niedziela, 4 maja 2014

17.

* Tydzień później *
Tego dnia jak co dzień wstałam dosyć wcześnie rano. Wstałam jak zwykle nie wyspana i roztargniona. Cieszyłam się z braku towarzystwa Harrego. Gdy brałam poranny prysznic, nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Była to Lily. Wolnym ruchem przyłożyłam go do ucha. 
- Hallo? - Podziałałam, jak sadzę nie zbyt wyraźnie. 
- Hej. Masz może dzisiaj czas? Bo wiesz, dawno się nie widziałyśmy.. - Zaczęła trochę nie pewnie. Ahh musiała zadzwonić akurat teraz? 
- Um dzisiaj? Nie za bardzo mam czas.. Przepraszam. - Powiedziałam nieco cichszym głosem. Słychać było, że zawahała się przez chwilę, ale po chwili odezwała się. 
- O to szkoda.. może innym razem..? - Zasugerowała pociesznie. 
- Jasne. - Odparłam szybko. Właściwie to nie mam nic takiego w planach, co mogłoby przeszkodzić w spotkaniu się z Lily, lecz nie miałam po prostu ochoty, aby gdziekolwiek wychodzić z domu. Jak dobrze, że dziś sobota. 
Wróciłam do mojego pokoju, po czym włączyłam tv i położyłam się wygodnie na łóżku. Hm.. jeszcze kilka dni i będę mogła tak codziennie nic nie robić. Nagle nieco zgłodniałam, więc zeszłam na dół aby coś przekąsić. Miałam wtedy ochotę na naleśniki, nie wiem właściwie czemu. Ale niestety nie powiódł się mój plan, gdyż brakowało mi mleka, a jest niezbędne. Ale to nic. Ubrałam się i wyszłam w stronę najbliższego sklepu spożywczego. Jak na złość zrobiło się bardzo chłodno i zaczęło nieco kropić. A do sklepu miałam jednak kawałek. Szłam chodnikiem wzdłuż ulicy spokojnie, aż do pewnego momentu. Wychodziłam akurat zza rogu, gdy zauważyłam szybko nadjeżdżające auto. Niestety było już za późno, aby jakkolwiek zejść mu z drogi. Nagle poczułam straszny ból, właściwie wszędzie. Nie wiedziałam do końca co się dzieje. Oczy miałam przymrużone, a z nosa lała mi się krew. Jeszcze przez chwilę leżałam tak bez żadnego ruchu, ból mnie całkowicie sparaliżował. Gdy usłyszałam kroki w moim kierunku, szybko przetarłam oczy, lecz wszystko było takie zamazane.. Nie dałam rady dostrzec osoby, ale wydawało mi się, że jest nieco starsza ode mnie. W każdym bądź razie nawet nie zdążył dojść do mnie, gdy odwrócił się i zaczął z kimś rozmawiać. 
- Coś ty kurwa zrobił kretynie!? - Usłyszałam trochę znajomy mi głos,lecz nie wiedziałam do kogo należy. 
- To był wypadek. Z resztą dobrze się składa, bo dupę też ma niezłą. - Odparł nieco rozbawiony mężczyzna. Fuu. Aż mi się nie dobrze zrobiło na jego słowa. Wtedy usłyszałam dźwięk, tak jakby ktoś uderzył kogoś. Z tego co można było wywnioskować, wcale nie był to lekki cios.
- Pożałujesz tego młody.  Nie wiem co dalej się stało z tym facetem, bo po prostu zniknął z pola mojego widzenia. Nie słyszałam dalszej rozmowy.. a może jej wcale nie było. Może na tym się skończyła. 
- Wszystko w porządku? Marnie wyglądasz. - Nagle usłyszałam znów ten znajomy mi głos. 
- Ten skurwiel zapłaci jeszcze za to. Obiecuje ci to. - Kontynuował, a ja nadal leżałam na środku ulicy. Gdy próbowałam się podnieść, choć żeby usiąść poczułam jak ta osoba chwyta mnie za ramiona i podnosi. I wtedy zorientowałam się kto to. Harry. 
- Co ty tu robisz? Jak.. - Byłam w szoku. Jak mnie znalazł, w ogóle skąd wiedział, że tu będę? A może to przypadek..? Nie, nie sądzę. 
- Cii. Nic nie mów. - Gwałtownie mnie uciszył. W sumie to nie miałam nawet siły, aby go o to wszystko pytać. 
- Dasz radę wstać? - Spytał, gdy postawił mnie na równe nogi. Wtedy poczułam ogromny ból u jednej z nich, a dokładniej w kostce. 
- Auć! - Pisnęłam nieco głośniej, niż w ogóle chciałam. Wtedy Harry znów szybko chwycił mnie w tali, nim upadłam. Boże, obym tylko nie zwichnęła kostki. Bałam się tego cholernie, nie wiem jak dałabym sobie wtedy rade. Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego samochodu. Delikatnie położył mnie na siedzeniu pasażera i szybko usiadł obok. Auto cały czas było odpalone, więc po prostu ruszył. Nie wiedziałam gdzie mnie zabierze, ale raczej można było się spodziewać, że nie do szpitala.   

1 komentarz: