czwartek, 27 marca 2014

7.

***Oczami Harrego***
(SZPITAL)
Boże co ona zrobiła? Dlaczego..? jeśli to przeze mnie, to nie wiem co z sobą zrobię.. Mam tylko nadzieję, że wyjdzie z tego.. że nie jest jeszcze za późno.Strasznie boję się o nią.. to dziwne. Jeszcze nigdy nie czułem takiego uczucia.. takiej troski wobec kogoś innego. Ona, to ona tak na mnie działa. Dla niej mam ochotę się zmienić i być normalny. Może faktycznie źle zrobiłem, zabijając tamtego faceta, ale on chciał.. on chciał ją zgwałcić. No chyba nie mogłem spokojnie stać za drzwiami i patrzeć na to. To by było niedorzeczne i nie w moim stylu. Przynajmniej nie jeżeli chodzi o Rose. 
- Pan Styles? - Usłyszałem głos pielęgniarki. 
- Tak.. co się stało? - Zdziwiłem się. Miałem złe przeczucia co do tego. 
- Ktoś pyta o pana. - Wyjaśniła w miarę spokojnym głosem. Szybko wyszedłem z sali, w której Rose leżała. Nadal była nieprzytomna. Niesamowicie bałem się o nią.. Gdy skręciłem za rogiem, ujrzałem Zayn'aLouis'a siedzących na ławce. Od razu podszedłem do nich, otwierając usta. 
- Jak mnie znaleźliście? 
- Widziałem cię przy domie jakiejś dziewczyny.. - Louis zatrzymał się na chwilę, aby nabrać powietrza. - Baliśmy się, że ty ... no wiesz.. że to ty jej coś zrobiłeś. 
- Ale jej sąsiad chyba powiedział nam, że tu jesteś. - Wyjaśnił szybko Zayn. 
- Z nią. - dokończył Louis.
Co? Jak mogli sądzić, że to ja jej coś zrobiłem? I skąd wiedzieli że tam akurat będę? Boże co za idioci.. Jeszcze przez chwilę patrzyłem tak na nich, aby później zwrócić wzrok na  salę, w której znajduję się Rose. Zauważyłem, że jakiś lekarz bardzo zdenerwowany wszedł do niej. Nie wiedziałem co się dzieje, w końcu już chwilę tak.. leży. Chłopaki patrzyli na mnie pytającymi wzrokami. 
- To.. ja.. ona.. - Nie mogłem wyjąkać z siebie, tego że mi na niej zależy. Nie przed nimi. Oni nigdy by się nie spodziewali, że kiedykolwiek się zakocham.. 
- Co? - Spytał poirytowany Zayn. 
- Nic. - Odparłem niepewnie. Czułem się okropnie. Już prawie bym im powiedział, że ona.. aa! o czym ja myślę, przecież ona mi się nie podoba. Jestem Harry Styles a nie jakaś ciota. (myślałem) Chłopaki chyba podejrzewali czemu się tak zachowuję i martwiło mnie to. Jeszcze potem by gadali, tym bardziej że to nie prawda. 
- Harry, czy ona ci się.. - Zaczął Louis, ale nie dałem mu skończyć. 
- Nie. - Szybko powiedziałem, aby nawet nie wypowiadał tego słowa. Chłopaki zaczęli się śmiać głośno. Nie mam pojęcia co ich tak strasznie bawiło. 
- Uuu Styles się zakochał - Usłyszałem śmiechy Louis'a. Stanąłem w miejscu, nawet się nie ruszyłem. Nie wiedziałem że to tak okropnie brzmi w czyichś ustach. 
- Zamknij się. - Wycedziłem przez zęby. W tym właśnie momencie z sali wyszedł tam sam lekarz, co chwilę wcześniej tam wchodził. Widać było, że jest czymś zadowolony. Postanowiłem zobaczyć co z Rose. Gdy wszedłem do pomieszczenia, moje serce zaczęło walić jak opętane. Rose siedziała swobodnie na łóżku, owinięta kocem. Wydawała się teraz taka bezbronna. Na jej nadgarstku był bandaż, w niektórych częściach jej ciała również dostrzegłem opatrunki. Usiadłem obok niej i pchnąłem ją lekko w ramię, aby się położyła. Nie chciałem aby się zbytnio przemęczała. Teraz jest moja. Tylko moja. I nie pozwolę, aby jej się cokolwiek stało. Nie gdy jest ze mną. 
***Oczami Rose***
Gdy się obudziłam, nie było nikogo przy mnie. Już myślałam, że mnie zostawił. Że pozwolił mi abym się wykrwawiła na śmierć. Ale gdy ujrzałam jego wysoką sylwetkę w drzwiach, od razu wszystko znikło. Wszystkie wahania i niepewności. Byłam szczęśliwa że mnie nie opuścił, ale również przerażona że jest tu ze mną. Że tylko on, że sam. Nie wiem czemu, ale nadal wywoływał ze mnie poczucie lęku. 
- Połóż się księżniczko. - Usłyszałam jego słodki głos. Właśnie tego potrzebowałam. Jego czułego dotyku, głosu. Jego silnych ramion, które mnie obejmą i mocno do siebie przytulą. Zaraz co? Księżniczko? Jak to? Że ja? 
- Księżniczko? - Wycedziłam zdziwiona. On tylko zrobił duże oczy, wgapiając się we mnie jakby to było coś zwykłego. 
- No tak. - Nadal patrzył na mnie, poruszając swoimi brwiami. Robił to tak seksownie.. - Teraz jesteś moja. - Powiedział pewny siebie. Nie lubię gdy ktoś mówi tak o mnie. Czuję się wtedy jakbym była jaką rzeczą. Nic nie wartą zabawką, którą przekazuję się sobie gdy się już znudzi. 
- Nie jestem czyjaś. - Powiedziałam z odrazą. 
- Ależ jesteś słońce. - Uśmiechnął się, patrzył na mnie jak na dziecko, któremu trzeba wszystko tłumaczyć. 
- Nie. Nie jestem. - Nadal się z nim droczyłam. 
- Nie będę się z tobą kłócić.. Zresztą niedługo sama zobaczysz, że ode mnie nie da się uwolnić. - Odchylił się odrobinę. Na jego słowa aż zrobiło mi się słabo. Niby jak zobaczę? Co on ma na myśli? Nie miałam o niczym pojęcia. I z tego co dostrzegłam, to raczej nie miał zamiaru mi powiedzieć. Przynajmniej nie na razie. Nie odzywałam się już do niego. Położyłam się i odwróciłam na bok, aby nie patrzeć na niego. On nadal siedział tam gdzie wcześniej. Czyli na boku łóżka, tuż za mną. Powoli czułam jak moje oczy robią się coraz cięższe i opadają...
_____________
Przepraszam, że dzisiaj taki krótki ale i tak pisałam go w pośpiechu ;cc Niestety, muszę iść na spotkanie do bierzmowania... Już tyle razy opuszczałam, że dziś już nie mogła, bo bym jeszcze nie zdała, a wtedy byłoby po mnie. :( Tym bardziej, że mam jeszcze trochę nauki.. ale postaram się dodać coś jeszcze dzisiaj wieczorem, choć nic nie obiecuję :))
Mam nadzieję, że rozumiecie ;3
Trzymajcie się miśki ;**

5 komentarzy:

  1. Suuper :D Jak zwykle z resztą <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ! Dawaj dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Spk, nie szkodzi że taki krótki ale napisz dzisiaj coś błagam ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Next Pliiiiisssssssssssssssssssssssss <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy będzie w końcu next ? Kurde no czekamy ;/

    OdpowiedzUsuń