Nie wiem jak to się stało, ale chyba zasnęłam w tym jego samochodzie. Gdy się ocknęłam byłam w pokoju Harrego. Nie miałam pojęcia jak się tam w ogóle znalazłam. Chciałam wstać, lecz czyjaś dłoń sprawiła, że gwałtownie położyłam się.
- Spokojnie.. - Usłyszałam łagodny głos tuż obok mnie. Powoli odwróciłam się na drugi bok, a tam ujrzałam siedzącego Harrego.
- Już myślałem, że się nie obudzisz.. - Stwierdził troskliwie. Normalnie zaschło mi gardle, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Byłam zdekoncentrowana. Harry chyba to zauważył, ponieważ zaczął delikatnie gładzić mój policzek. Powoli ściągnęłam nakrycie z siebie i usiadłam. Nie wiem czemu tak strasznie zależało mu aby leżała, odpoczywała. Nic się nie stało, zero jakichkolwiek uczuć.
- Jak się czujesz? - Spytał łagodnym tonem patrząc na moją nogę.
- Dobrze. - Odpowiedziałam oschle. Chce wracać do domu, już tyle czasu wytrzymałam bez niego, po co w ogóle ja tutaj jestem?
- Nieźle się potłukłaś. - Stwierdził gapiąc się na moją talię. W tym właśnie problem.. kompletnie nie pamiętam co się stało.
- Harry.. - Zaczęłam nieco nie pewnie. Wtedy on szybko spojrzał mi w oczy, jakby się czegoś obawiał. - Co się właściwie wczoraj stało? - Wreszcie spytałam, po małej przerwie. Wtedy znów popatrzył na mnie, jakby nie dowierzał.
- Na prawdę nic nie pamiętasz? - Wreszcie odezwał się, był na serio zdziwiony. Powoli pokręciłam przecząco głową. Na co on odetchnął głośno. Może ma coś na sumieniu?
- Nie pamiętam. Wiem tylko, że wszystko mnie cholernie boli.. - Stwierdziłam już nieco poirytowana jego milczeniem.
- Jakiś koleś cię potrącił. - Odparł oschle podkreślając słowo "koleś". Patrzyłam na niego z nie dowierzaniem, tym razem to ja byłam zszokowana tym co usłyszałam.
- Ciężko było z tobą. - Dodał po chwili.
- Dlaczego nie zabrałeś mnie do szpitala? - Zapytałam poirytowana.
- Nie było takiej potrzeby. - Odparł znów oschle. Tak jakby gardził tym. Po czym dodał - Potrafię poradzić sobie sam. - Aż mnie ciarki przeszły. Miałam dość tego. Chciałam jak najszybciej dostać się do domu. Nie ważne jak, ani jakim kosztem. Szybko wstałam z łóżka na równe nogi, lecz wtedy poczułam okropny ból, który spowodował, że z powrotem upadłam na nie.
- Auć! - Pisnęłam cicho. Harry gwałtownie wstał z łóżka i podszedł do mnie szybkim krokiem. To tak cholernie bolało, że nie mogłam powstrzymać się od choć jednej łzy.
- Ten skurwiel za to zapłaci! - Aż podskoczyłam gdy usłyszałam ton jego głosu. - Obiecuję ci to. - Dodał już nieco łagodniej, po czym wytarł moją łzę z policzka.
- Daj spokój, on na pewno tego nie ch..
- Nie chciał? Rose żebyś ty słyszała co mówił o tobie... - Wypalił. Co? Mówił coś o mnie? Boże, co takiego? Znów wpatrywałam się w niego. Był na serio wkurzony, bałam się go. - Co takiego mówił? - Nie wiedziałam do końca czy chce znać odpowiedź. Harry zacisnął ręce w pięści.
- Powiedział, że nie żałuje tego, ani trochę i .. - Spojrzał na mnie troskliwym, lecz wkurwionym wzrokiem.
- I? - Zachęciłam go, aby kontynuował.
- Rose! Gdyby nie ja, on by cię pewnie zgwałcił! - Praktycznie wykrzyczał, a mi serce waliło jak oszalałe. Przed oczami pojawiły mi się sceny, w którym to właśnie się dzieje. Wtedy Harry mocno przytulił mnie do siebie. Wiem, że wcale nie chciał mi tego mówić, to ja na niego naciskałam i teraz tego żałuję. Znów nie mogłam powstrzymać się od łez.
- Przestań. - Usłyszałam głos Harrego. Przestać? Co? Patrzyłam na niego pytająco.
- Nie myśl o tym. - Wycedził przez zaciśnięte zęby. Skąd on niby wie o czym ja myślę?
- Nie mogę. - Wyszeptałam niemal błagalnie.
- Rose. - Zaczął patrząc na moje zapłakane oczy. - Ja nigdy bym na to nie pozwolił. - Powiedział, a mnie znów przeszły ciarki. Wtuliłam się do niego, jak do poduszki i zamknęłam oczy. Próbowałam pozbyć się tego okropnego obrazu sprzed moich oczu. Nagle usłyszałam pukanie do pokoju Harrego, ale osoba za nimi wcale nie czekała aż chłopak wyjdzie.
- Ou sorry, że przeszkadzam, ale mam sprawę. - Oznajmił wchodząc do pomieszczenia. Wtedy ukazał się Zayn. Aż się zatrzęsłam na myśl o nim. Nie chciałam go nigdy więc widzieć na oczy, a on po prostu tutaj jest.
- Mów. - Harry wzruszył obojętnie ramionami.
Zayn spojrzał na mnie, po czym znów na Harrego.
- Już idę. - Oznajmił poirytowany.
- Poczekasz chwilkę, maleńka? - Spytał mnie. Wow Harry Styles pyta się kogoś o coś. Pokiwałam przytakują głową.
- Tylko szybko.. proszę. - Wypaliłam, patrząc na niego.
- Obiecuję. - Powiedział już praktycznie zamykając drzwi. Słychać było, że daleko nie poszli bo stali tuż za drzwiami. Ale nie mogłam zrozumieć o czym rozmawiają. Nie chciałam podsłuchiwać, jak ostatnim razem. Nie w tym stanie. Nie teraz. Nie tak.
- Na prawdę? - Usłyszałam głos Harrego.
- Ok to jedziemy. - Potwierdził słowa Zayn'a, tylko nie mogłam usłyszeć co to były za słowa. O nie, Harry gdzieś jedzie.. Nie chce zostawać tutaj sama, a wiem że mnie stąd również nie wypuści.
- Um słonko, mam sprawę do załatwienia. - Oznajmił. Mmm jak tajemniczo, tylko że ja nie lubię zagadek.
- Wychodzisz? - Spytałam zdziwiona.
- Muszę. Ale za niedługo wrócę. - "pocieszył" mnie. Spojrzałam smutnym wzrokiem na moją kostkę. Była obandażowana.
- Mogę wrócić do domu? - Zapytałam, lecz dobrze znałam odpowiedź. Harry zamotał się przez chwilę.
- Lepiej będzie jak tu zostaniesz. - Pokiwał przecząco głową.
- Harry.. ja chce być w domu. Mam wiele rzeczy do zrobienia.. - Zaczęłam.
- One wcale nie uciekną. - Widać było poirytowanie na jego twarzy.
- Ale ja chce stąd iść, nie rozumiesz? - Ahh i kolejna kłótnia.
- Ale nie możesz. - Odparł już nieźle wkurwiony.
- Ale chce i idę. - Powiedziałam pewnie, po czym wstałam nieco chwiejąc się na boki. Ale nie upadłam, to już połowa sukcesu. Powoli skierowałam się w stronę drzwi. Wtedy Harry gwałtownie chwycił mnie za biodra, tak jakby chciał mnie podtrzymać. Próbowałam odepchnąć go od siebie, lecz ten szybkim ruchem przycisnął mnie do ściny obok. Nie ukrywam, że to trochę bolało. Szczególnie plecy, na których miałam, jak sądzę, pełno siniaków.
- Powiedziałem, że masz zostać. - Praktycznie wyszeptał wściekły. Bałam się go.
- Harry.. - Zaczęłam, ale jego dłoń dotknęła mojego tyłka, na co wzdrygnęłam się. Wszystkie te myśli znów wróciły.
- tak? - spytał, tak jakby czekał tylko na moment w którym się poddam. Harry ma wiele wcieleń, tego po prostu nienawidzę. W jednej sekundzie jego ludzka osobowość, ta ciepła, troskliwa, ta która cokolwiek czuje, zmienia się w potwora.
- Dlaczego nie pozwoliłeś, aby ten facet mnie zgwałcił? - Wypaliłam wpatrując się niego. Wtedy poczułam jak jego dłoń, która leżała na mojej talii powoli zjeżdża w dół.
- Bo tylko ja mam prawo cię tknąć. - Powiedział, a jego ręka była już za moim brzuchem, lekko podskoczyłam, po czym szybko chwyciłam ją w nadgarstku. Zaśmiał się gardłowo.
- Boisz się. - Stwierdził patrząc na moją dłoń, która mocno trzyma jego. A czy to nie normalne? Idiota.
- Czego? - Spytał, a mi serce zaczęło szybciej i głośniej bić. Jego dłoń kontynuowała to co jej przeszkodziłam, pomimo mojej która powinna ją blokować. Harry jest ode mnie silniejszy i to sporo.
- Przestań.. - Zaczęłam błagalnym tonem. - proszę. - Znów spojrzał na mnie. Oczywiście, że chciałam to z nim zrobić, ale nie teraz. Nie po tych przeżyciach. Miałam już kiedyś taką sytuacje i po prostu bałam się.
- Przecież cię nie skrzywdzę. - Powiedział niemal szeptem. Po czym wsunął dłoń pod moje dżinsy.
- Ha-Harry! - Mój oddech był postrzępiony. Niemal dusiłam się nim. Wtedy poczułam jak jego dłoń lekko dotyka mojej kobiecości. Widać było, że moje cierpienia sprawiają mu radość.
- J-ja nie chce, Harry. - Wyszeptałam mu w usta, które wolnym ruchem zbliżały się do mnie. Wtedy mocno i zachłannie mnie pocałował. Poczułam TO tam na dole. To było pragnienie. Pragnęłam go, ale bałam się równocześnie. Wtedy szybko podniósł mnie, oplatając sobie moje nogi wokół bioder. Poczułam wtedy jego erekcje, która była wybrzuszona. Przeraziłam się trochę. Boże, ja nie chce tego robić.
- I co nadal nie chcesz? - Wyszeptał, przegryzając płatek mojego ucha.
-N-n-nie. - Zająkałam się.
- Nie bój się. - Powiedział już nieco głośniej.
- Ale w tym właśnie problem. - Zaczęłam nie pewnie. Wcale nie chciałam mu tego mówić. Wtedy on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Harry, on chciał mnie..
- Cii - Zakrył mi palcem usta. - Nie mów o tym.
- Ale ty próbujesz zrobić to samo. - Wypaliłam niechcący. Byłam już tak wściekła, że nie zwracałam uwagi na to co mówię.
- Rose, przecież ja cię nie zgwałcę. - Znów dotknął mojej kobiecości, na co przełknęłam głośno ślinę.
- Czy ty tego nie widzisz? Właśnie to robisz. - Powiedziałam, a z moich oczu poleciała jedna łza. Harry spojrzał na mnie, jakby się nad tym zastanawiał. Po czym szybkim ruchem postawił mnie na ziemię. Moja bluzka miała odpięte dwa górne guziki, co pozwalało mu dostrzec mój stanik. Niestety ból kostki oraz wcześniejsze uczucia spowodowały, że upadłam na ziemię. Na szczęście Harry chwycił mnie w talii, praktycznie w ostatniej chwili. Boże, ten to ma głowę na karku.
- Harry! Idziesz? - Usłyszeliśmy głośne wołanie Zayn'a. Wtedy Harry chwycił mnie za rękę i pociągnął abym poszła za nim. Gdy byliśmy już przy drzwiach, Zayn wyglądał na bardzo zdziwionego.
- Co ona tu robi? - Spytał pewnie.
- Zawieziemy ją do domu. - Nie wierzył w to co usłyszałam, Harry chce mnie puścić? Odwieźć? Wow ten dzień jest pełen wrażeń.
- Jak się czujesz? - Spytał łagodnym tonem patrząc na moją nogę.
- Dobrze. - Odpowiedziałam oschle. Chce wracać do domu, już tyle czasu wytrzymałam bez niego, po co w ogóle ja tutaj jestem?
- Nieźle się potłukłaś. - Stwierdził gapiąc się na moją talię. W tym właśnie problem.. kompletnie nie pamiętam co się stało.
- Harry.. - Zaczęłam nieco nie pewnie. Wtedy on szybko spojrzał mi w oczy, jakby się czegoś obawiał. - Co się właściwie wczoraj stało? - Wreszcie spytałam, po małej przerwie. Wtedy znów popatrzył na mnie, jakby nie dowierzał.
- Na prawdę nic nie pamiętasz? - Wreszcie odezwał się, był na serio zdziwiony. Powoli pokręciłam przecząco głową. Na co on odetchnął głośno. Może ma coś na sumieniu?
- Nie pamiętam. Wiem tylko, że wszystko mnie cholernie boli.. - Stwierdziłam już nieco poirytowana jego milczeniem.
- Jakiś koleś cię potrącił. - Odparł oschle podkreślając słowo "koleś". Patrzyłam na niego z nie dowierzaniem, tym razem to ja byłam zszokowana tym co usłyszałam.
- Ciężko było z tobą. - Dodał po chwili.
- Dlaczego nie zabrałeś mnie do szpitala? - Zapytałam poirytowana.
- Nie było takiej potrzeby. - Odparł znów oschle. Tak jakby gardził tym. Po czym dodał - Potrafię poradzić sobie sam. - Aż mnie ciarki przeszły. Miałam dość tego. Chciałam jak najszybciej dostać się do domu. Nie ważne jak, ani jakim kosztem. Szybko wstałam z łóżka na równe nogi, lecz wtedy poczułam okropny ból, który spowodował, że z powrotem upadłam na nie.
- Auć! - Pisnęłam cicho. Harry gwałtownie wstał z łóżka i podszedł do mnie szybkim krokiem. To tak cholernie bolało, że nie mogłam powstrzymać się od choć jednej łzy.
- Ten skurwiel za to zapłaci! - Aż podskoczyłam gdy usłyszałam ton jego głosu. - Obiecuję ci to. - Dodał już nieco łagodniej, po czym wytarł moją łzę z policzka.
- Daj spokój, on na pewno tego nie ch..
- Nie chciał? Rose żebyś ty słyszała co mówił o tobie... - Wypalił. Co? Mówił coś o mnie? Boże, co takiego? Znów wpatrywałam się w niego. Był na serio wkurzony, bałam się go. - Co takiego mówił? - Nie wiedziałam do końca czy chce znać odpowiedź. Harry zacisnął ręce w pięści.
- Powiedział, że nie żałuje tego, ani trochę i .. - Spojrzał na mnie troskliwym, lecz wkurwionym wzrokiem.
- I? - Zachęciłam go, aby kontynuował.
- Rose! Gdyby nie ja, on by cię pewnie zgwałcił! - Praktycznie wykrzyczał, a mi serce waliło jak oszalałe. Przed oczami pojawiły mi się sceny, w którym to właśnie się dzieje. Wtedy Harry mocno przytulił mnie do siebie. Wiem, że wcale nie chciał mi tego mówić, to ja na niego naciskałam i teraz tego żałuję. Znów nie mogłam powstrzymać się od łez.
- Przestań. - Usłyszałam głos Harrego. Przestać? Co? Patrzyłam na niego pytająco.
- Nie myśl o tym. - Wycedził przez zaciśnięte zęby. Skąd on niby wie o czym ja myślę?
- Nie mogę. - Wyszeptałam niemal błagalnie.
- Rose. - Zaczął patrząc na moje zapłakane oczy. - Ja nigdy bym na to nie pozwolił. - Powiedział, a mnie znów przeszły ciarki. Wtuliłam się do niego, jak do poduszki i zamknęłam oczy. Próbowałam pozbyć się tego okropnego obrazu sprzed moich oczu. Nagle usłyszałam pukanie do pokoju Harrego, ale osoba za nimi wcale nie czekała aż chłopak wyjdzie.
- Ou sorry, że przeszkadzam, ale mam sprawę. - Oznajmił wchodząc do pomieszczenia. Wtedy ukazał się Zayn. Aż się zatrzęsłam na myśl o nim. Nie chciałam go nigdy więc widzieć na oczy, a on po prostu tutaj jest.
- Mów. - Harry wzruszył obojętnie ramionami.
Zayn spojrzał na mnie, po czym znów na Harrego.
- Już idę. - Oznajmił poirytowany.
- Poczekasz chwilkę, maleńka? - Spytał mnie. Wow Harry Styles pyta się kogoś o coś. Pokiwałam przytakują głową.
- Tylko szybko.. proszę. - Wypaliłam, patrząc na niego.
- Obiecuję. - Powiedział już praktycznie zamykając drzwi. Słychać było, że daleko nie poszli bo stali tuż za drzwiami. Ale nie mogłam zrozumieć o czym rozmawiają. Nie chciałam podsłuchiwać, jak ostatnim razem. Nie w tym stanie. Nie teraz. Nie tak.
- Na prawdę? - Usłyszałam głos Harrego.
- Ok to jedziemy. - Potwierdził słowa Zayn'a, tylko nie mogłam usłyszeć co to były za słowa. O nie, Harry gdzieś jedzie.. Nie chce zostawać tutaj sama, a wiem że mnie stąd również nie wypuści.
- Um słonko, mam sprawę do załatwienia. - Oznajmił. Mmm jak tajemniczo, tylko że ja nie lubię zagadek.
- Wychodzisz? - Spytałam zdziwiona.
- Muszę. Ale za niedługo wrócę. - "pocieszył" mnie. Spojrzałam smutnym wzrokiem na moją kostkę. Była obandażowana.
- Mogę wrócić do domu? - Zapytałam, lecz dobrze znałam odpowiedź. Harry zamotał się przez chwilę.
- Lepiej będzie jak tu zostaniesz. - Pokiwał przecząco głową.
- Harry.. ja chce być w domu. Mam wiele rzeczy do zrobienia.. - Zaczęłam.
- One wcale nie uciekną. - Widać było poirytowanie na jego twarzy.
- Ale ja chce stąd iść, nie rozumiesz? - Ahh i kolejna kłótnia.
- Ale nie możesz. - Odparł już nieźle wkurwiony.
- Ale chce i idę. - Powiedziałam pewnie, po czym wstałam nieco chwiejąc się na boki. Ale nie upadłam, to już połowa sukcesu. Powoli skierowałam się w stronę drzwi. Wtedy Harry gwałtownie chwycił mnie za biodra, tak jakby chciał mnie podtrzymać. Próbowałam odepchnąć go od siebie, lecz ten szybkim ruchem przycisnął mnie do ściny obok. Nie ukrywam, że to trochę bolało. Szczególnie plecy, na których miałam, jak sądzę, pełno siniaków.
- Powiedziałem, że masz zostać. - Praktycznie wyszeptał wściekły. Bałam się go.
- Harry.. - Zaczęłam, ale jego dłoń dotknęła mojego tyłka, na co wzdrygnęłam się. Wszystkie te myśli znów wróciły.
- tak? - spytał, tak jakby czekał tylko na moment w którym się poddam. Harry ma wiele wcieleń, tego po prostu nienawidzę. W jednej sekundzie jego ludzka osobowość, ta ciepła, troskliwa, ta która cokolwiek czuje, zmienia się w potwora.
- Dlaczego nie pozwoliłeś, aby ten facet mnie zgwałcił? - Wypaliłam wpatrując się niego. Wtedy poczułam jak jego dłoń, która leżała na mojej talii powoli zjeżdża w dół.
- Bo tylko ja mam prawo cię tknąć. - Powiedział, a jego ręka była już za moim brzuchem, lekko podskoczyłam, po czym szybko chwyciłam ją w nadgarstku. Zaśmiał się gardłowo.
- Boisz się. - Stwierdził patrząc na moją dłoń, która mocno trzyma jego. A czy to nie normalne? Idiota.
- Czego? - Spytał, a mi serce zaczęło szybciej i głośniej bić. Jego dłoń kontynuowała to co jej przeszkodziłam, pomimo mojej która powinna ją blokować. Harry jest ode mnie silniejszy i to sporo.
- Przestań.. - Zaczęłam błagalnym tonem. - proszę. - Znów spojrzał na mnie. Oczywiście, że chciałam to z nim zrobić, ale nie teraz. Nie po tych przeżyciach. Miałam już kiedyś taką sytuacje i po prostu bałam się.
- Przecież cię nie skrzywdzę. - Powiedział niemal szeptem. Po czym wsunął dłoń pod moje dżinsy.
- Ha-Harry! - Mój oddech był postrzępiony. Niemal dusiłam się nim. Wtedy poczułam jak jego dłoń lekko dotyka mojej kobiecości. Widać było, że moje cierpienia sprawiają mu radość.
- J-ja nie chce, Harry. - Wyszeptałam mu w usta, które wolnym ruchem zbliżały się do mnie. Wtedy mocno i zachłannie mnie pocałował. Poczułam TO tam na dole. To było pragnienie. Pragnęłam go, ale bałam się równocześnie. Wtedy szybko podniósł mnie, oplatając sobie moje nogi wokół bioder. Poczułam wtedy jego erekcje, która była wybrzuszona. Przeraziłam się trochę. Boże, ja nie chce tego robić.
- I co nadal nie chcesz? - Wyszeptał, przegryzając płatek mojego ucha.
-N-n-nie. - Zająkałam się.
- Nie bój się. - Powiedział już nieco głośniej.
- Ale w tym właśnie problem. - Zaczęłam nie pewnie. Wcale nie chciałam mu tego mówić. Wtedy on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Harry, on chciał mnie..
- Cii - Zakrył mi palcem usta. - Nie mów o tym.
- Ale ty próbujesz zrobić to samo. - Wypaliłam niechcący. Byłam już tak wściekła, że nie zwracałam uwagi na to co mówię.
- Rose, przecież ja cię nie zgwałcę. - Znów dotknął mojej kobiecości, na co przełknęłam głośno ślinę.
- Czy ty tego nie widzisz? Właśnie to robisz. - Powiedziałam, a z moich oczu poleciała jedna łza. Harry spojrzał na mnie, jakby się nad tym zastanawiał. Po czym szybkim ruchem postawił mnie na ziemię. Moja bluzka miała odpięte dwa górne guziki, co pozwalało mu dostrzec mój stanik. Niestety ból kostki oraz wcześniejsze uczucia spowodowały, że upadłam na ziemię. Na szczęście Harry chwycił mnie w talii, praktycznie w ostatniej chwili. Boże, ten to ma głowę na karku.
- Harry! Idziesz? - Usłyszeliśmy głośne wołanie Zayn'a. Wtedy Harry chwycił mnie za rękę i pociągnął abym poszła za nim. Gdy byliśmy już przy drzwiach, Zayn wyglądał na bardzo zdziwionego.
- Co ona tu robi? - Spytał pewnie.
- Zawieziemy ją do domu. - Nie wierzył w to co usłyszałam, Harry chce mnie puścić? Odwieźć? Wow ten dzień jest pełen wrażeń.
Jak zawsze idealny. ;) kiedy next?
OdpowiedzUsuńO mój Boże! Dlaczego... Ona powinna to zrobić i cieszyć sie, że on ją chce.
OdpowiedzUsuń