niedziela, 25 maja 2014

26.

Nawet nie zdążyłam zjeść śniadania, gdy wyszliśmy z jego (dawnego) domu. Właściwie to nie miałam pojęcia, gdzie chce się przeprowadzić. Na początku sam pomysł "przeprowadzki" wydał mi się absurdem, ale teraz, po dłuższym zastanowieniu się, zrozumiałam, że tak jest najlepiej. W tym mieście mam zbyt duży przykrych i przygnębiającym wspomnień. W sumie to jednym z nich jest Harry i ten dzień w którym musiałam go poznać. Ahh ale z drugiej strony gdyby nie ten właśnie dzień, nigdy bym się nie zmieniła. Nadal byłabym zamkniętą w sobie dziewczyną, którą wszyscy tępią. Gdy mieliśmy już wsiadać do jego auta, zauważyłam Damona, który szybszym krokiem szedł w naszą stronę. 
- Co tu się dzieje? - Spytał, gdy Harry pakował ostatnią z naszych walizek. Ouu kompletnie zapomniałam mu o tym powiedzieć. 
- Przeprowadzamy się. - Wyręczył mnie Harry, zamykając klapę bagażnika. 
- Co? Jak to? - Nagle Damon miał tak wiele pytać do nas. Harry tylko spojrzał na mnie wzorkiem typu " nie powiedziałaś mu?", a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.. albo jeszcze głębiej. 
- No.. niestety. - Wymamrotałam nie patrząc na niego. Dopiero co się poznaliśmy, a już musimy się rozstać. To.. przykre. 
- Nie ma mowy. - Stwierdził nagle. Ee rozumiem, że jest mu z tym źle, ale to moja sprawa, mój wybór.. no poniekąd. 
- Rose, jedziemy. - Głos Harrego gwałtownie się podniósł. Widać było, że nie chciał wybuchnąć, czy pokazać jakiegokolwiek gniewu przy mnie, ale widocznie uległ. 
- Nie. Nie jedziesz Rose. - Usłyszałam  zdenerwowany głos Damona. O nie, to na pewno nie skończy się dobrze. 
- Damon.. ja.. to moje życie. - Niepewnie zerknęłam na niego. 
- Ale ja jestem twoim bratem i właśnie ci doradzam. 
- Nagle żeś się przebudził?! Gdzie byłeś kilka lat temu? - Teraz to ja się wkurwiłam. Jak śmiał wyjeżdżać mi z takim tekstem. Idiota. - Stchórzyłeś. 
- Nie chciałem mieszać ci w głowie. Sądziłem, że jak odejdę będzie lepiej. - Wyjaśniał skrawkami opanowania. 
- To źle myślałeś. - Odparłam oschle i otworzyłam drzwi pasażera. Wtedy Damon szybkim i gwałtownym ruchem je zamknął z trzaskiem. Boże co za idiota, jeszcze sekunda i by mnie przytrzasnął. Palant.
- Mówiłem, że nigdzie nie jedziesz. - Wysyczał mi prosto w twarz. 
- Odpierdol się od niej. - Nagle odezwał się Harry, przybliżając się do Damona. 
- Bo co? - Umm ja na jego miejscu, wolałabym nie zadzierać z Harrym. Ale widocznie on jeszcze tego nie wie. 
- Nie chcesz wiedzieć. - Harry był już tak blisko, że praktycznie napluł mu na twarz, mówiąc to. 
- Pasujecie do siebie. - Splunął na ziemię. Jezu co oni mają z tym pluciem. Fuuj. - Frajerzy. - Rzucił tak cicho, że nawet przez chwilę myślałam, że mi się to przesłyszało. Lecz gdy zauważyłam Harrego, który uderzył go prosto w brzuch zorientowałam się, że jednak nie wydawało mi się to.
- Nie masz prawa tak mówić o mojej dziewczynie. Zrozumiano?! - Wysyczał w jego stronę z zaciśniętymi zębami. Widać było, że się panował aby mu nic takiego nie zrobić. Co, jak co, ale w końcu to mój brat. Tak jakby. 
- A teraz spierdalaj dupku. - Chwyciłam mocniej Harrego za rękę i spojrzałam na niego zrezygnowanym wzorkiem. 
- No co? Należało mu się. - Przybliżył się do mnie, po czym tak znikąd mnie pocałował. Był to mocny, namiętny pocałunek. Po chwili poczułam, że moje nogi nie dotykają już ziemi. Harry szybkim ruchem posadził mnie na masce swojego samochodu. Po czym zaczął błądzić swoimi rękoma po moim ciele. Nie opierałam się. Nagle odsunął się ode mnie, zostawiając mnie samą z moim ciężkim oddechem. Nie wiedziałam dlaczego się tak szybko oddalił. Może coś źle zrobiłam? Może już mu nie wystarczam? Ahh Rose ty i ta twoja niska samoocena. 
- Pora ruszać. - Chwycił mnie za rękę i pomógł mi zeskoczyć z maski. Po czym otworzył mi ponownie drzwi i ruszyliśmy. 


- Gdzie jedziemy? - Spytałam po ok 30 minutach jazdy. 
- Daleko. - Odparł tylko. Mhm no tak czyli teraz zwęźmy nasze przeszukiwania do "daleko".
Nienawidzę niespodzianek, a ta sytuacja sugerowała jedną z nich. 

Po kolejnym, dłuższym czasie zatrzymał się. Nie wiedziałam do końca czemu. Wokół był ogromny las, a tak jakby w jego centrum mała, przytulana restauracja. Harry wysiadł z samochodu i nim się obejrzałam, był tuż przy mnie. Otworzył mi powoli drzwi, po czym podał mi swoją rękę. Gdy szliśmy mój brzuch niechciane wydawał z siebie znaki.. że jest. Harry słysząc to cicho się zaśmiał. Weszliśmy do pomieszczenia i zajęliśmy miejsca przy oknie,  z tył. Usiedliśmy na przeciwko siebie. Zaraz po tym podeszła do nas kelnerka. 
- Co podać? - Spytała miłym głosem. 
Harry zerknął na mnie, po czym powiedział:
 - A co pani poleca? - Widać, że nie znał dobrze tej restauracji. Nawet nie do końca wiedział co w niej można zamówić. Kobieta przez chwilę się zawahała po czym odpowiedziała.
- Um  musakę, yemista oraz souvlaki. - Odpowiedziała po chwili.Harry nadal patrzył na nią pytającym wzorkiem. Jak mogłam nie dostrzec, że to grecka restauracja? 
- A mogłaby pani nam powiedzieć troszkę dokładniej o tych potrawach? - Spytał nieco poirytowany Harry. Kobieta znów dziwnie spojrzała na nas, ale odpowiedziała. 
- Musaka to  warzywna zapiekanka z mięsa mielonego, ziemniaków, bakłażana, sosu pomidorowego, zalana beszamelem. - Na chwilkę przerwała, spoglądając kątem oka na mnie. 
- Yemista to pomidory i papryka, nadziewane mięsem mielonym i ryżem, a souvlaki to szaszłyki z mięs i warzyw.  - Mhm czyli to wszystko to dania główne. Brzmiało bardzo zapychające, nie wiem czy cokolwiek z tego zdołam zjeść. 
- A są tutaj jakieś.. sałatki? - Nagle spytałam patrząc na kobietę. 
- No.. tak. - Odparła już nieco poirytowana tą sytuacją. 
- To ja poproszę najlepszą jaka jest. - Nie chciałam już jej dłużej "przesłuchiwać", więc zdałam się na los. Może akurat będzie mi smakować. 
- A dla pana? 
- Te.. szaszłyki poproszę. - Rozbawiał mnie taki Harry, kiedy nie wiedział do końca nawet co mówi. Gdy kobieta już odeszła z naszymi zamówieniami Harry spojrzał na mnie wymownym wzorkiem. 
  - Sałatkę? serio? - Zaśmiał się cicho, gdy z mojego brzucha wyleciała kolejne burczenie.
- Coś sądzę, że sałatka ci nie wystarczy. 
- Nie chcę przytyć. - Powiedziałam w końcu cichym głosem. 
- Dlaczego? - Spytała tak jakby nie wiedział. 
- Może dlatego, że nie chcę być gruba jak świnia? - Odwróciłam od niego wzrok, a moje policzki automatycznie zarumieniły się. 
- Nawet wtedy bym cię kochał. - Powiedział, a mi serce zaczęło mocniej bić. Nie spodziewałam się tego, tych słów. W ogóle. Nie zdążyłam nawet mu odpowiedzieć, ponieważ kelnerka przyniosła nasze zamówienia. Sałatka wyglądała całkiem okay. Ciekawe czy również dobrze będzie smakować. 
___________________
Przepraszam, że wczoraj jednak nie dodałam, ale wróciłam do domu dopiero gdzieś po północy i nie miałam już siły aby cokolwiek pisać. Wybaczcie. 

5 KOMENTATORZY = NEXT <3  

7 komentarzy:

  1. Kocham twój blog :D No nie wiem czy damy rade aż tyle ale spoko ;> czekam na nexta :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne. Jaki Harry mily i wg. :-) czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. I znowu się nie dowiedziałam gdzie będą teraz mieszkać.
    Rozdziały jak zwykle super i czekam na kolejny rozdział. <33

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDOWNY!! ;* Nie mogę się doczekać kolejnego ;) Pozdrawiam,Daria ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny. Harry taki inny. No po prostu ideał. Czekam na nexta. ..

    OdpowiedzUsuń