydawało mi się, że wszystko robi perfekcyjnie. Lecz odpowiedziałam mu tym samym zadziornym śmiechem. Po czym wróciłam do robienia sobie herbatki. 
- A mi zrobisz? - Usłyszałam jego chrypowaty głos. 
- A sam nie masz rąk? - Powiedziałam znów zadziornym tonem. 
- Pss.. - Wydał z siebie podchodząc do blatu, aby wziąć kubek. - Zobaczymy. Będziesz jeszcze czegoś chciała. - Powiedział z udawaną irytacją. Gdy już obydwoje mieliśmy swoje pyszne herbatki, usiedliśmy w salonie na kanapie. Harry włączył telewizor i zaczął szukać czegoś do obejrzenia. Było jeszcze rano, więc trudno było znaleźć cokolwiek innego niż wiadomości czy poranne programy. Po chwili natknęliśmy się na TVN INFO. Harry chciał od razu przełączyć, gdyż tam również były wiadomości. Ale ja zatrzymałam go w ostatniej chwili. I nagle zaczęłam wsłuchiwać się w słowa reportera, który mówił z wielkim przekonaniem. 
- Wczorajszej nocy, w okolicach Notenbish doszło do zabójstwa. Ofiarą został jak mi wiadomo 19-letni mężczyzna. Chłopak ten wracał skądś, widocznie przez te że było już późno wybrał drogę przez las, aby skrócić sobie podróż.  Niestety ktoś zamaskowany, napadł go w tym właśnie miejscu. - W tym momencie był pokazany las, który ciągnie się również obok mojego domu. - Nadal nie odnaleziono sprawcy, ale zapewniam państwa, że wkrótce osoba która do zrobiła, zostanie dożywotnio zamknięta. A teraz pomódlmy się za duszę tego młodzieńca. - Do ostatniego zdania dołączono zdjęcie ofiary. Na początku przyglądałam się fotografii, aż po chwili rozpoznałam go. To był ten facet, który mnie napadł wczoraj. Szybkim ruchem, spojrzałam na Harrego, który błądził oczyma po ścianach. 
- Harry - Zaczęłam,aby popatrzył na mnie. - T-to nie ty? Prawda? - Głos mi drgał. Bałam się, że okaże się że to właśnie on za tym stoi. Moje przeczucia potwierdziły się, gdy chłopak nie odpowiedział. Natychmiastowo wstałam z kanapy i poszłam na górę, aby wziąć swoje rzeczy. Po czym znów wróciłam na dół, aby opuścić jego dom. Nie chciałam ani sekundy dłużej patrzeć na niego. Nie mogłam uwierzyć w to, że był zdolny kogoś zabić. No fakt włamał się do mnie i dobierał, ale to nie powód aby od razu go zamordować! Mógł to zgłosić na policję, złożyć zeznania, cokolwiek. Byłam na niego wściekła. 
- Rose gdzie idziesz? - Usłyszałam jego głos, tuż za mną. Nie odwróciłam się. Bałam się jego spojrzenia. 
- W siebie. - Odparłam otwierając drzwi. Lecz niepisane było mi je przekroczyć, gdyż chłopak szybkim ruchem zatrzasnął je. Odwrócił mnie w miejscu, każąc mi na siebie spojrzeć. - Harry.. Jak mogłeś? - Powiedziałam z łzami w oczach. 
- Rose. On chciał cię zgwałcić! - Powiedział podnosząc ton. Czułam jego zdenerwowanie w głosie. 
- A policja? Ona nie mogła się tym zająć? - Powiedziałam niemal oczywiście. 
- Rose.. chyba nie wierzysz w bajki. - Spojrzał na mnie, odrobinę się uspokajając. Prysnęłam głośno. 
- Daj mi wyjść. - Powiedziałam podnosząc głos. Na co on znów się poirytował i chwycił moje nadgarstki, po czym przyległ do mnie swoim silnym ciałem. Próbowałam go odepchnąć, lecz bezskutecznie. 
- Z-zostaw mnie. - powiedziałam głośno przełykając ślinę. Bałam się go. Bałam się po tym wszystkim. Wtedy właśnie do mnie doszło, że Lily miała rację. Od początku ostrzegała mnie przed nim, a ja jak głupia mu ufałam. Łudziłam się, że mu również zależy na mnie. Że będziemy kiedyś razem.. Z moich zamyśleń wyrwał mnie nadal wściekły głos Harrego. Byłam załamana. Nie miałam już nawet siły aby się bronić, choć nadal starał się wyrwać z jego silnego ucisku. Co spowodowało tylko bolesnym "liściem" w lewe poliko. Sam  chyba nie wierzył co zrobił, bo od razu mnie puścił i cofnął się o krok. Upadłam na ziemię. Nie miałam nawet siły aby się podnieść. Siedziałam tak przez jakiś czas. Aż w końcu wstałam na równe nogi, nadal lekko się chwiejąc. Harry był w swoim pokoju. A ja międzyczasie uciekłam z jego domu. Dobrze, że przynajmniej ten facet już mnie nie będzie nachodzić. Ale wolałabym jednak, aby był za kratkami niż w grobie. Przerażona biegłam do domu potykając się o wszystko. Co jakiś czas upewniałam się czy na pewno Harry nie biegnie za mną. Gdy byłam już pod swoją posesją, zorientowałam się że moje drzwi wejściowe nadal nie są naprawione. Przeraziłam się na myśl o całej nocy przy otwartych drzwiach, a raczej ich braku. Tym bardziej, że na przeciwko jest ten ogromny las. Weszłam szybko do łazienki na piętrze i zamknęłam się na klucz. Byłam w kompletnym szoku. Nie wiedziałam co mam dalej robić. Za wszelką cenę nie chciałam wrócić do chłopaka, który posunął się do zabójstwa. Wyjęłam zdesperowana żyletkę z małej szafki obok i nacięłam pierwszą żyłę. Krew momentalnie zaczęła opuszczać moje ciało. Z chwili na chwilę zaczęłam zadawać coraz więcej ciosów, aż powoli robiło mi się słabo.
Wtedy usłyszałam pisk opon gdzieś na zewnątrz. 
- Rose! Rose gdzie jesteś! - Słyszałam jak ktoś uporczywie próbuję mnie znaleźć. W pewnym momencie osoba ta, była tuż za drzwiami, dobijając się do nich. Lecz bez skutku gdyż były one zamknięte na klucz. 
- Rose! Otwórz! To ja.. ! - Wtedy zorientowałam się, że Harry. Nadal cholernie się go bałam. Nie chciałam aby zobaczył mnie w takim stanie. Po chwili dostrzegłam jak drzwi łazienkowe zostają wyważone. Przeraziłam się. - Rose, coś ty zrobiła! - Spanikował. Było to słychać po jego głosie. Natychmiastowo wziął mnie na ręce i wyprowadził z pomieszczenia pełnego krwi. Mojej krwi. 
- Tylko nie zamykaj oczu! - Słyszałam jego głośne wrzaski, ale było już za późno. Nie dałam rady utrzymać ich cały czas otwartych, gdy one tak bardzo pragnęły się zamknąć.
- Rose, kurwa nie odchodź! - To było ostatnie zdanie, które usłyszałam. Później nastała nieunikniona cisza, a ja straciłam całkowitą świadomość tego co się dzieje... 
-------------
No i mamy kolejny rozdział :D Jak emocje? Myślę, że post ogólnie jest udany .. liczę na wasze opinie i komentarze :D 

Czytasz? = Komentuj ;*

3 komentarze: