sobota, 3 maja 2014

16.

***Oczami Harrego***

Rano obudziłem się całkowicie wytrącony z równowagi. Hm.. może to przez ten alkohol, który od ostatnich dni piję jak wodę.. nie wiem. W każdym bądź razie nie czułem się za dobrze. Nie wiem jak mogłem pozwolić, aby odeszła. No ale z drugiej strony, gdyby chciała to by wróciła. Ona chyba na serio mnie nienawidzi. Ahh a to wszystko przeze mnie. Nie mogę pozwolić aby zniknęła na zawsze. Musze ją odnaleźć i przeprosić. Hm.. która to ta godzina.? 7:14 Rose za nie długo zaczyna lekcje. Może zdążyłbym jeszcze przed nimi. Szybko się ubrałem i wyszedłem z domu. Jechałem w stronę szkoły, gdy na chodniku obok zauważyłem Rose. Niestety, wcale nie była sama. Szła śmiejąc się i kiwając na wszystkie strony. Widać było, że dobrze się bawi. Patrzyłem dosyć długo na faceta obok niej, lecz nie udało mi się go rozpoznać. Bynajmniej to nie żaden z moich znajomych. Na początku byłem nieco przygnębiony, no ale potem byłem dosłownie wściekły. Jak mogła wybrać jego, zamiast mnie? Kompletnie tego nie rozumiałem. Pojechałem dalej, nie zatrzymuj się. Nie chciałem aby wiedziała że tam byłem. Gdyby narobił jakieś sceny, tylko pogorszyłbym i tak już zjebaną sytuacje. Wróciłem do domu. Na moje nieszczęście Zayn był u mnie. 
- Co ty tu robisz? - Spytałem gdy zobaczyłem siedzącego go na kanapie. 
- Wpadłem. To źle? - Odparł tak jakby nigdy nic. Ahh po co ja mu dawałem te cholerne klucze?!
- Sorry, ale nie mam nastroju na pogaduchy. - Odparłem oschle. Wtedy Zayn wstał i podszedł do mnie. 
- Widziałem Rose. Wczoraj. - Rzucił nagle. Gdy tylko usłyszałem jej imię, moje serce zatrzymało się na moment. 
- No i co z tego? - Powiedziałem udając obojętność. Nie chciałem aby miał nade mną przewagę. 
- Serio, nie obchodzi cię to? Widziałem ją wczoraj na imprezie u Lily.. - Mimo wszystko zaczął. To dobrze, bo nie miałem zamiaru się dopytywać, a chciałem wiedzieć. 
- No i..? - Zachęcałem go, aby konturował. 
- Mówiłeś, że cię to nie interesuje więc sądzę, że raczej nie chcesz wiedzieć co było dalej. - Droczył się ze mną. Kurwa co on sobie myśli? Że będę go prosić, aby mówił? No chyba nie. 
- Dobra nie chcesz to nie mów. Szczerze? Wali mnie to. Mam ją i jej życie w dupie. - Powiedziałem nieco głośniej i poszedłem do swojego pokoju. Nie chce wyjść? Trudno. W taki razie będzie musiał siedzieć sam, bo ja nie mam czasu. 

***Oczami Rose*** 

Po szkole poszłam jeszcze do Kevin'a . Lubię go, ale chyba nic więcej z tego nie wyjdzie niż tylko przyjaźń. Z resztą Kevin ma dziewczynę, co prawda nie znam jej osobiście, ale wydaje się być sympatyczna. Chętnie bym ją poznała. 
Po 20 min drogi byliśmy już u niego. Jego dom był ogromny. Ciekawiło mnie tylko czy mieszka sam. W końcu ten dom ma pewnie mnóstwo pokoi. 
- Napijesz się czegoś? - Powiedział kierując mnie w stronę małego barku obok kuchni. 
- Em tak, poproszę. - Westchnęłam głośno. Byłam zachwycona jego pięknym domem. Usiadłam na stołku i czekałam na niego. Po chwili on również dołączył do mnie. 
- Proszę. - Podał mi drinka siadając obok mnie. 
- Jak się czujesz w nowym domu.. no wiesz bez rodziców, którzy mówią ci "co" i "jak". - Uśmiechnął się do mnie. On teraz aktualnie przechodzi przez ten okres usamodzielniania się. Ja już mam go praktycznie za sobą, chociaż też nie radzę sobie najlepiej. 
- Hm.. na początku w sumie byłam bardzo szczęśliwa, że wreszcie będę mogła żyć swoim życiem, bez żadnego "ale".. - Zaczęłam niepewnie. Kevin patrzył na mnie pytającym wzrokiem, abym kontynuowała. - Lecz teraz, po takim czasie mogę stwierdzić, że rodzice jednak mieli rację. To mnóstwo obowiązków nawet wobec samego siebie. - Kevin nadal patrzył na mnie ze zdziwieniem. Chyba nie do końca wiedział o co mi chodzi, ale nie miałam ochoty mu tego tłumaczyć. Może dojdzie to do niego, gdy sam to przeżyje. 
- No a jak tam u ciebie po przeprowadzce? - Spytałam, aby nie dopytywał się o moje przemyślenia. 
- No jak na razie jest okay. - Uśmiechnął się do mnie wesoło. 
- Jeszcze? - Dodał po chwili wskazując na puste kieliszki.  Lekko przytaknęłam głową, a on wstał i nalał nam alkoholu.
Po czym znów wrócił z uśmiechem na twarzy. 
Cały wieczór był sympatyczny i pełen humoru. Później oglądaliśmy film romantyczny. Co prawda Kevin wcale nie chciał tego obejrzeć, lecz po jakimś czasie uległ mi. Na początku w ogóle go to nie interesowało, ale po chwili wczuł się w klimat. Szczególnie zaintrygowały go sceny miłosne. Takie serio. Śmiać mi się trochę z niego chciało, no ale jak to każdy chłopak, musi sobie trochę "popatrzeć". Po drugiej połowie filmu zrobił się trochę nudny. więc oparłam się o ramię Kevina. W tym momencie właśnie usłyszeliśmy głośne chrząknięcie. Obydwoje odwróciliśmy się automatycznie. 
- Przepraszam. Nie przeszkadzam wam? - Usłyszałam oschły, damski głos. Nie znałam tej dziewczyny, ale muszę przyznać, że była bardzo ładna. Miała bardzo ładne blond włosy z jasno różowymi końcówkami. Lecz jak dla mnie ubrana była zbyt wyzywająco. No, ale jak kto lubi. 
- Nie. No co ty Sally. - Zaprzeczył szybko Kevin. Jak się zdaje, to jego dziewczyna. Chyba nie zrobiłam zbyt dobrego wrażenia na niej. Powoli weszła do środka i usiadła obok niego. 
- Sally, to Rose. Rose, to Sally. - Przedstawił nas sobie, wymachując rękoma. 
- Cześć. - Uśmiechnęłam się do niej, lecz ona nie odwzajemniła tego. Wtedy już wiedziałam, że będzie z nią ciężko. 
- Sally. - Zachęcił ją Kevin, a ta niechętnie wystawiła mi rękę. 
- Hej. - Odparła sucho, z gniewnym spojrzeniem. Wtedy Kevin popatrzył na nią tak, aby się uspokoiła. Przecież nie miała nawet powodu, aby być na mnie zła. Z resztą nie kojarzę Kevina jako chłopaka, tylko przyjaciela. Jest na prawdę miły i zawsze wie co powiedzieć. 
- Co tam u ciebie Sally? - Kevin przełamał tę niezręczną atmosferę i spojrzał na nią, czekając na odpowiedź. 
- Wszystko w porządku. A u ciebie? - Do niego to odzywa się słodko co? Ahh nie ważne, ale strasznie denerwują mnie takie sytuacje. Takie osoby. Kevin popatrzył tylko na nią, co sugerowało bardziej "też okay" i wrócił do oglądania filmu. 
- Co to za beznadziejny film? - Skomentowała obraz, przez sobą. Byłam coraz bardziej wściekła na nią. Jak śmiała w ogóle tak mnie traktować. Jakby mnie w ogóle tu nie było. Nie zwracała na mnie nawet najmniejszej uwagi. 
- Ja go wybrałam. - Odparłam dosyć głośno i pewnie. Popatrzyła na mnie i prychnęła pod nosem. Kevin spojrzał na mnie, tylko przepraszająco. 
- Mhm mogłam się spodziewać. - Odarła nieco rozbawiona. Co to właściwie miało znaczyć? Jak mogła się spodziewać, to co Kevin już sam nie może sobie takiego filmu obejrzeć? Boże, ale ta dziewczyna działa mi na nerwy. A już myślałam, że mogłybyśmy się nawet zaprzyjaźnić.  
- Wiesz.. muszę już chyba iść. - Powiedziałam nieco nie pewnie. Nie miałam ochoty nawet chwili dłużej być w jednym pomieszczeniu z tą całą Sally. 
- Musisz? Nie mogłabyś zostać jeszcze chwile? - Spojrzał na mnie pytającym i nieco zesmutniałym wzrokiem. Ahh z chęcią zostałabym jeszcze, ale ta twoja laska mnie tak wkurwia, że to nie możliwe. 
- Nie. Niestety, ale muszę już iść. - Powiedziałam patrząc na Sally, która niemal skakała z radości. 
- Ale.. - Zaczął chłopak, lecz Sally mu przeszkodziła. 
- Spokojnie. Jeśli musi, niech idzie. - Powiedziała trochę głośniej ostatnie słowo. Gdyby tylko nie Kevin, już dawno byłoby po niej. Ale musiałam się jakoś pohamować, nie chciałam stracić Kevina. Na serio go lubię. 
- No dobrze. - Odparł niezadowolony. 
- To cześć. - Powiedziałam wychodząc z pokoju. 
- Cześć, trzymaj się. - Powiedział radośnie Kevin. Sally nie raczyła nawet się odezwać, w sumie nie odczekiwałam nawet tego. Spokojnie wyszłam z jego domu i poszłam w stronę mojego. 
Po powrocie zaczęła się trochę uczyć. W końcu za nie długo egzaminy, a ja nic nadal nie umiem. Wzięłam pierwszy lepszy zeszyt z mojej torby i zaczęłam się uczyć. Ty razem były to notatki z angielskiego.. 
______________________________
Pisałam ten rozdział trochę na szybko, bo zaraz moja przyjaciółka ma do mnie przyjść na noc, więc się streszczałam, ale myślę że jest okay. Z resztą sami oceńcie :))
PS. Komentarze bardzo, ale to na prawdę bardzo motywują. Więc piszcie śmiało, choćby
 najgłupszy :D 

CZYTASZ? = KOMENTUJ ;3 
   

1 komentarz: